Scena druga

3 0 0
                                    


Christian przyzwyczaił się już do budzenia się po ciężkiej nocy. Powoli otworzył oczy, przetarł je, a jednym wspomnieniem tego, że wczoraj zdecydowanie przesadził z alkoholem był tępy ból głowy i fakt, że spał na kanapie wciąż ubrany we wczorajsze rzeczy.

Zdziwił się jednak, kiedy po wejściu do kuchni, okazało się, że rozbite okno, o którym pamiętał, że Zachary wspominał, było teraz zaklejone kocem, tak jakby Goldman starał się zrobić cokolwiek by zakryć szkody. Na stole leżała również kartka pozostawiona przez Zacharego. Napisał w niej, że zadzwoni dziś do wszystkich aktorów i poinformuje , że próba została przesunięta na późniejszą godzinę, dzięki czemu Christian będzie miał więcej czasu na dojście do siebie. Hampton czuł przez to nieopisaną wdzięczność do Zacharego i ponownie musiał się zastanowić co takiego zrobił, że zasłużył na kogoś podobnego w swoim życiu.

Kiedy w miarę doszedł do siebie wziął szybki prysznic, przebrał się w świeże ubrania i wyszedł z domu. Chciał przed próbą udać się jeszcze w jedno miejsce. Potrzebował się w nim znaleźć bardziej niż zwykle. Jak dotąd nie czuł aż tak silnej potrzeby. Oczywiście, pragnął odwiedzać nagrobek Hailie tak często jak było to możliwe, jednak nigdy do tej pory nie czuł tak bardzo, że powinien być właśnie tam a nie w innym miejscu. Jakby musiał się upewnić, czy po tym jak usta Julii dotknęły tych jego, Hailie jeszcze tam będzie. Choć przecież gdzie miałaby pójść.

Kiedy przekroczył bramę cmentarza czuł niepokój. Niemal bał się, że duch Hailie się przed nim objawi i spojrzy na niego karcącym spojrzeniem. Pewnie dlatego kierując się do grobu nawet na niego nie patrzył. Wbijał wzrok w trawę, jak uczeń idący do gabinetu dyrektora po tym jak zachował się nieodpowiednio na lekcji.

Zanim podniósł spojrzenie na płytę wziął głęboki oddech. A gdy już spojrzał niemal udławił się powietrzem.

„NIE ZASŁUGUJESZ NA NIĄ"

Właśnie tak mówiły wielkie, czerwone litery wymalowane na szarej płycie nagrobka. Zasłaniały personalia Hailie, przez co teraz miejsce jej pochówku stało się bezimiennym grobem.

Christian nie przejmował się wybitymi szybami czy listami.

Ale widok zniszczonego grobu Hailie wpłynął na niego tak, jakby ktoś po raz kolejny wykonał śmiertelny strzał.

Kolana same się pod nim ugięły, tak samo jak łzy, które zaczęły wyścig po jego policzkach. Oddychał tak szybko, płytko i nierównomiernie, że miał wrażenie, że zaraz się udusi. Świat dookoła nie istniał. A jednak jeden głos przedarł się przez chaos w jego głowie.

- Christianie. – Ciepły kobiecy dotyk na policzku i ciężki kwiatowy zapach. Christian rozpoznałby go wszędzie. Zbyt wiele czasu spędził w domu państwa Stuart, by nie pamiętać ulubionego zapachu gospodyni.

Przez świadomość kto właśnie pojawił się koło niego, zapłakał jeszcze głośniej. W końcu jaka matka zasługiwałaby na widok zniszczonego grobu własnego dziecka, po tym jak dziecko to zostało jej przedwcześnie odebrane.

- Christianie, wstań – szepnęła kobieta, pochylając się nad nim, lekko głaszcząc go po plecach.

- To przeze mnie – wyszeptał – to wszystko na pewno dzieje się przeze mnie.

- Wstań – zachęcała. Hampton wykonał polecenie. Powoli, z pewnym oporem własnych mięśni podniósł się na nogi. Nie trwał w takiej pozycji zbyt długo. Od razu wpadł w ciepłe ramiona Violetty Stuart, w których ponownie zapłakał głośno.

Nie płakał na cmentarzu podczas pogrzebu. Nie płakał podczas żadnych odwiedzin.

Dziś nadrobił wszystkie niewylane łzy.

Ostatni AktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz