ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟙𝟜

5 0 0
                                    

Pov Tommy

Obudził mnie dzwonek telefonu. Czułem się niewyraźnie, ale wygramoliłem się z łóżka i odebrałem.

– H-halo?

– Witaj, jak się czujesz? – spytała mama.

– Jak na karuzeli... – wymamrotałem zgodnie z prawdą, bo kręciło mi się w głowie.

– Jak... Zaraz. Co z twoim głosem... – przerwała. – Synku, to ty dopiero wstałeś? Zaraz południe będzie!

– Ale jak to POŁUDNIE?!

Spojrzałem tępym wzrokiem na wyświetlacz – prawie jedenasta. Kochałem ją, ale zdecydowanie przesadzała. Wczoraj do późna grałem z przyjacielem, który miliardy razy mówił mi, żebym szedł spać.

– Mamoo, przestraszyłaś mnie – jęknąłem. – Przeraziłaś. Bardziej niż różowy rollercoaster.

– Jaki rollercoaster?... Ach, tamten. Strasznie się wtedy popłakałeś.

Widząc nieposkładane ubrania postanowiłem przebrać się później i poszedłem do kuchni.

– Wiem! Ale dzisiaj jestem dorosłym mężczyzną – odpowiedziałem z dumą. Z lodówki wyciągnąłem wędlinę i ser.

– Tak, tak... mój mały Tommy... – rozczuliła się, czego totalnie nie cierpiałem.

– Mamo... – skrzywiłem się.

– Tak, tak, jesteś dorosły. Wiemy o tym, ale w każdym razie, co porabiasz?

– To, co zwykle: streamuję, gram, buduję swój autorytet. – Słysząc śmiech, dodałem: – Zdobywam uznanie graczy!

– Aha, widzę. Myślałeś, żeby gdzieś z nimi wyjść, powiedzmy, do kina? Parku rozrywki? No, coś, co lubicie poza Minecraftem.

– Wiem, ale...

– Zasiedzicie się w tych komputerach, a tego dla ciebie nie chcę – przerwała mi. – Pracujesz, tyle że wiesz, to ty ustalasz warunki. Jak dawno gdzieś wyszedłeś, co?

Kurczę, racja, bardzo dawno. To jeszcze nie powód, żeby przerywać moje zadania w trakcie... dobra, poddałem się. Tak naprawdę nie wiedziałem, gdzie pójść.

– No to przejdziemy się do... – zacząłem z pustką w głowie.

Jeszcze raz zerknąłem na drzwi lodówki pełne kiczowatych magnesów i list z zakupami. Raczej nieaktualnych, dlatego zerwałem kilka.

– O, Philza i ja na kolejce, ciężkie czasy – skomentowałem zdjęcie-pamiątkę. – Ale tym razem nieee, więc weźmiemy... Disneyland.

Zapadła krótkotrwała cisza po drugiej stronie.

– Czyli planujesz jechać do Disneylandu?

– Nie wiem... czemu nie? Pomyślałem o Disneylandzie tylko dlatego, że ty mnie o to zapytałaś – przyznałem, krojąc chleb. Co wcale nie było proste z telefonem pod uchem. – To świetne miejsce, byłem tam raz.

Mama nie przepadała za takimi miejscami, jednak dobrze wiedziała, że czasem ich potrzebowałem jak tlenu.

– Lepsze to niż nic – odparła. – A z kim?

– Co? A tak, z kim?... – przerwałem.

Znowu nie wiedziałem, co powiedzieć. Dlaczego nie pamiętałem żadnego imienia, gdy znałem ich tak dużo!

– Livia? – powiedziałem niechcący na głos.

– Kto to jest Livia?

Właśnie, kim była Livia? Miałem coś z nią zrobić. Znaliśmy się tak krótko, że inni uznają to za dziwny pomysł.

Jak wyszłam na świat? | Tommyinnit x OC [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz