Jej płuca paliły od wysiłku, a nogi robiły się coraz słabsze. Nie potrafiła złapać nawet jednego, pełnego oddechu, którego tak bardzo potrzebowała. Wciąż widziała wszystko na czerwono. Krew. Wszędzie była krew. Na jej dłoniach, w jej głowie, na jej duszy.
Krew.
Wszędzie ta cholerna krew.
Krzyk ludzi po oddaniu przez nią strzału wciąż odbijał się w jej głowie. Jej strzał był perfekcyjny. Doprowadził do śmierci w ułamku sekundy. W jednej chwili Hailie podziwiała Christiana na scenie, a w drugiej nie widziała już niczego.
Dokładnie tak jak na to zasłużyła.
Mimo wszystko jej dłonie drżały, a broń myśliwska, którą zabrała z rodzinnego domu, wydawała się coraz cięższa.
Pierwszy oddech ulgi uleciał z jej ust dopiero kiedy znów weszła do domu. Rodzice wyjechali do jej babci, więc nikogo w nim nie było. A przynajmniej tak myślała do chwili w której światło w salonie się nie zapaliło, a do przedpokoju wszedł Felix.
Uśmiech, który błądził po jego twarzy szybko zmienił się w zaskoczenie. W końcu raczej nie przewidywał zobaczyć Julii, siedzącej plecami opartą o drzwi, zdyszaną z bronią w ręku.
- Co zrobiłaś Julio? – Zapytał poważnie patrząc jej w oczy, jakby to w nich chciał doszukać się odpowiedzi. Jego twarz spięła się jeszcze mocniej gdy coś w nich znalazł. Gniew. Złość. Zemstę. Śmierć.
Szybko stał się blady i niemal musiał podeprzeć się o ścianę byleby uniknąć upadku.
- To co było trzeba – szepnęła. Jej głos drżał. Nie żałowała tego co zrobiła. A mimo to pierwszy głos poczucia winy uderzył w nią mocno.
- Kto? – Szepnął kucając obok niej. – Kto nie żyje? – Julia nie była zaskoczona, że tak szybko połączył fakty. Zawsze był bystry. Poza tym znał Julię doskonale. Widocznie jej postawa musiała niemal krzyczeć, że właśnie zabrała komuś życie.
- Hailie. Hailie Stuart. Narzeczona Christiana – odpowiedziała. Słowa te przeszły jej przez usta z łatwością. Hailie już nie było. Nigdy nie będzie. Christian znów będzie wolnym i szczęśliwym człowiekiem. Christian w końcu będzie miał szasnę połączyć się z Julią. Założą rodzinę. Tak... Julia nie wątpiła, że czeka ich piękna przyszłość. – W końcu będę mogła z nim być Felixie. W końcu będziemy razem.
- Julio... - szepnął jakby nie wiedział co innego może powiedzieć. Kobieta zmarszczyła brwi, kiedy pierwsza łza spłynęła po jego policzku.
- Hej – złapała jego twarz między swoje dłonie, by mężczyzna znów spojrzał w jej oczy. – Nie płacz. Wszystko jest dobrze, wiesz? Nigdy nie było lepiej. Ja i Christian w końcu będziemy mogli być razem! – Wyrzuty sumienia nie miały już znaczenia. Liczył się tylko on. Christian Hampton.
- Czy ktoś mógł cię zobaczyć? Jak szłaś z bronią? Albo jak oddałaś strzał? – Julia szybko pokręciła głową. Zbyt dobrze zaplanowała całą akcję, by ktoś mógł ją zobaczyć. Nie zostawiła po sobie nawet najmniejszego śladu. Sprawca całego zdarzenia miał więc pozostać nieodkryty.
- Wszystko będzie dobrze Felixie. Wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz muszę jedynie zwrócić na siebie uwagę Christiana.
- Uwagę? – Powtórzył jej brat jakby gubił się już w jej toku rozumowania.
- Musi mnie zauważyć. Zacznę wysyłać mu listy. Będę pojawiać się w miejscach, w których pojawia się on. W końcu mnie dostrzeże Felixie. W końcu będę szczęśliwa. Pomożesz mi w tym? Będziesz towarzyszył mi w mojej drodze do szczęścia? – Julia kochała Felixa. Choć zmienił on jej życie stał się również jej najlepszym towarzyszem. Bezgranicznie mu ufała. Chciała mieć go obok, kiedy on i Christian już się odnajdą.
- Oczywiście – odpowiedział, przecierając oczy. W jego spojrzeniu coś się zmieniło. Wydało się być ostrzejsze? Bardziej zdenerwowane? A może nie było to nic z tego.
Najważniejszym przecież było, że Julia znalazła się teraz na ostatniej prostej. Już zaraz miała stanąć przy boku Christiana.
Co więcej nie musiała robić tego sama – wiedziała, że Felix we wszystkim jej pomoże.
Wtedy nie wiedziała jednak, że na jej drodze do szczęścia z Christianem, Felix chciał wykopać kilka dziur, które znacząco by jej wszystko utrudniły.
Nie wiedziała, że tak jak ona pragnęła Christiana...
Tak samo mocno pragnął jej Felix.
Nie wiedziała, że ona i Christian byli jak Romeo i Julia.
Stworzeni dla siebie...
Nigdy nie mający okazji by razem przeżyć szczęście.

CZYTASZ
Ostatni Akt
RomansaRomeo zakochał się w Julii od pierwszego wejrzenia. Christian doznał tego samego ze swoją własną Julią. Kochankowie z Werony zginęli nie mogąc żyć bez siebie nawzajem. Christian był zbyt słaby, by opuścić ten świat. Przynajmniej fizycznie. Jego dus...