1.19| Powiedziałem Ci, Że Go Zabije

817 47 35
                                    

TW: Assault

Zaczął się grudzień, a ja uczyłam się do zbliżającej się sesji. Nie miałam żadnego kontaktu z Krystianem od tygodnia. Nie pisał, nie dzwonił, kompletna cisza.

Tęskniłam za nim, tak kurewsko za nim tęskniłam. Nie znaliśmy się długo a mimo wszystko miałam wrażenie, że nie znaliśmy się trzy miesiące, tylko trzy lata.

Przez cały ten tydzień praktycznie nie wychodziłam z domu. Cały ten czas jedynym moim zajęciem było siedzenie nad notatkami na zamianę z leżeniem na kanapie z kotem. Powoli zaczynało mnie to przybijać, dlatego stwierdziłam, że nie chcę już dłużej siedzieć w tym maraźmie i wyjdę chociaż na krótki spacer żeby odciągnąć myśli.

Nie miałam nawet ochoty się malować, zostałam w moich szary oversizowych dresach. Ubrałam moją czarną kurtkę na bluzę i wyszłam z domu.

Było już kompletnie ciemno, dlatego że było po dziewiętnastej. Delikatne płatki śniegu opadały na drogi oraz chodniki, tworząc przy tym przepiękną zimową atmosferę, a żółte światła latarni oświetlały mi wąskie uliczki między blokami.

Miałam założone Airpods'y dlatego nie za bardzo wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Album „That's The Spirit od BMTH wybrzmiewał na pełnej głośności w moich słuchawkach.

Nie odchodziłam daleko od swojego mieszkania, w zasadzie nie opuściłam nawet terenu mojego osiedla, kiedy nagle poczułam na sobie czyjś wzrok.
Na początku ignorowałam to uczucie, w końcu byłam na terenie zabudowanym, mijałam całkiem sporo osób jak na tą godzinę.

Moje obawy nasiliły się w momencie, kiedy zobaczyłam czyjś cień za sobą. Po sylwetce, która odbijała się od światła, mogłam stwierdzić, że był to ktoś o wiele wyższy i masywniejszy ode mnie. Mimo wszystko wolałam nie panikować, przecież to mógł być każdy losowy człowiek, który akurat szedł w tą samą stronę co ja.

Chciałabym żeby tak było.

Mimo, że totalnie zignorowałam tego człowieka, wolałam na wszelki wypadek wyjąć jedną słuchawkę z ucha, w razie jakbym jednak się myliła co do zamiarów tego człowieka.

Po chwili zdałam sobie sprawę, że osoba za mną zaczyna przyspieszać i dorównywać mi kroku. W tamtym momencie, wiedziałam już, że coś jest nie tak. Cały chodnik był pusty, przez to, że szłam między blokami, nie byłam w stanie się rozejrzeć dookoła bo otaczały mnie jedynie ściany budynków.

— Wydaje mi się, że taka ładna kobieta jak ty, nie powinna chodzić sama o takich godzinach.- Usłyszałam za plecami niski głos. Już wtedy tętno przyspieszyło mi dwukrotnie.

Nie odwracałam się, przyspieszyłam kroku żeby jak naszybciej wydostać się z tamtej uliczki.

— Gdzie Ci się tak spieszy?- Usłyszałam za sobą ten sam głos, ale tym razem poczułam jeszcze mocne szarpnięcie za ramię.

Stał za mną mężczyzna w średnim wieku, kiedy spojrzałam w jego oczy, zobaczyłam rozszerzone źrenice.

— Możesz mnie kurwa puścić?- Wrzasnęłam, próbując się wyrwać.

— A możesz się kurwa nie rzucać? Sama sobie tym jeszcze bardziej przepierdalasz.- Odpowiedział, jeszcze bardziej ściskając moje ramię.

Poczułam mocne szarpnięcie a zaraz po tym uderzył mną o ścianę bloku przy którym się zatrzymałam. Uderzyłam głową na tyle mocno, że przez chwilę myślałam, że stracę przytomność. Cały czas próbowałam się wyrwać, ale nie umiałam, był o wiele silniejszy ode mnie.
Jedyne co mi zostało to głośno krzyczeć.

— Zamknij mordę dziwko.- Warknął w moją stronę uderzając mocno mój policzek.

Przez cały tej czas w oczach zbierały mi się łzy. Czułam, jakby to dziś miał nadejść mój koniec.

Narcyz || Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz