35

229 22 8
                                    

Rosie chwyciła mnie delikatnie za ramię, a jej mina była zmartwiona. Uśmiechnełam się pocieszająco w jej stronę, bo nie rozumiałam o co chodzi.
-Jesteś ranna- powiedziała.
Spojrzałam się na moją rękę i faktycznie była tam rana. Dopiero teraz dotarł do mnie ból.
Przywódczyni kanibali pociągnęła mnie do sklepu, a następnie do swojego pokoju i posiadziła mnie na kanapie. Byłam oszołomiona, że nawet nie zauważyłam jak poszła do sąsiedniego pokoju.
Po chwili wróciła z apteczką i zaczęła opatrywać moją ranę na lewej ręce, która coraz bardziej mnie bolała. Pewnie dlatego, że adrenalina i szok przestaje działać. Gdy rana była już odkarzona i opatrzona, co nie odbyło się bez moich syknięć z bólu i mimowolnego warkotu, poczułam ulgę.
-Dziękuję Rosie.
To podziałało jak zapalnik, bo ta niespodziewanie zaczęła na mnie krzyczeć.
-Coś ty sobie myślała, rzucając się na egzorcystów?! Aria, czy ty masz choć trochę oleju w głowie?! Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałam, mogłaś tam zginąć!
Tego się nie spodziewałam, choć rozumiem jej gniew. Ona nie wiedziała o moim niebiańskim pochodzeniu, nikt z grzeszników nie wiedział oprócz Alastora. Nikt nie może się o tym dowiedzieć, bo już nie jestem Estellą tylko Arią, zupełnie inną osobą.
-Rosie, musiałam was ratować!- krzyknęłam bardzo głośno.
Ta przestała krzyczeć i przytuliła się do mnie. Natychmiast też ją obiełam.
-Straciliśmy tak wielu ludzi dzisiaj. Bałam się, że straciłam też przyjaciółkę- powiedziała.
Rozumiałam jej strach, też się bałam, że stanie jej się krzywda lub spotka ją śmierć z rąk egzorcystów.
Od czasu, kiedy radiowiec nas zostawił kilka lat temu, stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami.
-Wiem, ale musiałam coś zrobić, aby was ratować- powiedziałam cicho.
Spędziłyśmy ze sobą czas na naprawianiu wraz z innymi szkód pozostawionych po aniołach w Canibal Town.
Wieczorem wróciłam do domu i od razu usiadłam na kanapie. Bolały mnie wszystkie mięśnie od walki i pracy, a rana delikatnie pulsowała.
Pomyślałam, że to idealny czas na zmianę bandarzu, gdyż przeciekł on moją tajemniczą czerwoną krwią. Wzięłam apteczkę z szuflady komody i usiadłam z nią spowrotem na kanapie. Podwinęłam rękaw bluzki i zdjęłam rękawiczkę. Skrzywiłam się, ale nie na widok rany, tylko na widok mojej dłoni.
Nie lubiłam ich, choć były normalne, a moja skóra i paznokcie zadbane i czyste. Zawsze noszę rękawiczki i praktycznie nigdy ich nie zdejmuję.
Otworzyłam apteczkę i zaczęłam szukać bandarza.
Popatrzyłam na moje ramię, ale tym razem na ranę. W jednej chwili zdałam sobie z czegoś sprawę i przestraszyłam się.
Jak ja zostałam ranna od anielskiej broni, to dało się mnie nią też pernamentnie zabić. Czyli wychodzi na to, że anioły da się zabić anielską bronią. Nie wiem czy dobrze to rozumiem, ale wychodzi na to, że nie jesteśmy nieśmiertelne.
-Paskudnie to wygląda.
Przestraszyłam się, gdy usłyszałam głos za mną. Szybko się obróciłam, upuszczając apteczkę, a wszystkie leki i bandarze rozsypały się po drewnianej podłodze.
Ku mojej uldze zobaczyłam Angela Dusta. Odetchnęłam z ulgą. W głowie pojawiło mi sie pytanie: co on tu robi?
-Jak się tu dostałeś Angel?- zapytałam zbierając rzeczy z ziemi razem z pajęczakiem, przydała się tu jego dodatkowa para rąk.
-Drzwi były otwarte na oścież i myślałem, że coś Ci się stało- powiedział patrząc na moją ranę.
Najwidzoczniej przez moje zmęczenie i roztargnienie zapomniałam zamknąć ich za sobą.
Bardzo schlebiał mi fakt, że kolejna osoba się o mnie martwi, którą uważam za przyjaciela.
Angel przeżyłby zawał gdyby zobaczył co zrobiłam w czasie eksterminacji. Wolałam mu nic nie mówić, aby go nie straszyć.
Angel pomógł mi założyć poprawnie bandarz, bo gdy chciałam zrobić to sama, szło mi to bardzo opornie i opatrunek co chwila wypadał mi z ręki dlatego, że byłam leworęczna. Zrobił to szybko i sprawnie, jakby miał w tym dużą wprawę.
-Rozgość się, a ja zrobię nam herbaty- powiedziałam ruszając w stronę kuchni.
-Masz jakiś alkohol?- zapytał.
Spojrzałam na niego gniewnie. Zawsze stroniłam od wszelkiego rodzaju używek i nigdy żadnej z nich nie spróbowałam.
-Oj no dobra, to jak nie alkohol to nie wiem jak zrobisz napar z siebie, bo chciałbym ciebie skosztować cukiereczku- powiedział w tym swoim chytrym uśmieszkiem.
Zawstydziłam się.
-Angel!- krzyknęłam.
Byłam cała czerwona więc szybko ruszyłam w stronę kuchni. Chciałam się schować.
Za sobą słyszałam chichot. Cały Angel, uwielbia tak mi dokuczać, bo wie, że robię się cała czerwona, gdy słyszę takie teksty.
Zrobiłam nam czarnej herbaty i postanowiliśmy dowiedzieć się więcej o sobie nawzajem, więc zrobiliśmy wieczór zapoznawczy.
Już wiem, że to był duży błąd, bo Angel puścił film dla dorosłych z swoim udziałem. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu i nie zaproponuję mu wieczoru zapoznawczego.
Mimo tego spędziliśmy miło wieczór, bez dwuznacznych tekstów Dusta. Rozmawialiśmy, żartowalismy ogólnie spędziliśmy bardzo super ten czas.

_______________________________________
Z racji tego, że Wattpad zlikwidował prywatne wiadomości to jakby ktoś z chciał skontaktować się ze mną prywatnie to jestem dostępna na ig pod nazwą: maddomi.18

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz