Okej, Jungkook nie sądził, że jego oglądanie anime z Taehyungiem tak szybko zamieni się w jakąś marną podróbę masterchefa. Obejrzeli zaledwie dwa odcinki kreskówki, po czym blondyn nagle obwieścił, że jest głodny i nie ma zamiaru siedzieć dalej z pustym żołądkiem, bo "to negatywnie wpływa na jego skupienie". Tak więc szatyn ze względu na to, że sam także czuł już lekkie burczenie w brzuchu zarządził, że pójdą zrobić sobie coś do jedzenia. Kuchnia przerażająco szybko zamieniła się w istne pole bitwy, ale to nie tak, że się tego nie spodziewali.
– Nie właź na moją połowę, ty ogurasie! – Jungkook krzyknął, kiedy kawałek papryki wylądował na JEGO połowie pizzy, skrupulatnie wcześniej oddzielonej barierą z ich wykwintnego sosu pomidorowego, którym był oczywiście ketchup.
Albowiem postanowili konkurować ze sobą o to, kto lepiej przyrządzi posiłek. A że akurat mieli prawie wszystkie składniki na pizzę, przy czym dwa krążki z ciasta cały czas wychodziły nierówno, po prostu postanowili zrobić z nich jeden i podzielić się po pół. Nagrodą dla zwycięskiej części była oczywiście sława i honor, dla przegranego zaś wstyd i hańba, a także przymus wykonania masażu zwycięzcy, tak przy okazji.
Jungkook nie wiedział dlaczego przystał na coś tak idiotycznego, ale dopiero gdy już uścisnął dłoń i zgodnie zatwierdzili karę, dotarło do niego w co się wpakował. Jego mózg jakby przestawał prawidłowo funkcjonować przy blondynie i ciężko przychodziło mu myślenie racjonalnie, ale nie było odwrotu od poniesienia odpowiedzialności za swoje czyny. Jednakowoż wizja otrzymania masażu od crusha brzmiała nadzwyczaj zachęcająco, podobnie jak możliwość bezkarnego zmacania go, więc nie zamierzał narzekać. Tak naprawdę wewnętrznie cieszył się, że Taehyung miał dziwny tok myślenia i głupawe pomysły, bo kary w postaci otrzymywania klapsów albo zmywania naczyń szczerze trochę mu się już znudziły.
– No już, panie! I tak te połowy są nierówne – burknął i przemieścił kawałek warzywa. Był całkiem dumny ze swojej paprykowo-pieczarkowo-szynkowej połówki, ale jednak ta Jungkookowa z salami, pomidorami i bazylią stanowiła całkiem dużą konkurencję. Obawiał się o swoje stanowisko, gdyż w gotowaniu nie był mistrzem, a Jungkook cały obsypany mąką, w swoim fartuchu, z podwiniętymi rękawami bluzy i skupionym wyrazem twarzy wyglądał jak zawodowiec, nie ma co.
Właśnie, podwinięte rękawy. Taehyung cały czas mimowolnie uciekał wzrokiem do tych męskich przedramion, na których powierzchni widniały wypukłe żyły. Na ogół odsłonięte ręce dodawały chłopakowi znacznie bardziej seksownego i męskiego wyglądu, szczerze nie mógł się na nie napatrzeć, a ten się jeszcze dziwił, że jest rozkojarzony i położył kawałek warzywa poza granicą.
– Odwiń te rękawy – zasugerował niewyraźnie, po czym spuścił wzrok onieśmielony. Nie chciał powiedzieć tego na głos, ale samo jakoś wyszło.
– Co? Nie, nie chcę mieć bluzy w ketchupie – odparł i spojrzał się na blondyna jakby postradał zmysły. Nie rozumiał dlaczego mu to przeszkadzało, ale był gotów się bić, skoro miał do niego jakiś problem.
– Twoje łapy wyglądają jak u pakera jakiegoś. Straszne – burknął, dramatycznie machając w powietrzu kawałkiem papryki.
Jungkook zaś tylko prychnął, na złość podwijając rękawy nawet bardziej. Posłał mu wyzywające spojrzenie, żeby wiedział, że ma do czynienia z prawdziwym mistrzem. Szybko tego pożałował, bo dostał mącznym pociskiem w twarz i skończył kichając jak opętany. Przynajmniej starszy dostał rykoszetem.
– Chuju, nawet nie zaczynaj. Nie mam zamiaru potem pucować całej kuchni. To nie film, nikt nie posprząta tego za mnie – powstrzymał go błagalnym tonem, kiedy znów niepostrzeżenie sięgnął do opakowania z białym proszkiem. Na nic mu się to zdało, bo i tak znów oberwał, ale tym razem nie miał zamiaru odpuścić, samemu zamierzając mu oddać. Skoro chciał wojny, to ją dostanie. – Okej, sam się o to prosisz.
CZYTASZ
Altar Boy | Taekook
Fanfiction❗️W TRAKCIE KOREKTY❗️ Gdzie losy dwójki nastolatków splotły się w dość nieoczekiwanych okolicznościach, sprawiając, że ich szare, zwykłe życia nabrały piękniejszych barw, kiedy poznali słodki smak pierwszej, szczerej miłości. {chat przepleciony z op...