Scena jedenasta

4 0 0
                                        

- To ty ją zabiłaś – to nie było pytanie. Raczej stwierdzenie. Christian połączył już fakty. Zrozumiał co tak naprawdę się wydarzyło.

W dwóch krokach zbliżył się do Julii tylko po to by przycisnąć jej szyję do pobliskiej ściany. Jej twarz od razu zrobiła się czerwona, a spomiędzy jej warg wypadał urwany oddechy, kiedy próbowała złapać odrobinę powietrza. Nie miała szans z Christianem. Gdyby chciał kobieta za minutę mogłaby być martwa. Musiał jednak poznać prawdę.

- Powiedz to – nie miał siły krzyczeć więc szeptał. Mimo, że miał w sobie tyle różnych emocji nie mógł złożyć niczego w całość. Sam nie wiedział czy bardziej przepełniała go złość czy smutek. Czy bardziej miał ochotę krzyczeć czy płakać jak małe dziecko. Poczuł się znów tak jak wtedy, kiedy odebrano mu Julię. Znów tonął. Był pod wodą. Nie potrafił wyłonić się na powietrze. Świat się zatrzymał, a jednocześnie pędził szybciej niż kiedykolwiek. – Powiedz. Zabiłaś ją?

- Tak. Zabiłam ją. – Wycharczała, gdyż jego dłoń wciąż zaciśnięta była na jej gardle. Mimo to, to nie jej słowa przeraziły Christiana. Były to jej oczy. Szalone. Dumne. Pewne. Jakby po zamordowaniu człowieka czuła pierdoloną dumę. – I wierz lub nie ale zrobiłam to dla ciebie.

- Dla mnie? – Parsknął sucho. Pierwsza łza spłynęła po jego policzku. Jego mury zaczęły się walić. Pewność siebie i gniew znikały. Zaczynał być słaby, choć tylko Hailie kiedykolwiek widziała jego słabość. – Rozjebałaś mi życie!

- Naprawiłam je! – Christian osłabł, dzięki czemu Julii udało się wyrwać spod jego uścisku. Nie trzymał już dłoni na jej gardle. Kobieta jednak wcale nie wyglądała na przerażoną. Nie bała się, że Christian zrobi jej krzywdę. Bezgranicznie mu ufała... choć przecież wcale go nie znała. Hampton zrobił krok w tył i szybko zaczął kręcić głową. Nie rozumiał co tu się działo. Nie potrafił zrozumieć. Nie chciał zrozumieć? – Uratowałam cię przed małżeństwem. Nigdy nie byłbyś z nią szczęśliwy. Ona by cię zniszczyła. Niszczyła wszystko co dobre. Prędzej czy później zaczęłaby cię ograniczać. Zniszczyła by twoją karierę!

- Hailie mnie kochała!

- Nie tak jak ja cię kocham! – Christian przez kilka sekund patrzył na Julię oszołomiony. Nie widział w niej już kobiety, którą przez ostatnie miesiące poznawał. Nie. Stała przed nim całkowicie obca osoba. Zepsuta. Nienormalna. Szalona.

- Kochasz mnie? – Powtórzył – Ty mnie kurwa, kochasz? Nawet mnie nie znasz!

- Znam cię lepiej niż ona kiedykolwiek. Idealnie do siebie pasujemy Christianie. Wiem to. Ty też, tylko jeszcze tego nie widzisz. Ale będziemy razem – Julia małymi krokami zaczęła iść w jego kierunku. Stała już tak blisko, że zdołała wyciągnąć rękę w jego stronę i delikatnie przejechać dłonią po twarzy. W reakcji na sam jej dotyk żółć zebrała się w jego przełyku. – Wszystko się ułoży. Weźmiemy ślub. Założymy rodzinę. Będziemy tylko ty i ja. Ty i ja, dokładnie tak jak zawsze miało być. – Mówiła spokojnie. Jej głos brzmiał jakby naprawdę w to wszystko wierzyła. Jakby widziała siebie i Christiana w przyszłości. Razem. Szczęśliwych.

Była szalona. Całkowicie popierdolona.

Przez drzwi doszedł do nich głośny krzyk jednego z aktorów.

Do przedstawienia zostały trzy minuty. Julia powinna być już na scenie.

Kobieta uśmiechnęła się lekko, po czym jak gdyby nigdy nic zrobiła krok w tył. Chciała wyjść na scenę. Naprawdę myślała, że wszystko jest w porządku. Myślała, że właśnie wyznała Christianowi, że to ona stała za śmiercią Hailie, a on nawet się tym nie przejmie.

Ostatni AktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz