Scena dwunasta

6 0 0
                                        

Christian nie wiedział ile czasu minęło od momentu, w którym na scenie pojawili się ratownicy i policjanci. Stał cały czas w tym samym miejscu. Jakby czekał, aż przedstawienie dobiegnie końca. Przecież już dobiegło. Był w bańce. Wiedział i rozumiał co się wokół dzieje, ale nijak nie potrafił na to zareagować. Nie słyszał niczego poza biciem własnego serca. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał się wszystkim zająć. Wiedział, że przesłucha go policja. Wiedział, że będzie musiał powiedzieć prawdę dziennikarzom. Wiedział, że będzie musiał porozmawiać z aktorami.

Ale teraz potrzebował minuty spokoju, by wszystko pozbierać w swojej głowie. Panował w niej bałagan tak wielki, jak nie panował nigdy. Biegiem wpadł do swojej garderoby. Chciał wymiotować, gdy przed oczami pojawił mu się obraz Julii, którą przyciskał do drzwi. Czuł się jakby jego ciało wcale nie należało do niego.

Bez zawahania złapał butelkę wina, która stała już w jego garderobie. Nawet nie martwił się o kieliszek. Jednym haustem wypił niemal pół butelki. Głęboki oddech. Drugie pół. Wino nie pomogło. Nie rozjaśniło jego myśli. Czuł niemal wszystko, a jakby nic.

Drgnął gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do pomieszczenia po czym zamyka za sobą drzwi. Miał nadzieję, że to Zachary, policja albo jego rodzice.

- To przez ciebie się zabiła. – Christian nie spodziewał się Felixa. Jego głos był obcy. Nieobecny. A jednak przesiąknięty jadem i cholernie przerażający.

Kiedy Christian odwrócił się w jego stronę zobaczył jak blady był mężczyzna. Krople potu spływały po jego czole. Mieszały się ze łzami. Wyglądał jakby był na głodzie narkotykowym. Wyglądał jakby miał zaraz umrzeć.

- Felixie... - Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie powiedział więc nic poza jego imieniem.

- To przez ciebie się zabiła! – Krzyknął szaleńczo ten pierwszy. – Kochała cię, a ty ją zniszczyłeś. Nigdy na nią nie zasługiwałeś! – Christian prychnął, mimo, że tak daleko było mu do rozbawienia.

- Ja na nią nie zasługiwałem? – Powtórzył. Nie mógł uwierzyć, że właśnie usłyszał te słowa. – Julia była wariatką. Miała na moim punkcie obsesję! To ona zabiła Hailie. Wybijała mi szyby w oknach. Wysyłała anonimowe listy. Zniszczyła jej gró...

- To akurat był mój pomysł. – Felix już nie krzyczał. Brzmiał teraz niemal tak samo spokojnie jak Julia, kiedy mówiła o tym, że to ona zabiła Hailie. – Podpalenie kawiarni też nim było.

- Twoim pomysłem? Co ty pieprzysz Felixie? – Christian nie rozumiał. W jego głowie wszystko wirowało. Skronie nieprzyjemnie pulsowały.

- Wiedziałem o tym, że Julia cię pragnie. Wiedziałem o tym, że to ona zamordowała Hailie. Pomagałem jej we wszystkim co robiła. Ona myślała, że robię to dla niej. Nie. Robiłem to dla siebie. Nagrobek Hailie zniszczyłem po tym jak na moich oczach nakrzyczałeś na Julię. Opony w twoim samochodzie przebiłem po tym jak się z nią przespałeś.

- Dlaczego to robiłeś? – Tylko to pytanie był w stanie z siebie wydusić. Było mu gorąco. Tak cholernie gorąco.

- Bo kochałem ją tak jak ty nigdy nie potrafiłeś! – Wydarł się Felix. Szaleństwo znów w nim zaiskrzyło. Hampton przez ułamek sekundy nie rozumiał. A kiedy wszystko do niego dotarło nogi same się pod nim ugięły, tak, że upadł na kanapę. Felixowi wcale nie chodziło o miłość jaką brat obdarza siostrę. Tak naprawdę nie był z nią przecież nawet spokrewniony. On kochał ją naprawdę. Miłością romantyczną. A ona wolała Christiana.

- Miałeś na jej punkcie taką samą obsesję, jak ona na moim. Jak ja na Hailie. – Felix uśmiechnął się lekko jakby ucieszył się, że Christian zaczął myśleć.

Ostatni AktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz