65

139 24 9
                                    

Patrzyłam z niedowierzaniem na kobietę przede mną. To nie był dobry moment na jej pojawienie się. Ona tylko przyciąga kłopoty, a teraz może skomplikować plan Alastora.
Ciekawe co będzie teraz, szalony boss mafii, a może szajka bardzo niebezpiecznych, kanibalistycznych grzeszników. Stawiam na to, że coś ukradła i teraz ma problemy. Z nią to wszystko jest możliwe.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę znosić jej obecność, gdy się pojawia i jeszcze pomóc. Wiem, że miałam uratować grzeszników przed permanentną śmiercią, ale ją sama bym wymazała.
Powstrzymuje mnie jednak prośba, choć bardziej nazwałabym to surowym zakazem Alastora. Ten przewidując moje zamiary, zabronił mi jej zabić. Ciekawe jak by zareagował, gdybym się go nie posłuchała.
-Problemy ze słuchem?- zapytała, przewracając oczami.
Wszyscy patrzyli na nią w osłupieniu poza mną.
-Co się gapicie? Ładna jestem?- zapytała, robiąc dziwną pozę.
-Mimzi!- wykrzyknął Alastor, zmierzając w stronę znienawidzonej przeze mnie osoby.
-Alastor! Słodziaku, dobrze cię widzieć- wykrzyknęła Mimzi, również zmierzając w jego stronę.
Gdy się przytulili, poczułam ogromną złość, która aż paliła mnie od środka. O Charlie i innych z naszego hotelu nie byłam zazdrosna, bo nie miałam powodów, ale o Mimzi byłam.
Nagle poczułam rękę na ramieniu.
-Wszystko w porządku Cukiereczku?- zapytał Angel Dust.
Spojrzałam na jego twarz. Był zmartwiony, ale też zamyślony.
-Wszystko ok- powiedziałam krótko ze słyszalną złością w głosie.
Spojrzałam na Mimzi, rozmawiała z Charlie i Alastorem. Muszę szybko odwrócić jej uwagę od mojego spikera. Rozejrzałam się i mój wzrok spoczął na moim wujku.
Już wiem! Ta grzesznica lubi facetów, którzy są wysoko w hierarchii. Kiedyś, jak byłam jeszcze w niebie, potrafiłam na moment sprawić, że ktoś błyszczał blaskiem gwiazd. To była przepiękna, ale niepotrzebna, aż dotąd umiejętność.
Jeśli bym to powtórzyła w odpowiednim momencie, Mimzi zostawiłaby radiowca i zainteresowałaby się kimś innym.
Obserwowałam uważnie i nie musiałam długo czekać. Mimzi spojrzała na Lucyfera, a ja niezauważalnie poruszyłam dłonią i mi się udało. Zainteresował ją i ruszyła w jego stronę, popychając przy tym Sir Pentious'a.
Nie podobało mi się jej zachowanie. Podeszłam do wynalazcy i pomogłam mu wstać, przy okazji mordując wzrokiem Mimzi.
-Wszystko dobrze Pentious?- zapytałam.
Coraz bardziej się przekonywałam do tego grzesznika i nawet go polubiłam. Był on spoko kolesiem bez tych swoich maszyn zagłady i zniszczenia innych.
-Wssszyssstko dobrze- wysyczał uprzejmie.
On chyba też mnie lubił.
-Oh jak jej nie znoszę- warknęłam pod nosem.
Lucyfer, Alastor, Charlie i jej dziewczyna poszli na małą wycieczkę. Spiker nie przywołał mnie do siebie, czyli miałam zostać tu z tą ladacznicą. Gorzej już chyba być nie może.
Weszłam za bar do Huska, by mu pomóc. Chwyciłam jedną ze szklanek i zaczęłam ją czyścić szmatką. W tym czasie koci demon mruczał pod nosem obelgi skierowane najpewniej do Mimzi, bo ciągle słyszałam przekleństwa i jej imię.
-Kiedyś nie wytrzymam i rozerwę jej tętnicę potem wyrwę serce, a następnie pazurami zrobię dzi...-nie dokończyłam, bo przerwał mi barman.
-Hej hej, spokojnie, bo zaraz ta szklanka pęknie- powiedział, zabierając mi z dłoni szklankę.
Miał rację, bo bardzo mocno ściskałam w dłoni szkło, które przez moje emocje skaleczyłoby mnie.
-Mi też ta sytuacja się nie podoba, nie jesteś w tym sama- pocieszył mnie.
-Więc gdzie tu dostanę jakiegoś drinka- zapytała Mimzi, podchodząc do baru.
Warknęłam z tym samym momencie co Husk, bo już wiedzieliśmy, co się świeci.
-Czy to Husk, widzę, że Alastor nadal cię trzyma cię przy barze. Jak leci futrzaku?- powiedziała i zapytała Mimzi.
-Szkoda, że Alastor się ciebie nie pozbył- warknęłam cicho pod nosem.
-Teraz już źle- powiedział wrednie Husk do Mimzi.
-Nie cieszysz się, że mnie widzisz, przykro mi się robi- odpowiedziała mu.
-Nikt się nie będzie cieszył na Twój widok ladacznico- warknęłam głośniej niż zamierzałam, przy okazji obiema rękami wskazując na nią.
Chciałam by wiedziała, że przezwisko jest skierowane do niej.
-Myślałam, że Alastor już dawno się ciebie pozbył, bo wiesz niepotrzebnych rzeczy się pozbywa- powiedziała wrednie.
Ostatkami sił trzymałam nerwy na wodzy. Chciałabym móc ją zetrzeć na krwawą miazgę, a potem poskładać i tak w kółko.
Na szczęście grzesznica odwróciła się i zagadała do Niffty. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak blisko śmierci się znajdowała.
Aby ochłonąć skupiłam się na tym co robi Husk. Przyrządzał drinka, najpewniej dla tej wredoty. Mógłby dodać tam coś ekstra na przykład arszenik albo inną trutkę, ale on pewnie tak nie zrobi, a szkoda.
Chwilę później koci demon podał Mimzi procentowy napój.
-Dzięki kotuś- rzekła.
Następnie Kocur odwrócił się, gdy Angel Dust zagadał do Mimzi.
Niespodziewanie chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął.
-Hej, co ty robisz?!- warknęłam cicho.
-Musimy coś załatwić- powiedział, nadal mnie ciągnąć.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz