1.15| Ufasz Mi?

970 52 46
                                    

Kończył się listopad a ja spędzałam właśnie najlepsze tygodnie mojego życia z brunetem, którego poznałam przez czysty przypadek.

Nasza relacja coraz bardziej się pogłębiała, nie byliśmy w związku i właśnie to chyba zaczynało mnie trochę przytłaczać.

Dlaczego? Dlatego, że zachowywaliśmy się jakbyśmy w nim byli. Może i znaliśmy się lekko ponad półtora miesiąca i może po prostu za bardzo przyspieszyliśmy, ale nie przywykłam do tego typu relacji.

                                    ***

Obudziłam się wtulona w szary puchaty koc. Wstałam dość wcześnie jak na to, że była sobota bo o siódmej. Podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki żeby się ogarnąć i odświeżyć.

Ubrałam na siebie szary komplet dresów i przygotowałam szybkie śniadanie po czym od razu po tym siadłam do zagadnień z których musiałam się uczyć na nadchodzące kolokwium.

Spędziłam w ten sposób prawie cały dzień z małymi przerwami na jakąś przekąskę. W momencie, kiedy już przysypiałam nad notatkami, dostałam powiadomienie z Messenger'a od Krystiana.

Krystian: mam mega popierdolony pomysł

Ja: i bardzo kurwa dobrze bo zaraz zasnę nad tymi jebanymi notatkami

Krystian: masz 30 minut na ogarnięcie, będę czekać na parkingu, xo

Uśmiechnęłam się czytając powiadomienie i zaraz po tym udałam się do mojej szafy. Nie miałam pojęcia co miał na myśli Gierakowski pisząc o „popierdolonym pomyśle", po nim można było się wszystkiego spodziewać.

Zrobiłam kreski i lekko pomalowałam powieki ciemnym cieniem. Podkreśliłam brwi i nałożyłam trochę rozświetlacza na kości policzkowe. Obrysowałam usta ciemną pomadką i podkręciłam rzęsy.

Ubrałam biały top z długimi rękawkami a na niego srebrny naszyjnik i srebrne kolczyki. Ubrałam czarne jeansy a na nogi czarne super star'y. Ubrałam na górę moją czarną kurtkę z MISBHV i zaraz po jej założeniu, byłam już gotowa do wyjścia.

Zakluczyłam drzwi i wyszłam przed blok. Od razu w oczy rzucił mi się zielony Dodge, w którego stronę od razu podbiegłam.

— Hej słodka.- Uśmiechnął się Krystian, składając krótkiego całusa na moich ustach, kiedy weszłam do auta.

Odwzajemniłam całusa i również się z nim przywitałam.

— To jakie są plany?- Zapytałam, zapinając pas.

— Zobaczysz.- Uśmiechnął się, wjeżdzając na drogę.

Jechaliśmy tak z pół godziny. Całą drogę gadaliśmy i śpiewaliśmy piosenki na całe auto, które puszczaliśmy z mojego telefonu, parę z nich było piosenkami Krystiana.

W końcu dotarliśmy na miejsce, gdzie było ... no właśnie, nic nie było, tylko puste wyasfaltowane pole. Wyszłam z auta i mimo, że było kompletnie ciemno, wyraźnie widziałam na asfalcie ślady opon i wyrysowane przez nie okręgi.

— Nie ma kurwa nawet takiej opcji.- Spojrzałam na niego śmiertelnie poważnie, na co on głośno się roześmiał.

— No weź, tylko trochę spalimy gumę.- Uśmiechnął się, opierając brodę o drzwi samochodu.

— Krystian, nawet mnie nie wkurwiaj, przecież może się coś stać.

— Przecież nie robie tego pierwszy kurwa raz, mowię poważnie. Ufasz mi?- Uśmiechnął się.

Przewróciłam oczami.

— Tak ufam Ci, ale przysięgam kurwa, że jak nas rozpierdolisz, to Cię zabije.- Powiedziałam, wsiadając do zielonego muscle car'a.

— Wtedy już chyba nie będziesz musiała mnie zabijać.- Uśmiechnął się, również wsiadając. — Jak znajdą wrak, to pewnie powiedzą na nas „Zakochane truchła".

— A, czyli rozumiem, że już przewidujesz naszą śmierć?

— No powiem Ci tak, może być różnie bo nie działa poduszka.- Uśmiechnął się.

Spojrzałam na niego z wytrzeszczem. On już zdążył zapalić silnik przy tym zaciągając ręczny, koła były już ustawione w ruch obrotowy a po chwili głośnego palenia gumy, spod kół zaczął się wydzielać biały dym.

— Krystian, do kurwy.- Wrzasnęłam.

— Zapnij pas, razem będziemy się bać.- Powiedział, po czym po chwili ruszył auto. Myślałam, że życie spierdala mi przed oczami.

Gierakowski zaczął robić na początku małe, a później większe kontrolowane drifty. Przez pierwsze parę minut wkurwe się bałam, jednak, kiedy zobaczyłam, że Krystian ma jakąś kontrolę nad samochodem i w miarę wie co robi, moje przerażenie zmieniło się w wielką ekscytację.
Zrobiliśmy jeszcze parę kółek, po czym brunet zatrzymał auto.

— Podobało się?- Uśmiechnął się, odwracając głowę w moją stronę.

— Jesteś pierdolnięty.- Powiedziałam, uspokajając oddech.

— Wiem.- Uśmiechnął się, całując mnie delikatnie. Zaraz po tym pogłębiłam pocałunek przez co poczułam jak brunet się uśmiecha.

— Całujesz mnie tak, jakbyś już nigdy miała tego nie robić.- Zaśmiał się, kiedy się od siebie oderwaliśmy.

— No właśnie, bo nie wiem czy zaraz nas nie rozpierdolisz.- Powiedziałam, ścierając delikatnie kciukiem resztki mojej szminki z jego warg.

— Pierdoliłbym teraz to wszystko i pojechał kurwa do Sieradza albo Warszawy.- Powiedział, opierając się o zagłówek fotela.

— Ale, że tak teraz?- Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

— No a kiedy.- Uśmiechnął się.

— Ale nie mamy ubrań, nie mam kosmetyczki, nie mamy hotelu, nie mamy nic i jest dwudziesta trzecia.

— Mam to w dupie, wszystko ogarniemy na miejscu, a jak bardzo Ci zależy to mogę pojechać pod twoje mieszkanie i na szybko weźmiesz rzeczy i spierdalamy stąd do poniedziałku, muszę odpocząć od robienia tej pierdolonej płyty.- Powiedział znowu zapalając auto.

— No to zróbmy tak, że podrzucisz mnie pod mój blok, pojedziesz do siebie ogarnąć swoje rzeczy a potem wrócisz po mnie.- Uśmiechnęłam się szeroko.

— No i ten pomysł mi się podoba.- Odwzajemnił uśmiech, ruszając w stronę centrum.

_______________________________

osobiście jest to chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów jak na razie.

Narcyz || Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz