Dzisiaj był dzień, w którym kończyłam dwadzieścia trzy lata oraz dzień w którym minęły dokładnie trzy tygodnie odkąd Krystian wrócił na terapię.
Obudziłam się dość wcześnie. Nie lubiłam za bardzo swoich urodzin. Zawsze w ten dzień czuję takie sztuczne interesowanie się moją osobą. Osoby z którymi na codzień nie mam kontaktu, pojawiają się po to, żeby poświęcić mi chwilę uwagi i znowu zniknąć na cały rok.
Zrobiłam sobie jakąś szybką sałatkę na śniadanie oraz zaparzyłam kubek zielonej herbaty.
Było chwilę po ósmej, była sobota, więc nie musiałam martwić się wykładami czy innym ślęczeniem nad notatkami.
Siedząc wpatrzona w ekran telefonu skrolując bez celu Instagrama, usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zdziwiłam się lekko, dlatego że nie zapraszałam nikogo dzisiaj. Mimo wszystko wstałam od stołu i udałam się w kierunku drzwi.
— Wszystkiego najlepszego Olcia.- Powiedział wyszczerzony Krystian z kwiatami w ręce wraz z Gawrikiem po swojej lewej.
Uśmiechnęłam się patrząc na nich.
— Dziękuje chłopaki,ale musieliście o ósmej rano? Ja ledwo co wstałam...- Zaśmiałam się stojąc w progu.
— Urodziny masz raz w roku, więc nie można marnować ani godziny.- Powiedział Kurczak wchodząc do środka.
Zaśmiałam się na jego odpowiedź i odebrałam kwiaty od Gierakowskiego.
Był to piękny bukiet blado -różowych róż, nie wiem kiedy mu mówiłam, że jest to mój ulubiony kolor tych kwiatów.
— Spokojnie, to dopiero początek jeśli chodzi o dziś.- Wyszeptał, wchodząc do mieszkania.
Przewróciłam oczami z uśmiechem idąc za nim.
— Jakiejś kawy się napijecie?- Zapytałam wkładając kwiaty do wazonu.
— Oj Olcia jak ty mnie dobrze znasz, nalej mi do jakiegoś litrowego kubka. Nie umiem funkcjonować o takiej godzinie.- Powiedział Kurczak, opierając głowę o blat kuchenny.
Zaśmiałam się i zaparzyłam kawę i zaraz po tym dosiadłam się do chłopaków.
Posiedzieliśmy tak jeszcze godzinę a po jej minięciu Chicken niestety musiał już wracać ze względów na streama, którego miał za niedługo zacząć, w ten sposób zostaliśmy sami z Gierakowskim.
— Dasz mi chwilę? Muszę się ubrać bo cały czas tutaj z wami w piżamie siedzę.- Zaśmiałam się, idąc w stronę sypialni.
— No luźno.- Powiedział, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.
Podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam z niej czarny top oraz krótką czarną spódniczkę. Był dopiero początek czerwca a już było okropnie ciepło.
Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy, zaraz po tym wróciłam z powrotem do salonu.
— Ten dzień się dopiero zaczął a mi już się nic nie chce.- Powiedziałam siadając na kanapie obok niego.
— No to niech Ci się zachce bo wieczorem wychodzimy.- Powiedział, obracając głowę w moją stronę.
— No postaram się.- Uśmiechnęłam się.— A jak z muzyką?- Zmieniłam temat.
— Za tydzień wypuszczam „Prawie straciłem głos" i zacząłem już prace nad jakąś letnią EP-ką.- Odpowiedział.
— O to fajnie, chętnie zobaczę Cię w innej niż „Deathcore'owej" formie.
CZYTASZ
Narcyz || Chivas
FanfictionOla jest drugoroczną studentką psychologii, która przypadkiem natrafia na chłopaka, który ratuje ją z opresji. Z biegiem czasu zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Jednak do tego wszystkiego nigdy by nie doszło gdyby nie zdecydowała się wsi...