2.14| Aż Tak Bardzo Cię To Śmieszy?

616 46 65
                                    

— Gdzie jest Mata?- Zapytał półprzytomny White, opierając czoło o stół.

Dochodziła dopiero dwudziesta trzecia, a wszyscy już byli mocno pijani lub po prostu zjarani.

— Boże tylko żeby nie było powtórki z hotelu.- Powiedział Borys wstając od stołu.— Ja już go nie będę z krzaków wyciągał!

— Dobra to Krystian chodź z Olą i ze mną i Zuzą nad jezioro, poszukamy tego zjarusa.- Powiedział Multi również wstając.

— Myślisz, że tam będzie?- Powiedziałam wychodząc z domku.

Mimo tego, że wódka lała się tam litrami, nie piłam za dużo. Byłam lekko wstawiona, ale wiedziałam co się dzieje. To samo było z Krystianem, tylko jemu już się zaczęły włączać problemy z mówieniem.

— Dobra to chodźmy.- Powiedziała Zuza. Czekałyśmy jeszcze na Michała i Krystiana.

Wszyscy w czwórkę poszliśmy w stronę brzegu. Nie mieliśmy daleko, na plaży byliśmy już praktycznie po pięciu minutach wolnego i w przypadku Multiego, lekko zataczającego się chodu.

— Zuzaa, a co jakbym teraz Cię podniósł i wbiegł z tobą do tego jeziora?- Wyszczerzył się dredziasty.

— Prawdopodobnie bym Cię zabiła, a co?- Brunetka spojrzała na niego.

— Coś nie chce mi się w to wierzyć.- Zaśmiał się po czym podniósł Zrajkowską i wbiegł do wody.

Zaśmiałam się na ten widok słysząc z ze strony jeziora krzyki Zuzy i śmiech Michała.

— Aż tak bardzo Cię to śmieszy?- Spojrzał na mnie Krystian.

— W sumie to tak.- Powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech.

— No to zobaczymy, kto się będzie teraz śmiał.- Uśmiechnął się i podniosł mnie.

— Nie nie nie, Krystian proszę Cię.- Powiedziałam z lekką paniką w głosie.

— No tak Cię to bawiło, że wydaje mi się, że zaraz też będziesz się śmiać.- Powiedział, powoli wchodząc do wody.

— Krystian ja nie umiem pływać!- Powiedziałam mocno trzymając jego szyje, prawie wbijając w nią swoje paznokcie.

— Dobra kurwa nie przesadzaj.- Powiedział. Woda sięgała mu do bioder, więc mnie pewnie sięgałaby gdzieś do ramion.

— Ale nie wrzucaj mnie tu proszę!- Wypiszczałam.

— No nie wiem, musisz mi jakoś zapłacić, nie ma nic za darmo.- Uśmiechnął się, patrząc prosto w moje oczy.

Jego niebieskie tęczówki ślicznie błyszczały w blasku księżyca.

— Ale jak?

Brunet spojrzał na moje usta i znowu w moje oczy.

— Gorzko! Gorzko!- Krzyczeli Zuza i Michał, którzy stali już na brzegu.

— Co to jest, powtórka z sylwestra?- Zaśmiałam się.

— No chyba nie zawiedziesz widowni na brzegu albo po prostu bardzo chcesz wylądować w zimnej wodzie.- Wyszczerzył się.

— Nienawidzę Cię.- Przewróciłam oczami.— Dobra, chodź tu.- Powiedziałam po czym położyłam obie dłonie na jego policzkach i złączyłam nasze usta w pocałunku, który po chwili stał się bardzo intensywny.

— Dobra Krystian, bo ją tam połkniesz zaraz!- Dwójka stojąca na brzegu zaśmiała się.

Oderwaliśmy się od siebie a Krystian zaczął wychodzić z wody.

— Chyba nie jestem w pełni usatysfakcjonowany.- Zaśmiał się.

— Jak się ładnie uśmiechniesz jak będziemy już w naszym domku, to może się dzisiaj do ciebie jeszcze uśmiechnę.- Również się zaśmiałam.

— Co to za nagła zmiana?- Wyszczerzył się.

— Nazywa się alkohol.

— Ej bo chyba mamy naszą zgubę!- Krzyknął Multi, podchodząc do rowu między wydmą a plażą.

— Gombao 33 kurwo!- Usłyszałam krzyk Matczaka a zaraz po tym charakterystyczny śmiech blondyna.

Wraz z Gierakowskim i Zuzią, podeszliśmy do obydwóch Michałów.

Spojrzeliśmy na Matczaka, który siedział w rowie z butelką Hennessy w ręce oraz czerwonymi oczami.

— Chłopie powiedz mi, jak ty tu wlazłeś.- Zaśmiał się Krystian, przeczesując swoje włosy.

— Halo halo, ja tu nie wszedłem z własnej woli, ja tu wpadłem.- Powiedział Matczak.

— Dobra kolego, tobie się już impreza skończyła.- Powiedział Multi i razem z Krystianem, wyciągnęli go.

— Masz zajebiste szczęście, że koncert masz dopiero za dwa dni.- Spojrzałam na ekran telefonu.— W sumie to jednak już jutro.

— Spokojnie lala, do tego czasu wytrzeźwieje dwa razy.- Wyszczerzył się Matczak, idąc pod ramię z Krystianem.

Dotarliśmy pod nasze domki i przekazaliśmy blondyna jedynemu trzeźwemu, czyli Bedoesowi.

— To co? Jeszcze parę kolejeczek i lecimy spać. Jutro jak dojadą jeszcze Bambi, Otso, Żabson, Kinny i Fukaj to dopiero będzie rozpierdol.- Powiedział White, kiedy tylko weszliśmy z powrotem do domku.

Wypiłam z Krystianem jeszcze parę shotów, które tym razem weszły nam aż za dobrze. Posiedzieliśmy w całej ekipie oprócz Maty do około drugiej, a zaraz po jej minięciu wszyscy rozeszliśmy się do swoich domków.

— Kurwa najebałem się trochę a jutro wychodzę...- Powiedział Krystian, przecierając oczy dłonią.

— Spokojnie, przecież wychodzisz dopiero o pierwszej.- Powiedziałam, wyciągając ręcznik z walizki.

— No ale jak będę mieć kaca to się chyba zajebie.

Poszłam do łazienki wziąć prysznic i zmyć resztkę makijażu. Ubrałam się w oversizowy t-shirt i poszłam do łóżka.

— Wypierdalaj pod prysznic.- Powiedziałam kładąc się na łóżku.

— Nie chcę mi się.- Wymamrotał Krystian z głową w poduszce.

— Nawet się nie waż się mnie dotknąć w takim razie.

— Ja pierdolę....- Jęknął po czym wziął swój ręcznik i też udał się w stronę łazienki.

Po piętnastu minutach wyszedł susząc delikatnie włosy ręcznikiem.

— No widzisz? Chyba Cię to nie bolało.- Zaśmiałam się, patrząc na niego.

— Dobra, nie odzywaj się.- Powiedział, rzucając ręcznik na ziemię i położył się obok mnie.

— Śmiesznie wyglądasz w tych mokrych włosach.- Zaśmiałam się, obracając głowę w jego stronę.

Przewrócił oczami na mój komentarz.

— Dobra Jezu, nie obrażaj się.- Powiedziałam, po czym złapałam za jego brodę i obróciłam ją do mnie, całując delikatnie jego usta.

Brunet szybko pogłębił pocałunek i zaraz po tym znalazłam się na jego kolanach.

Poczułam jak powoli podnosi skrawki mojej koszulki do góry.

Nie wiem czy to przez alkohol, ale tamtej nocy zapomnieliśmy o najważniejszym.

Narcyz || Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz