6

450 28 1
                                    

Mężczyzna ku mojemu niezadowoleniu nie wpuścił mnie do środka. Za to omal nie przyciął mi pyska drzwiami, gdy próbowałam się wślizgnąć do środka. To mnie nie zniechęciło, jedynie podsycało mój zapał. Chciałam mu towarzyszyć i chronić bo poczułam z nim więź.
Położyłam się na wycieraczce przed jego drzwiami i postawiłam na jego poczekać nawet gdybym miała czekać bardzo długi czas. Przecież kiedyś musiał wyjść z domu, nie mógł siedzieć w nim w nieskończoność. Zamknęłam oczy ignorując burczący brzuch i odpłynęłam niemal natychmiast w krainę Morfeusza.
-A ty nadal tutaj?
Otworzyłam oczy i spojrzałam się w stronę dochodzącego głosu, a mój brzuch głośno zaburczał z głodu. Zamerdalam ogonem, bo okazało się że to był człowiek z lasu. Miał na sobie czyste i schlndne ubrania, a jego twarz przyozdabiał szeroki uśmiech.
Ominął mnie i poszedł w nieznanym mi kierunku od razu wstałam i poszłam za nim.
-Mam wrażenie... -powiadział broznowooki ale nie dokończył.
Nie wiedziałam co ma na myśli, ale gdy tylko mnie zobaczył jego humor pogorszył się co nie było bardzo widoczne, ale jego mina się nie zmieniła. Instynktownie to czułam.
Szłam żwawym krokiem przy jego nodze i rozglądałam się po ulicy, którą szliśmy. Miejsce to było bardzo ładne, a wszystkie domy wokół były bardzo zadbane. Wszedzie rosły różne drzewa i różnorodne gatunki roślin, które dodawały temu miejscu naprawdę dużo uroku i gustu.
Okolica przypadła mi do gustu.
Mężczyzna zatrzymał się pod sklepem, a ja zrobiłam to samo.
Sklep nie był ogromny, ale po spojrzeniu się na budynek było widać, że to jest sklep, gdzie można dostać wiele rzeczy nie tylko spożywczych.
Nie musiałam czekać długo, aż znowu poświęcił mi swoją uwagę.
-Rozumiem, że nie odpuścisz psie?- zapytał.
Nie chciałam, aby prowadził monologu, więc szczeknełam w odpowiedzi. Chciałam mu powiedzieć, że nie odpuszczę.
Mężczyzna westchnął i przetarł dłonią twarz.
-Zostań zaraz wrócę- stanowczo rozkazał.
Tym razem postanowiłam się go posłuchać i nie sprawiać mu problemów ani nie złościć. Moje wtargnięcie do sklepu mogłoby mieć jakieś konsekwencje, szczegolnie, że na drzwiach jest informacja o zakazie zwierzat w sklepie.
Podeszłam do drzwi sklepu i siadłam, merdając ogonem.
-Bardzo grzeczna psina- pochwalił mnie.
Słysząc jego komplement mimo że byłam potężną istotą poczułam się doceniona. Nie byłam tego świadoma, ale to tego mi brakowało. Kogoś kto poświęcił mi swój czas i uwagę.
Zanim odszedł powiedział cicho, prawie niesłyszalnie: będę tego żałował.
Nie przywiązałam do tego dużej uwagi. Zastanawiam się jak by się czuły inne anioły w sytuacji takiej jak moja. Nie chciałam na ten temat myśleć, więc skupiłam się na komplemencie jaki dostałam. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam rozmyślać o mojej egzystencji. Czy była dobra? Co jak do tąd udało mi się osiągnąć?
-Idziesz psie!- krzyknął mężczyzna.
Rozejrzałam się i zobaczyłam że brązowooki czeka na mnie w znacznej odległości, a w jego rękach była torba z zakupami.
Za bardzo zagłębiłam się w rozmysleniach, że pominęłam go gdy wychodził z budynku.
Tak szybko, jak łapy mi pozwoliły biegiem ruszyłam w jego kierunku, omal na niego nie wpadając. Cieszyło mnie to ponieważ miał szansę mnie zostawić, a tego nie zrobił. To musi coś znaczyć. Może mnie przygarnie.
Zaśmiałam się sama z siebie. Kilka dni temu taka potężna istota, która miała wszystko teraz cieszy się z tego, że ktoś ją przygarnie pod swój dach.
Życie potrafi być zmienne i niespodziewane.
-Idziesz do domu ps...-westchnął- to głupie nazywać cie psem- chwilę się zastanowił- Aria?- zapytał z zwatpieniem w głosie.
Zamerdałam ogonem w odpowiedzi, mężczyzna chyba uznał, że imię mi się spodobało. Nie obchodziło mnie jak mnie nazwie, ale wiedziałam już, że zaczyna łączyć nas zalążek wspólnej więzi.




Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz