67

106 23 11
                                    

W końcu, po paru minutach, znaleźliśmy Alastora i innych. Miałam nadzieję, że ich nie znajdziemy. Aby nie zwracać na naszą dwójkę zbytniej uwagi, Husk podszedł do radiowca.
-Szefie, można na słówko?- zapytał koci demon spikera.
Ten zatrzymał się i jego głowa obróciła się w naszą stronę ze skrzypnięciem, a ciało pozostało bez ruchu. Zaraz potem całkowicie się odwrócił. Muszę przyznać, że to było trochę przerażające.
Alastor patrzył na twarz mężczyzny, miał wymalowany uśmiech, ale pod nim kryła się złość.
Wycofałam się troszkę za Husk'a. Nie chciałam brać udziału w tej rozmowie i żałowałam, że dałam się tu zaciągnąć. Gdybym miała drugą szansę, nie byłoby mnie teraz tu.
Wzrok Alastora wylądował na mnie, a jego wyraz twarzy delikatnie się zmienił. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie chcąc aby się nie złościł.
-Tak- w końcu odpowiedział spiker, wciąż na mnie patrząc.
-Przecież wiemy, że Mimzi pojawia się kiedy czegoś potrzebuje. Ta suka oznacza kłopoty, nie wiemy z kim zadarła tym razem- rzekł zdenerwowanym tonem barman.
-Właśnie, Mimzi to definicja słowa kłopot- wtrącałam się.
-Poradzę sobie, bez obaw. Kto przy zdrowych zmysłach wszedłby mi w drogę?- zapytał retorycznie. 
-Zniknąłeś na długo, nikt nie wie czemu- powiedział Husk.
Od razu zaczęłam się bardziej przysłuchiwać, bo nie znałam powodu zniknięcia Alastora. On sam twierdził, że na razie ta informacja jest mi niepotrzebna.
-I nie musi, nie zawracaj sobie tym swojej futrzanej głowy- powiedział radiowiec, głaszcząc grzesznika po głowie.
Kociemu demonowi to bardzo się nie spodobało. Widać było po nim, że jest zły. Oby tylko nie przekroczył granicy. Proszę Husk odpuść.
-Może i masz moją duszę, ale to nie ja jestem twoim zwierzakiem- warknął barman, wbijając palec wskazujący w klatkę piersiową spikera.
Wiedziałam, że swoją wypowiedzią zasugerował, że ja jestem tym zwierzakiem. Nie dziwię się mu za to, bo teraz w myślach byłam przeciwko niemu.
-Ależ też jesteś- zaśmiał się Alastor.
-Choć moja Gwiazdko- dodał po chwili spiker do mnie.
Bez wahania podeszłam do niego szybkim krokiem mijając kipiącego z złości Husk'a.
Czerwonowłosy wyciągnął w moim kierunku ramię, które chwyciłam i ruszyliśmy w kierunku gdzie zniknęła wycieczka Charlie. Tyle dobrego z tego, że barman nie zdenerwował radiowego demona i nie musiałam interweniować.
-Taki ważniak, a sam jest na smyczy- warknął głośno Husk.
Zamurowało mnie.
Alastor jest na smyczy? Czemu jest na przysłowiowej smyczy? Miałam w głowie wiele pytań, a odpowiedzi brak.
Kątem oka spojrzałam na Alastora. W jego oczach widziałam pokrętła radiowe, a jego aura przytłaczała mnie wściekłością. Szybko obróciłam się w stronę Husk'a, przy okazji puszczając mężczyzne.
Barman wciąż stał wściekły pośrodku korytarza. To nie skończy się dobrze. Muszę coś zrobić, aby ratować tego pyskatego idiotę.
-Co proszę?- powiedział radiowiec obracając się w stronę grzesznika.
Po sekundzie na jego szyi znalazła się zielona obroża, a następnie Husk został pociągnięty i upadł.
Na jednej z moich dłoni pojawiła się jedna z kajdanek, której łańcuch prowadził do rąk Alastora.
-Nic- powiedział spanikowany grzesznik, oczami błądząc po ścianach.
Alastor zaczął zmierzać w jego kierunku, zostawiając mnie za swoimi plecami. W rezultacie czego musiałam zanim podążać, aby łańcuch mnie nie pociągnął.
W dłoniach trzymał zielony łańcuch, który obracał w dłoniach, skracając go z każdym swoim szybkim krokiem.
Szybko stanęłam na jego drodze, blokując mu przejście. Robiłam to tylko dlatego, aby Husk nie ucierpiał, bo go lubiłam.
-Al, przestań, przerzażasz mnie- powiedziałam.
Między mną, a spikerem był spory dystans. Ten spojrzał się na mnie, ale nic nie powiedział. Za to pociągnął za mój łańcuch tak, że wpadłam na jego klatkę piersiową.
Nie bałam się go w tej chwili, nawet w jego demonicznej formie, w której teraz był.
-Oh skarbie, przecież obiecałaś, że będziesz się mnie dziś słuchać. Skąd to nieposłuszeństwo?- zapytał, słodkim głosem za którym krył się prawdziwy, wściekły potwór.
Wiedziałam, że muszę, pomóc kociemu demonowi, więc przybrałam jego wcześniejszą taktykę.
-To przez Mimzi, odkąd tylko się tu pojawiła działa mi na nerwy- powiedziałam, obracając głowę w bok.
Moje uszy opadły, a brwi przybrały gniewny wyraz. Trochę udawałam złą, ale też trochę grałam na jego emocjach. Kto wie może uda mi się na niego wpłynąć.
-No dobrze, tym się też zajmiemy- rzekł gładząc mój policzek.
Uśmiechnełam się, gdy uświadomiłam sobie, że w jakimś stopniu wpłynełam na mężczyznę.
Alastor mnie puścił i podszedł do barmana, wciąż będąc w tej przerażającej i karykaturalnej formie, ale będąc łagonjeiszy niż jeszcze chwilę temu.
-Jeszcze raz tak powiesz, a rozerwę twoją duszę na strzępy. Następnie puszczę twoje krzyki, w audycji, jako ostrzerzenie dla innych grzeszników. Dotarło?- warknął radiowym, trzeszczącym tonem.
-Tak- powiedział przerażony Husk.
Kocur trząsł się niczym galaretka i jego źrenice były malutkie. Było widać, że odczuwał olbrzymi strach o własne życie.
Patrzyłam mu w oczy z wzajemnością. Widziałam, że był mi wdzięczny za to, że ostudziłam złość Alastora.
-Cudnie, było miło i fajnie się gadało. Choć Ario- powiedział ze śmiechem Alastor, ruszając przed siebie.
Spojrzałam się ostatni raz na trzęsącego kociego demona i ruszyłam, aby dogonić spikera.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz