Obezwładniająca błogość - tak Taehyung nazwałby uczucie, które wtedy przyjemnie rozpływało się po całym ciele. Zero bólu, zero dyskomfortu, tylko słodkie rozluźnienie, kiedy wsłuchiwał się w równe oddechy Jungkooka pogrążonego we śnie. Długotrwała cisza wyostrzyła jego słuch, więc z łatwością wyłapywał każdy cięższy wydech, każdy minimalny ruch chłopaka. Lubił momenty całkowitego spokoju z nim obok, tylko przy nim potrafił zrelaksować się w pełni bez najmniejszego poczucia winy.
Sam siedział na podłodze plecami wsparty o brzeg łóżka, na którym Jungkook odbywał popołudniową drzemkę. Nie widział go, ale te drobniutkie dźwięki zapewniały go, że jest blisko, odpoczywa bez zakłóceń. Nic nie relaksowało go bardziej niż myśl o ukochanym, który czuje się przy nim na tyle bezpiecznie, żeby chrapać sobie w najlepsze.
Czas płynął naprawdę wolno. Budzik miał lada moment zadzwonić, jednak te piętnaście minut zwykłego czuwania nad śpiącym chłopakiem upłynęło mu jak godzina. Delektował się tym, w końcu jego chaotyczny tryb życia sprawiał, że na co dzień czas uciekał nieubłaganie, jak piasek przesypujący się między palcami.
Oczywiście skończyło się na tym, że dźwięk alarmu wystraszył go niemiłosiernie, ale przynajmniej Jungkook został obudzony i nikt w pobliżu nie oberwał. Do czasu, bo zaraz po unieszkodliwieniu owego alarmu dłoń nastolatka zdzieliła także Taehyunga, tak po głowie.
– Ała... za co...
– Odruch – odmruknął, jeszcze ledwie świadomy otoczenia. Tak już było, miał w nawyku bić brata i Seokjina kiedy bez powodu przerywali jego sen. – Sorki.
– Jak się spało?
– Dobrze.
– Chcesz coś obejrzeć? – luźno zaproponował, ale Jungkook tylko mruknął niewyraźnie. Normalnie raczej rwałby się do oglądania z nim seriali, więc naturalnie zasiał w nim ziarenko niepokoju.
Jungkook w milczeniu osunął się na dywan. Twarz nadal miał nieco zaspaną, ale to nie wszystko, co dało się na niej zauważyć. Martwił się czymś, to Taehyung rozpoznał w sekundę, ale nie dostał okazji, by zapytać. Został pocałowany prosto w usta, mocno i wyjątkowo tęsknie.
– Wszystko okej? – spytał starszy z nastolatków, jednocześnie doprowadzając rozczochraną grzywkę chłopaka do względnego ładu.
– Nie wiem, mam lekkiego doła ostatnio – wyznał. Wzrok spuścił na dłoń spoczywającą na własnym kolanie, którą zaczął się bawić.
– Tak? A to czemu?
– Takie tam dyrdymały... Po prostu cię uwielbiam i nie chcę się nigdy rozstawać. – Jungkook wzruszył ramionami z westchnięciem. – Nie wiem jak to ująć.
– Hm...
– Nie znam nikogo dorosłego, kto nadal byłby w związku ze swoją licealną miłością i to chyba dlatego trochę się boję, że my też nie przetrwamy.
– To nie dyrdymały, rozumiem cię – Taehyung odparł, kiwnąwszy głową. – Ale wiesz co? Teraz może ci smutno jak o tym myślisz, ale jeśli już będziemy mieli się rozstać to raczej z poważnego powodu. Czyli pewnie przestaniesz mnie lubić albo coś i wtedy już nie będzie ci z tym źle, więc się rozchmurz, idioto.
– Nawet tak nie mów... – wydusił Jungkook, po czym wypuścił spod powiek kilka samotnych łezek.
Taehyung sam poczuł nieprzyjemną gulę w gardle, dobrze rozumiał jak musiał się czuć. Niepewny obraz przyszłości, znaki zapytania i całkowite poczucie braku kontroli z pewnością dręczyły ich oboje. Nie chciał jednak myśleć o najgorszym, nawet jeśli miał to być ich nieunikniony los. Wiara z domieszką nadziei na rozwój wydarzeń, który okazałby się dla nich idealny była tym, czego starał się trzymać, bez względu na wszystko.
![](https://img.wattpad.com/cover/205226515-288-k544952.jpg)
CZYTASZ
Altar Boy | Taekook
Fanfiction❗️W TRAKCIE KOREKTY❗️ Gdzie losy dwójki nastolatków splotły się w dość nieoczekiwanych okolicznościach, sprawiając, że ich szare, zwykłe życia nabrały piękniejszych barw, kiedy poznali słodki smak pierwszej, szczerej miłości. {chat przepleciony z op...