Christian nie należał do ludzi cierpliwych. Zawsze dość szybko się denerwował, kiedy zbyt długo musiał stać w kolejce albo gdy ulice miasta była zakorkowane.
Nie miał też cierpliwości do ludzi.
Pewnie dlatego po pierwszej próbie zwolnił dwóch aktorów, którzy nie nauczyli się tekstu.
Po drugiej zwolnił kolejną osobę, która po piątym razie wciąż nie potrafiła poprawnie trzymać swojego rekwizytu.
Na dzisiejszej, trzeciej próbie, miał ochotę zamordować wszystkich aktorów i odwołać jakiekolwiek przedstawienie. Był przekonany, że będzie ono porażką.
- Nie potraficie czytać scenariusza? Przecież wyraźnie jest tam napisane, że w tym momencie schodzicie ze sceny. – Warknął głośno, gdy grupa aktorów, grających przyjaciół Romea zbyt długo czekała z zejściem ze sceny, przez co popsuli kolejną scenę. – Myślenie nie jest takie trudne do cholery – wiedział, że wyolbrzymiał. Wiedział, że jest najgorszą wersją siebie. Uważał jednak, że tylko w taki sposób można było dojść do perfekcji. Aktorzy jeszcze mu podziękują, kiedy po tej premierze, otrzymają mnóstwo nowych propozycji. – Od początku. – Zarządził.
- Siedzimy tu już pięć godzin – odezwał się jeden z aktorów, na którego Christian od razu przeniósł spojrzenie. Widział jak na początku jego twarz wydawała się waleczna, jakby zamierzał uzyskać dla całej grupy koniec próby albo chociaż przerwę, ale tak szybko jak poczuł na sobie wściekłe spojrzenie reżysera od razu spokorniał i pochylił głowę.
- Jeśli ktoś nie ma ochoty tu być, nikogo do tego nie zmuszam. Proszę bardzo, drzwi są otwarte dla każdego kto ma ochotę jechać do domu. Nie krępujcie się, nie jest nam tu potrzebny nikt, kto nie potrafi w pełni poświęcić się swojej pracy. – Oczywiście, że nikt nie wyszedł. Wszyscy aktorzy pochylali głowy, albo patrzyli wszędzie indziej niż na widownię byleby nie spotkać się z ostrym spojrzeniem Christiana. Wyglądali niemal tak, jakby byli dziećmi, które próbowały ukryć przed matką fakt, że coś przeskrobały. Tylko jedna osoba nie uciekała przed jego spojrzeniem. Julia. Stała prosto, z lekkim uśmiechem na ustach. Jej włosy spięte były dziś w wysoki kucyk, przez co poruszały się z każdym jej ruchem. Nie wpatrywała się w nicość. Wręcz przeciwnie. Patrzyła prosto na Christiana jakby chciała zwrócić na siebie jego uwagę. Ten spełnił jej niemą prośbę tylko połowicznie. Rzucił jej przelotne spojrzenie, ciesząc się, że choć jedna z osób wie dlaczego tu jest, ale nie poświęcał jej więcej swojej uwagi. – Skoro to mamy już wyjaśnione, od początku. – Zarządził, a na scenie rozstawili się aktorzy, od których zaczynało się całe przedstawienie.
Próba trwała kolejne siedem godzin. Christian zarządził koniec o dwudziestej drugiej, a aktorzy jakby nie mogli się już tego wszystkiego doczekać, szybko zebrali swoje rzeczy i wybiegli z budynku. Christian był świadomy, że większość z nich miała życie prywatne, rodziny, przyjaciół. Na czas przygotowań musieli jednak z tego zrezygnować by w pełni skupić się na swoim zadaniu. Doskonale pamiętał, jak sam nieraz wracał po nocach do mieszkania. Hailie często spała już wtedy na kanapie. Na kanapie, gdyż każdego wieczora chciała czekać na jego powrót, jednak sama zmęczona po ciężkim dniu w kawiarni, nigdy nie dawała rady wysiedzieć za długo. Christian przenosił ją wtedy do łóżka, składał na jej czole delikatny pocałunek, po czym wsuwał się obok niej by zasnąć w swój ulubiony sposób. Ze swoją ukochaną przy swoim boku. Choć każde jego przygotowanie do przedstawień, było dla nich ciężkim czasem, Hailie nigdy nie narzekała. Nigdy nie robiła mężczyźnie żadnych wyrzutów. Doskonale wiedziała, że teatr był jego życiem. Wiedziała też, że kiedy będzie w przerwie między próbami wszystko jej wynagrodzi. Zawsze jej wynagradzał.
Christian nie wybiegł z teatru aż tak szybko. Powoli i dokładnie odłożył wszystkie rekwizyty na miejsce, sprawdził jak idą przygotowania scenografii, po czym pozbierał swoje notatki. Następnie zgasił wszystkie światła po czym ruszyła do wyjścia.
CZYTASZ
Ostatni Akt
RomanceRomeo zakochał się w Julii od pierwszego wejrzenia. Christian doznał tego samego ze swoją własną Julią. Kochankowie z Werony zginęli nie mogąc żyć bez siebie nawzajem. Christian był zbyt słaby, by opuścić ten świat. Przynajmniej fizycznie. Jego dus...