70

152 21 14
                                    

Szłam przez miasto i zastanawiałam się, co mogłabym zrobić. Nie wiedziałam, gdzie jest Alastor i nie zamierzałam go szukać. Gdybym jednak zdecydowała inaczej to musiałabym przejść całe miasto wzdłuż i wszerz.
Może dobrym pomysłem byłoby zobaczenie, jak tam sytuacja na mieście oraz co nowego się działo. Ruszyłam więc w kierunku domu Lucasa.
Gdy dotarłam na miejsce, weszłam do środka, ale nikogo nie zastałam. Za to na blacie leżała kartka z napisem, że jest w klubie: Ale zajebongo.
Westchnęłam i ruszyłam w kierunku mojego starego domu, by się odpowiednio przebrać. Nie lubiłam takich miejsc, bo były zbyt głośne i zapełnione. Choć jeśli nie chcę się wyróżniać z tłumu, muszę się dopasować do otoczenia.
Sukienka, którą założyłam była w moim ulubionym kolorze- czerwonym. Miała też czarne wstawki na rękawach i pasek. Do tego wszystkiego włożyłam czarne buty na obcasie i zrobiłam nowy makijaż. Nie zapomniałam również założyć mojego ukochanego złotego naszyjnika z gwiazdą i czarnych rękawiczek.
Tak wyszykowana wyszłam z domu i ruszyłam do tego klubu.
Droga minęła mi szybko i znośnie, ale kiedy weszłam do budynku, uderzyła mnie woń potu i alkoholu. Nie przejmując się nieprzyjemnymi zapachami, zaczęłam poszukiwania Lucasa.
Przepychałam się przez tłum grzeszników, którzy mnie nie poznawali. Przynajmniej tu mogę być anonimowa i ciągle nie obserwowana przez innych.
W końcu udało mi się znaleźć Lucasa. Siedział na jednej z kanap otoczonej grzesznicami, a w dłoni miał drinka.
Stanęłam przed nimi i powiedziałam głośno.
-Witaj Lucas. Możemy porozmawiać?
Ten podniósł wzrok i się rozpromienił na mój widok.
-Witaj RedStar, siadaj- spojrzał się na swoje towarzyszki- dziewczyny zostawcie nas samych- poprosił.
Gdy zostaliśmy sami, zajęłam obok niego miejsce.
-Co cię skłoniło do odwiedzenia takiego miejsca RedStar? To nie w twoim stylu- zapytał.
-Przyszłam po informacje- rzekłam.
-Nic szczególnego się nie dzieje w Pentagram City. Same nudy, choć ostatnio słyszałem o tym, co zrobiła Mimzi. Gdybym wiedział wcześniej, ostrzegłbym cię- powiedział.
-Nie wspominając mi o tej wywłoce, mam nadzieję, że raz na zawsze zniknie z mojego życia- warknęłam zirytowana.
-Spokojnie, bo ci żyłka pęknie- zaśmiał się mężczyzna.
Może przy następnej eksterminacji, która będzie niebawem, dopadną ją eksterminatorzy.
-Zawsze mnie to zastawiło, ale nigdy ciebie nie spytałem, bo nie było okazji. RedStar, dlaczego Ty nie masz telefonu?- powiedział i zapytał.
Dokładnie przyjrzałam się jego twarzy. Widać było, że to go niezwykle ciekawiło.
-Jakoś tak wyszło- rzekłam, nie rozwijając tematu.
-Nie myślałaś, aby go zakupić? Łatwiej byłoby się z tobą skomunikować- odparł.
Zaśmiałam się, z ciekawości ciągnął mnie za język.
-Właśnie o to chodzi Lucas. Kto chce się skontaktować i mu zależy na tym to znajdzie sposób, aby to zrobić- powiedziałam z tajemniczym uśmiechem.
-W sumie masz rację. Ja często dostaje telefony, a mało kto jest zainteresowany faktycznie rozmową ze mną- odparł.
-A właśnie, bo omal nie zapomniałem. W klubie jest jeden z Vees, Valentino- dodał spięty.
To zepsuło mi humor jeszcze bardziej niż informacja o Mimzi.
Rozejrzałam się, aby zobaczyć, gdzie ten dupek się znajduje, ale zamiast tego zobaczyłam Cherri Bomb, samotnie stojącą przy jednych ze stolików. Z tą grzesznicą miałam neutralne relację. Trochę się lubiłyśmy, ale przyjaciółkami nazwać się nie mogłyśmy. Poznałyśmy się bliżej dzięki Angelowi.
-Muszę iść- powiedziałam do Lucasa.
Miałam zamiar już wrócić do hotelu i odpocząć, bo ten klub wysysał ze mnie siły. Niespodziewanie obok mnie przebiegła Niffty.
Co ona tu robi?!
Jeśli jest tu ona to i muszą tu być osoby z mojej małej rodzinki.
To teraz nie ważne, muszę szybko złapać Niffty, zanim stanie jej się coś złego. Bo może ona swoim zachowaniem sprowadzić na siebie kłopoty.
Zaczęłam przedzierać się przez tłum, ale był on zbyt duży, abym mogła sprawnie to zrobić. Zaczęłam żałować mojej animowości, bo gdyby grzesznicy mnie poznali szybko by zeszli mi z drogi.
Gdy w końcu udało mi się, to zobaczyłam, jak Angel leży na ziemi z zakrwawionym nosem, a Valentino pochyla się nad nim i coś mówi.
Sytuacja była jasna. Valentino uderzył Dusta. Złość się we mnie zagotowała, jak on śmiał go skrzywdzić! Nim zdarzyłam podejść, Angel i Husk odeszli.
Gdzie jest Niffty?
Rozejrzałam się, a do moich uszu dotarł pisk bólu Valentino. Obróciłam się i zobaczyłam zgubę. Trzymała w rękach kawałek ubrania Overlorda i się śmiała.
Ten był wściekły, ale nim zdążył zrobić jej krzywdę, błyskawicznie znalazłam się przy nim. Następnie wzięłam Niffty na ręce.
-Spróbuj zrobić jej krzywdę, a będziesz miał do czynienia ze mną- warknęłam w jego stronę.
Następnie nie czekając na to co ma do powiedzenia, odeszłam, nie oglądając się za siebie. Coś za mną krzyczał, ale muzyka i duża odległość zrobiła swoje.
Ruszyłam w tą samą stronę, gdzie zniknął Husk wraz z Angelem i w końcu ich znalazłam. Poza nimi był też tam Sir Pentious.
-Cześć! Znalazłam waszą zgubę- powiedziałam, puszczając Niffty.
-Wow, ale się wystroiłaś Cukiereczku- skomplementował mnie Angel Dust, a dwójka grzeszników potwierdziła.
-Dziękuję- powiedziałam z uśmiechem.
Chwilę porozmawialiśmy, a ja wyjaśniłam im, jak się tam znalazłam, a po chwili dowiedziałam się od nich tego samego. Po tym ruszyliśmy do Hazbin Hotelu.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz