ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟞

4 1 0
                                    

Pov Livia

Kiedy znaleźliśmy rolki Dreama, poszłam na górę do swojego pokoju. Trochę się tu rozgościłam: ubrania ułożyłam w szafie, laptop na biurku, a walizkę schowałam. Sięgnęłam pod łóżko, by wziąć rolki. Przebrałam się w coś wygodniejszego, bo w krótkich szortach to ja jeździć nie chciałam.

Wyszłam przed dom i założyłam rolki przed domem. Nie znałam dokładnie okolicy, głównie siedziałam w domu z chłopakami. Wtedy sobie o czymś przypomniałam.

– Nie zamknęłam domu... Sapnap?

– Taa, zamknę – burknął, ale wrócił się do drzwi.

– Dziękuję.

Poszłam do bramy. Gdy ją otworzyli, wyszłam na drogę i obróciłam się do nich.

– Nie jeździłem na rolkach od jakichś pięciu lat – zaśmiał się Dream.

– Ja nigdy. Nie się śmiać ze mnie! – odparł Sapnap.

– Nic nie obiecuję, przyjacielu. – Wyszczerzył się.

– Oh, Clay, nie bądź taki – zachichotałam.

Zaczęłam jechać dalej, ale brat pojechał za mną i specjalnie wpadł na mnie.

– Auaaa, ty wielkoludzie, wstawaj ze mnie! – Słyszałam śmiechy, sama nie wytrzymałam i się zaśmiałam.

– Zachowujecie się jak dzieci – skomentował Sapnap i chciał do nas podjechać, ale sam się przewrócił.

Clay wstał, więc usiadłam i spojrzałam na Nicka.

– Chcesz iść po ochraniacze? – spytałam, powstrzymując śmiech.

– Weź się odczep! – parsknął śmiechem.

Clay wstał, podał mi rękę i się podniosłam. Przyjaciel po raz kolejny stanął na desce i próbował pojechać.

– Musisz trzymać równowagę. Jeśli twoja noga przesuwa się po rogach, to deska skręca. Jeśli chcesz jechać prosto, trzymaj jedną nogę na środku, a drugą się odpychaj – poradziłam mu.

Pokiwał głową i zrobił, jak mówiłam. Od razu lepiej mu szło.

– Widzisz? Proste to jest.

– Od kiedy ty masz taki dar porad, Liv? – zaśmiał się Clay.

– Bo nie mam ochoty patrzeć, jak on się kaleczy, wywalając. Daj spokój, Clay...

Odjechaliśmy do Sapnapa. Dream przestawał nadążać za powoli rozpędzającym się przyjacielem.

– Młoda, chcesz trochę pozwiedzać? Możemy ci pokazać drogę rowerową, dobrą dla nas wszystkich. – Wyciągnął rękę.

– Taak, dawaj! – uradowałam się.

Złapałam go i zaczęliśmy jechać, a daleko z przodu sunął Nick. Dobrze mu szło, przynajmniej na razie.

Chłopaki pokazali mi miasto w pobliżu, po czym wjechaliśmy na drogę, o której mówił Clay.

– Jakie piękne miejsce! Na pewno będę tutaj przyjeżdżać.

Puściłam brata, by objechać rondo i wrócić do nich. Spodobało mi się to miejsce. Clay drugi raz specjalnie by mnie wkurzyć, chciał we mnie wjechać, ale szybko się odsunęłam, przez co sam się przewrócił na trawnik.

– Nie ma tak łatwo, karma! - zawołałam.

– Zamknij się. Ty miałaś cierpieć, nie ja.

Zaśmiałam się i podjechałam do niego, podając mu rękę. Gdy złapał, pociągnęłam go.

Jak wyszłam na świat? | Tommyinnit x OC [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz