Scena siódma

8 0 0
                                        


- No proszę, czyli kiedy chcesz potrafisz jeszcze wyglądać jak człowiek! – Zawołała wesoło Linda, gdy w niedzielne popołudnie Christian stanął przed drzwiami rodzinnego domu. Zjawił się na obiedzie, choć nie miał na to najmniejsze ochoty. Musiał jednak stwarzać pozory. Pozory były ważne.

- Zawsze wyglądam jak człowiek mamo – odpowiedział pewny siebie, zdejmując płaszcz, po czym podwinął rękawy czarnego golfa, który dziś założył.

- W piątek nie wyglądałeś najlepiej – Linda zrobiła mały krok w jego stronę, zapewne chcąc wyczuć od niego alkohol. Nie mogła go wyczuć, gdyż Christian nie wypił jeszcze dziś ani kropli, a po wczorajszej degustacji wziął już porządny prysznic i umył zęby. Nie mniej fakt, że własna matka sprawdzała czy jej syn nie jest pijany w środku dnia, odrobinę go zabolała.

Mimo wszystko nie na tyle by przestać praktykować swoje degustacje.

- Tata jest w salonie, już na ciebie czeka. Zaraz podam zupę – zarządziła Linda, po czym zniknęła w kuchni, a Christian ruszył w stronę salonu.

W domu od jego wyprowadzki prawie dziesięć lat temu nic się nie zmieniło. Wciąż wszędzie były te same szare wykładziny i tapety w żółte paski. Ku jego zaskoczeniu stara zielona kanapa w salonie, z której wyskakiwały już sprężyny została zamieniona na nową, jednak brązowy fotel jego ojca wciąż pozostawał w tym samym miejscu.

Tak samo jak jego ojciec, który, od kiedy tylko Christian pamiętał, siedział na tym fotelu każdego popołudnia zaczytując się w gazety.

Dziś było tak samo.

- Dzień dobry tato. – Odezwał się, gdy wszedł do pomieszczenia. Stół był już nakryty do obiadu, więc zajął przy nim swoje miejsce.

- Nie wiem czy taki dobry, jeśli z gazety dowiaduje się, że mój syn jest alkoholikiem – mruknął Gregory, składając szeleszczącą gazetę. Christian przez chwilę wpatrywał się w niego lekko zaskoczony, jednak wystarczyło, że spojrzał na tytuł gazety.

- Jak widać Flibetowi dalej się nie znudziło pisanie o moim życiu. – Mruknął niewzruszony. Musiał jednak przyznać, że był zaskoczony tym jak szybko dziennikarzowi udało się napisać artykuł, tak by wyszedł on w niedzielnym wydaniu.

- W każdym artykule jest ziarno prawdy. –Stwierdził ojciec, przenosząc się z fotela do stołu.

- W tym, w którym pisał, że jestem narkomanem i tylko dzięki temu jestem w stanie grać tak wiele przedstawień też? – Spytał sarkastycznie – mogę być niedoinformowany, jednak wydaje mi się, że wiedziałabym gdybym wstrzykiwał sobie heroinę by nie musieć spać i po nocach uczyć się swoich ról do coraz to nowych przedstawień. – Doskonale pamiętał ten artykuł. Hailie śmiała się z głupoty dziennikarza przez kilka dobrych dni.

Gregory westchnął głośno, zsunął w twarzy swoje okulary do czytania i przetarł twarz.

- Po prostu się o ciebie martwimy synu. Wiem, że po śmierci... po odejściu Hailie jest ci ciężko, jednak musisz żyć dalej.

- Wiem.

- Wiesz, a mimo to nic z tym nie robisz? Taki jest twój plan?

- Zostałem reżyserem – oznajmił tak samo jak dzień wcześniej mamie.

- Linda mi mówiła. A co zrobisz po przedstawieniu? Chcesz zająć się tym na stałe?

- Być może. Zobaczymy jak moje dzieło zostanie odebrane. – Kłamstwa przechodziły mu przez gardło tak gładko.

- A co z kawiarnią? Myślę, że powinieneś ją sprzedać. Mimo wszystko to świetne miejsce, na pewno znajdzie się ktoś kto będzie chciał ją ponownie otworzyć. – Christian zacisnął dłonie, które trzymał na kolanach, w pięści. Kawiarnia była poza zasięgiem. Nikt, nigdy nie otworzy jej ponownie. Miejsce to umarło. Były w nim wspomnienia, które miały zostać tam już na zawsze.

Ostatni AktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz