Scena trzecia

10 0 0
                                        

Christian nie pamiętał zeszłorocznego sylwestra. W ten dzień, dwa dni po pogrzebie jego ukochanej, upił się tak bardzo, że gdy się obudził sam nie wiedział jaki jest dzień. Wtedy było mu obojętne jaki jest rok, skoro i tak nie miał już przy sobie nikogo z kim chciałby go spędzać.

Wydawało mu się, że tegoroczny sylwester spędzi tak samo. Tak chciał go spędzić.

A jednak sam nie wiedział jak i dlaczego dał się zaciągnąć na imprezę organizowaną przez Felixa. Imprezę, na której pojawiła się cała obsada przedstawienia. Wszyscy zostali zatrudnieni po wspólnej próbie, podczas której Christian uznał, że nie znajdzie już nikogo innego, więc musi pracować na tym co jest. Poza tym i tak najważniejsi byli główni aktorzy – Romeo i Julia – Zachary i Julia pasowali do siebie lepiej niż mężczyzna mógł się tego spodziewać. A pasowali do siebie pod każdym względem – od tego w jaki sposób byli w stanie wyrzucać z siebie emocje, aż po urodę. Tak, pasowali do siebie fizycznie. Pasowały do siebie ich włosy, rysy i postawy. Choć były od siebie tak różne, łączyło je coś magicznego. Coś na co chciało się patrzeć, a przecież to właśnie było najważniejsze na scenie.

Christian wahał się czy powinien przyjść na przyjęcie. Wcale nie miał na nie ochoty. W końcu uznał, że może kiedy pokaże się swoim aktorom z trochę bardziej ludzkiej strony, lepiej będzie im się współpracować.

Niestety plan ten okazał się być trudniejszy niż Christian się spodziewał. Okazało się, że ludzie w salonie dzielili się na dwie grupy. Jedna myślała, że kiedy będą podlizywać się Christianowi uda ugrać im się jeszcze lepsze role albo jeszcze większe pieniądze. Wychwalali oni jego dawne przedstawienia, wspominali jego talent i to jak idealnie prezentował się on we wszystkich swoich kostiumach. Druga grupa podeszła do niego w kompletnie przeciwny sposób. Bano się go. Ludzie bali się do niego podchodzić, zapewne zbyt przerażeni, że gdyby powiedzieli coś nieodpowiedniego, mężczyzna wyrzuciłby ich z przedstawienia. Kiedy więc obok nich przechodził, pochylali głowy, albo uciekali spojrzeniem, byleby nie dopuścić do sytuacji, w której narazili by się swojemu reżyserowi.

W tym wszystkim nie pomagał również fakt, że Christian miał umiejętności społeczne, niemal na poziomie zerowym. Od zawsze był samotnikiem. Lubił swoje własne towarzystwo, nie bał się go, przez co dzieci w szkole uważały go za dziwaka. W liceum miał niewielką paczkę znajomych z którymi od czasu do czasu lubił imprezować. Nie mniej dopiero kiedy poznał Hailie, ta trochę bardziej otworzyła go na świat. To jej dał się zabrać na pierwszą imprezę w klubie i to z nią nawiązał parę wspólnych znajomości.

Znajomości, które urwały się tak szybko jak druga strona nie pojawiła się na jej pogrzebie.

Problem polegał więc na tym, że Christian znów nie przepadał za ludźmi. Nie lubił tych wszystkich nudnych pogawędek, czy płytkich pytań, które miały zagaić rozmowę. Od tego zdecydowanie wolał milczenie.

Pewnie dlatego też zaszył się w jednym miejscu w domu Felixa w którym nie było ludzi. W łazience, przy sypialni mężczyzny. W swoim idealnie czarnym garniturze, z kamizelką i krawatem, ułożył się w wannie, po czym odpalił papierosa. Jedyne światło świeciło nad małym lustrem. Cicha muzyka, która grała na dole dobiegała tu, jednak nie była tak natarczywa i głośna, jaka wydała się być stojąc w salonie. Miejsce to było więc dla Christiana rajem. Jeszcze większym gdy otworzył dla siebie butelkę szampana, którą zabrał z kuchni i tak siedząc i popijając go w wannie myślał o wszystkim i o niczym.

Znów zaczął wahać się nad swoją decyzją. Przecież nie lubił wychodzić z domu. Nie chciał wracać do życia publicznego. Dlaczego więc zdecydował się na to wszystko? Co będzie z nim po premierze? Co jeśli znów pokocha teatr tak bardzo, że zapragnie wrócić na scenę? Czy byłby w stanie to zrobić? Czy byłby w stanie jeszcze kiedykolwiek założyć na twarz maskę postaci i wczuć się w czyjeś życie? Jak mógłby to zrobić, skoro teraz czuł się aktorem we własnym życiu? Jakby ktoś dostał sznurki do marionetki jaką był on sam. Jakby jego życie wcale nie należało do niego.

Ostatni AktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz