Scena piętnasta

6 0 0
                                    

- Czyli to on mnie zabije? – Zaśmiała się Julia, gdy na kolejnej próbie po raz pierwszy doszli do ostatniego aktu.

- Ogólnie rzecz biorąc polujecie na siebie nawzajem, ale tak, ostatecznie to Romeo zabija Julię. Uniknie jej ciosu, a ona nabije się na własną broń.

- W takim razie musze ci podziękować Julio – wtrącił się Zachary, na którego twarzy błądził pewny siebie uśmiech – gdybyś nie zdradziła zakończenia, wciąż to ty zabijałabyś Romea, a fakt, że to on zabija ciebie jest zdecydowanie lepszy.

- Niby co w tym lepszego? Dlaczego to Julia nie mogłaby zabić Romea?

- Bądźmy szczerzy. Nastolatka miała mieć w sobie na tyle odwagi, by z zimną krwią zabić chłopaka? Trochę naciągane. – Julia prychnęła, a Christian pokręcił rozbawiony głową. Jak dla niego oba zakończenia były jednocześnie tak samo naciągane i realistyczne, co było w nich piękne.

- Ale fakt, że nabija się na własny miecz już nie jest? – Fakt, że Julia wyrażała swoje zdanie, bardzo podobał się Christianowi. Znaczyło to, że choć w minimalnym stopniu zaczęła brać jego rady do siebie. Był bowiem przekonany, że gdyby taka rozmowa odbyłaby się podczas ich pierwszej próby, Julia siedziałaby cicho, nie wyrażając tego o czym naprawdę myśli.

- Mężczyźni są mordercami od milionów lat. To my polowaliśmy na zwierzynę, kiedy wy zajmowałyście się dziećmi.

- W takim razie daj mi włócznie a bez problemu pokaże ci, że kobiety potrafią coś oprócz zajmowania się dziećmi. Chociaż szkoda by było, gdyby twoja śliczna buźka pokryła się jakąś blizną.

- Blizna kojarzyłaby się z czymś niebezpiecznym a podobno to właśnie niebezpieczeństwo najbardziej was pociąga – Julia prychnęła, jakby poddała się już w tej dyskusji, a Zachary szczerzył się jeszcze szerzej niż na początku. Christian natomiast miał wrażenie, jakby właśnie przysłuchiwał się kłótni dzieci, która i tak trwała już zbyt długo, więc nadszedł odpowiedni moment, by ją przerwać.

- Dobrze dzieciaczki koniec kłótni, wracamy do pracy – zarządził sarkastycznie. Zachary w reakcji na jego słowa wyciągnął w jego stronę środkowy palec, przez co oczy Julii zrobiły się szersze, jakby nie mogła uwierzyć, że Zachary pozwolił sobie na coś takiego w stosunku do Christiana. Mimo wszystko nie zamierzała odpuszczać.

- A Pan? Pan też uważa, że kobieta nie byłaby w stanie zabić?

- Oczywiście, że byłaby w stanie zabić. Gdyby tak nie było, w więzieniach nie siedziałoby tyle kobiet. – Odpowiedział ostrożnie.

- Ale zgadasz się, że fakt, że to Romeo zabija Julię a nie odwrotnie jest bardziej prawdopodobny. – Zachary nie odpuszczał. – Wiesz, że mam rację. Nie bój się powiedzieć tego co naprawdę myślisz.

- Cóż, tak. Faktycznie to zakończenie wydaje się bardziej prawdopodobne, jednak nie twierdzę, że to, w którym to Julia zabijała Romea było gorsze lub bardziej naciągane. – Zachary już otwierał usta, żeby powiedzieć coś jeszcze, jednak Christian rzucił mu tak ostre spojrzenie, że nawet on zrozumiał, żeby dalej nie brnąć w ten temat. – A teraz dziesięć minut przerwy i wracamy do pracy. – Julia od razu zniknęła ze sceny, niemal jakby poczuła się urażona przebiegiem ten rozmowy. Zachary natomiast jeszcze długo oglądał się za nią przez ramię.

- Cholera teraz jeszcze bardziej chce się z nią umówić. – Westchnął Zachary siadając na scenie.

- Może mi się coś przewidziało, ale Julia nie wyglądała jakby cię lubiła.

- Zgrywa niedostępną. Laski chcą, żebyś o nie walczył.

- Przypomnij ile dziewczyn już wyrwałeś? – Christian zaśmiał się pod nosem, znów widząc środkowy palec wystawiony w swoją stronę. Ostatnio całkowitym przypadkiem dowiedział się o tym, że Zachary jeszcze nigdy nie miał prawdziwej dziewczyny, co teraz przy każdej okazji mu wypominał. – Skoro tak ci się podoba, to po premierze zaproś ją na randkę.

Ostatni AktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz