2008
- Ile razy mam ci powtarzać, że to przecież on się do mnie przytulił i to on ciągnął rozmowę? Co, miałam zrobić scenę na środku przyjęcia?! – Hailie rzadko podnosiła głos. Jedynie kiedy coś naprawdę ją denerwowało. Albo kiedy ktoś wygrywał z nią w planszówkach. Christian był jednak zbyt zdenerwowany by teraz zwrócić na to uwagę.
- Przecież on rozbierał cię wzrokiem! A ten niby słodki całusek na powitanie i pożegnanie?! – On również krzyczał. W jego przypadku było to jednak jeszcze bardziej rzadkie i zaskakujące niż w przypadku Hailie.
- No właśnie! On rozbierał mnie wzorkiem. Jeśli jesteś wściekły to idź robić wykłady jemu a nie mnie.
- Nie wyglądałaś jakbyś miała coś przeciwko temu. – Hailie parsknęła suchym śmiechem.
- Było tam mnóstwo ludzi Christianie. Mnóstwo ludzi! Naprawdę miałam robić aferę bo jakiś idiota pomyślał, że będzie mi się podobało kiedy obmaca mnie na oczach mojego chłopaka? Nie zachowuj się jak dziecko do cholery!
- Nie miał prawa cię dotykać! – Christian nigdy nie postrzegał siebie samego jako osobę zazdrosną. Tę stronę samego siebie odkrył dopiero przy Hailie. Tylko przy niej był zazdrośnikiem. I choć potrafił znieść naprawdę sporo, dziś wszelkie jego granice wytrzymałości zostały przekroczone, dlatego też kłótnia, która rozpoczęła się między nimi tak szybko jak weszli do mieszkania wydawała się nie być niczym zaskakującym.
- To powiedz to jemu nie mnie!
Christian się nie wahał. Od razu złapał swój płaszcz i ruszył w stronę drzwi. Widział jak oczy Hailie robią się szersze w reakcji na ten ruch – nie spodziewała się, że Christian naprawdę zrobi to co powiedziała.
- Nie, stój gdzie idziesz? – W jej głosie pojawiła się panika – przecież nie możesz niczego mu zrobić. Będziesz mieć kłopoty – próbowała nawet złapać mężczyznę za rękę jednak ten przewidział ten ruch i w porę się odsunął.
Poczuł ból, który rozniósł się po jego ciele, tak szybko jak wyszedł z bloku.
Nie był on spowodowany zazdrością.
Był spowodowany faktem, że wychodząc widział jak łzy spływają po policzkach Hailie. Łzy złości i smutku, a nie te radości, do których już się przyzwyczaił. Płakała przez niego. Już teraz doskonale wiedział, że nie będzie w stanie wybaczyć sobie tego już do końca życia. Nigdy nie chciał by kobieta cierpiała przez niego.
Teraz cała kłótnia wydawała się nieważna. Zazdrość zeszła na drugi plan. Nie liczył się nawet ten idiota, który dotknął dziś Hailie. Teraz mężczyzna zaślepiony był wściekłością na samego siebie. Dał się ponieść. Nie powinien zaczynać tej kłótni. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Nigdy wcześniej nic takiego nie miało miejsca. Nigdy wcześniej się nie kłócili. Być może fakt, że dziś wybuchł był spowodowany stresem, który żyje w nim podczas przygotowań do następnego przedstawienia, a może po prostu Christian nie jest wcale taki dobry jak zawsze uważał.
Chociaż nie. Nigdy nie uważał się za idealnego człowieka. Doskonale wiedział, że to wszystko nie było takie proste. W końcu już od momentu w którym był dzieckiem, wmawiano mu, że istnieje dobro i zło. Namawiano do czynienia tego pierwszego, przestrzegano przed tym drugim. Dobro i zło oddzielone było od siebie grubym murem, a wszystkie czyny łatwo można było określić. Uderzyłeś kogoś? – Byłeś złym człowiekiem. Pomogłeś starszej Pani nieść zakupy? – Jesteś tym dobrym. Przez wszystkie te lata wmawiano mu, że właśnie tak funkcjonuje świat. Wtedy Christian dążył do bycia bohaterem. Nie zawsze mu to wychodziło, jednak to był jego cel. Miał nadzieje, że jako dobry człowiek ludzie jeszcze chętniej będą oglądali go na scenie. Dopiero kiedy dorósł zdał sobie sprawę, że nie było czegoś takiego jak dobro i zło. Nie ma bieli i czerni. Bo co, jeśli ktoś uderzył człowieka, który napastował małą niewinną dziewczynkę? – Czy wciąż jesteś tym złym? Istniała szarość. Czasami jaśniejsza, czasami ciemniejsza, jednak zawsze była to szarość. Christian właśnie w tej kategorii się postrzegał. Kategorii szarości, jako ten, który nie jest ani całkiem dobry ani całkiem zły.

CZYTASZ
Ostatni Akt
RomanceRomeo zakochał się w Julii od pierwszego wejrzenia. Christian doznał tego samego ze swoją własną Julią. Kochankowie z Werony zginęli nie mogąc żyć bez siebie nawzajem. Christian był zbyt słaby, by opuścić ten świat. Przynajmniej fizycznie. Jego dus...