62

104 20 5
                                    

Pov. Alastor
Wstałem z łóżka, spojrzałem na Arię śpiącą obok mnie w swojej wilczej formie. Wyglądała naprawdę uroczo, a dziewczyna nie zdawała sobie z tego sprawy. Nie przeszkadzało mi, że spała w jednym łóżku razem za mną, nawet to lubiłem.
Zszedłem na dół do mieszkańców Hazbin Hotelu. Miałem bardzo dobry humor i liczyłem na trochę rozrywki dzisiejszego dnia. 
Gdy znalazłem się w salonie, moim oczom ukazały się przygotowania. Wszyscy biegali tam i z powrotem, sprzątając i gotując.
-O Alastorze dobrze, że jesteś. Zaraz tu będzie mój tata. Mógłbyś... gdzie jest nasza Aria?- zapytała chaotycznie księżniczka, szybko podbiegając do mnie. 
Uśmiechnąłem się szerzej. Chciała chyba powiedzieć, gdzie jest moja Aria. W dodatku Charlie była bardzo spięta. Czyżby się stresowała?
-Śpi- rzekłem.
W myślach powróciłem do rudowłosej. Nadal nie mogłem sobie wybaczyć, że wziąłem ją za psa. Przynajmniej nie pomyliłem się w jej człowieczeństwie dawno temu.
-Obudzisz ją?- zapytała, ale odbiegła nie czekając na moją odpowiedź.
To brzmiało bardziej, jak polecenie, a nie prośba. Nie podobało mi się to, ale postanowiłem przemilczeć to.
W normalnych okolicznościach i gdyby nie była to osoba z Hazbin Hotelu  popamiętałaby mnie.
Ruszyłem z powrotem do mojego pokoju. Gdy weszłem do środka, nic się nie zmieniło. Moja gwiazdeczka nadal spała, nawet nie zmieniając pozycji.
Musiałem ją odpowiednio przygotować na dzisiejszy dzień. Nie mogła się zdradzić, choć myślę, że Lucyfer i tak ją rozpozna. Pozostaje mi wiec ją tylko przygotować psychicznie.
Delikatnie dotknąłem jej pyszczka i głaszcząc go, zacząłem mówić czułym głosem. 
-Gwiazdko pora wstawać, tak długo spałaś, ale czas wstać. Dziś będzie ciężki dzień, ale na pewno go przetrwamy.
Tylko jej na osobności pokazywałem moją inną stronę.
Ktoś mógłby się zapytać czemu?
Dlatego, że była ze mną odkąd pamiętam i nigdy mnie nie zdradziła.
Rudowłosa otworzyła swoje ślepia, ziewnęła i zamieniła się z powrotem w swoją postać.

Pov. Aria
Spojrzałam sennym wzrokiem na Alastora, który coś do mnie mówił.
-Al, co znowu wymyśliłeś?- wymamrotałam, omal nie zasypiając ponownie.
Jakaś ciężka rzeź, a może wytępienie całego podziemnego bractwa? Kto wie, po nim można się wszystkiego spodziewać.
-Powiem Ci, jak obiecasz, że nie będziesz próbowała zbiec- rzekł.
Momentalnie się rozbudziłam. Jego słowa podziałały na mnie jak kubeł zimnej wody.
Co on miał na myśli?
-Powiedź mi!- zażądałam.
Radiowiec patrzył się na mnie wymownym wzrokiem. Wiem, że nie dowiem się, puki mu nie obiecam.
-Obiecuję, że nie ucieknę- powiedziałam, kładąc rękę na sercu.
-Za kilka minut będzie tu Lucyfer- powiedział, obserwując mnie uważnie.
-Co? On nie może mnie zobaczyć, na pewno mnie pozna i zdemaskuje. Nie on na pewno mnie zabije, przecież między innymi mój ojciec go wypędził - spanikowałam.
Alastor chwycił mnie za brodę i mocno przytrzymał, ale nie na tyle bym poczuła ból.
-Zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna, rozumiesz?- zapytał.
-Tak- powiedziałam.
Wierzyłam mu, bo znałam go tyle lat.
-Ale ty musisz pomóc mi. To część mojego planu, aby się powiódł więź między Charlie, a Lucyferem musi się wzmocnić. Pomożesz?- powiedział i zapytał.
-Tak, pomogę. Co miałabym robić?- zapytam.
-Wystarczy, że będziesz się mnie słuchać i zbytnio się nie oddalać, chyba że będę Ci kazał- powiedział.
-Jasne- powiedziałam.
Alastor puścił moją brodę.
-Jak to zrobimy?- zapytałam.
Ciekawe, jaki ma na to pomysł, bo ja nie miałam pojęcia, jak można by to zrobić.
-Przekonasz się moja droga- powiedział tajemniczo, a na jego ustach był uśmiech, który nie wróżył prostego zadania.
-Choć zaraz będzie Pan i władca całego piekła- powiedział ironicznie czerwonowłosy.
-Nadciągam przerażający Lucyferze- powiedziałam też ironicznie, po to, aby rozładować mój stres.
Zeszliśmy razem na dół i stanęliśmy obok drzwi wejściowych. Nie opuszczałam Alastora na krok.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Jedyne co mi pozostaje to wierzyć w moje szczęście.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz