2.8| Ile Wypiłaś?

669 49 55
                                    


Siedziałam na kanapie totalnie nie czując swoich kończyn.

Z tej całej fazy wytrącił mnie dzwonek do drzwi. Chciałam wstać, ale nie mogłam. Chwilę minęło za nim jakimś cudem chwiejnym krokiem poszłam otworzyć.

— Heej.- Powiedziałam, opierając się o drzwi.

— O boże.- Zaśmiał się Krystian, patrząc na mnie.

— No co? Jak ty się najebiesz jak stół to nie nie ma problemu a jak ja się napije to patrzysz na mnie jak abstynent.- Powiedziałam niewyraźnie.

— Ile wypiłaś?- Powiedział, wchodząc do środka.

— Parę kieliszków.- Powiedziałam idąc za nim, uważnie patrząc pod nogi.

— Ja tu widzę dwie opróżnione butelki wina, Ola co się stało?- Powiedział, odwracając się w moją stronę.

— Martwiłam się o ciebie i o wszystko.- Podeszłam do niego, opierając głowę o jego klatkę piersiową.

— Ale czemu? Przecież jest już lepiej, wróciłem na terapię, dostałem nowe leki i powoli idę do przodu.- Powiedział, obejmując mnie.

— No ale boje się, że nam się nie uda albo to nie pomoże i będzie chujowo.- Powiedziałam czując, że łzy znowu napływają mi do oczu.

— Ej, ej ej słodka, ale bez takich mi tutaj.- Zaśmiał się, biorąc moją zapłakaną twarz w dwie dłonie.— Terapia i leki mają mi pomóc, a nie rozjebać jeszcze bardziej. Powinnaś o tym wiedzieć jako przyszła pani psycholog.- Dodał, ścierając kciukami łzy z moich policzków.

Kiedy patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami poczułam nagłą chęć pocałowania go i kiedy tylko przybliżyłam się do niego, on odsunął się ze śmiech.

— Aha, nie kochasz mnie już...- Powiedziałam ze smutnym tonem głosu.

— Wkurwe Cię kocham, nawet nie wiesz jak bardzo, ale sama mi mówiłaś, że mamy wyznaczyć granicę.- Zaśmiał się.

Spojrzałam na niego robiąc grymas.

— Chodź się jeszcze napić... mam jeszcze jedną butelkę...- Powiedziałam idąc w stronę kuchni, ale nagle poczułam, że nie mam gruntu pod nogami.

— Nie nie nie, ty już kończysz dzisiaj.- Zaśmiał się przekładając mnie przez ramię i idąc w stronę sypialni.

— Boże nie Krystian, bo się zrzygam.- Powiedziałam, machając nogami.

— Cicho już, nie będziesz rzygać.- Powiedział kładąc mnie delikatnie na łóżku.

— Położysz się ze mną? Proszę...- Usiadłam, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.

— Tak, ale kurwa połóż się bo ten helikopter Ci nie zejdzie.- Powiedział brunet, ściągając z siebie bluzę.

Spojrzałam na niego lustrując go wzrokiem.

— Podoba mi się to jak zjadasz mnie wzrokiem, ale do spania, już.- Zaśmiał się kładąc obok mnie.

Leżeliśmy tak przez jakieś pięć minut, kiedy nagle znowu zebrało mnie na słowotok.

— Krystian...- Zaczęłam, obracając się bokiem w jego stronę.

— Co.- Wzdychnął ciężko.

— Jakbyś miał dzieci, to jakbyś je nazwał?

— Córkę: Zamknij mordę a syna: Idź kurwa spać.- Przetarł oczy rękami.

— Serio? Dziwne imiona.- Wybełkotałam.

— Co Cię tak wzięło na takie pytania.- Obrócił się twarzą do mnie.

— Nie wiem.

— Tak poważnie? Nie mam pojęcia, jakbym miał syna to nazwałbym go Oskar albo Michał. A córkę to nie mam pojęcia, wolałbym syna.- Zaśmiał się.

— Serio? Ja jakbym już miała mieć dziecko, to tylko córkę.- Powiedziałam przykrywając się kołdrą po szyje.

— No to zrobimy sobie dwójkę.

— Co?

— Nic, idź już spać.

— Nie umiem zasnąć.- Jęknęłam.

— Boże, chodź tu.- Powiedział, przyciągając mnie do siebie.

Położyłam głowę na jego klatce piersiowej wtulając się w nią. Krystian oparł policzek o moją głowę i delikatnie głaskał moje plecy. Zasnęłam po sekundzie.

_______________________________

ale mieliście dzisiaj dzień dziecka z tymi trzema rozdziałami

Narcyz || Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz