ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟚𝟜

6 0 0
                                    

Pov Livia

Obudziłam się w swoim pokoju. Pamiętałam, że usnęłam w salonie, czyli ktoś musiał mnie przenieść. Przetarłam oczy i przebrałam się, bo dalej nosiłam ubrania Tommy'ego. Wzięłam jaskrawozieloną bluzę brata z białym uśmiechem i skrzydłami. To akurat fakt, dużo bluz zabrałam z domu rodziców. Ubrałam do tego luźne rybaczki i zeszłam na dół.

– Dobra, chłopaki, kto mnie przeniósł?

– Clay, nikt inny nie mógł, bo nie dostał od niego zezwolenia – zażartował Tommy. – Cześć, Liv.

Spojrzałam na Tommy'ego, lekko się uśmiechając.

– Znaczy, jednej osobie bym pozwolił... być może – odmruknął brat, wzruszając ramionami. – Masz naleśniki, smacznego.

Komu by pozwolił? Dziwne, ale zignorowałam to i usiadłam na swoim krześle, by zjeść.

– Livia...

Spojrzałam pytająco na Tommy'ego – nie odezwałam się z pełnymi ustami.

– Jedziemy na deskę? Mam w domu swoją, a ty możesz zabrać Claya.

W sumie dawno na desce nie jeździłam, więc się zgodziłam.

– Dobra, jak zjem, to spakuje trochę rzeczy i możemy jechać. Przebiorę się też w coś innego, bo za ciepło jest na bluzę, tak teraz patrzę.

– Jasne. Przyjdę po ciebie za jakąś godzinę, pasuje? – Klasnął zadowolony i wyszedł do domu.

Kiedy zjadłam swoje naleśniki, wstałam i poszłam na górę. Ubrałam bluzkę na krótki rękaw, ale za dużą, jak to w moim stylu i lekko się pomalowałam. Spakowałam w plecak swoją kartę, którą ostatnio założyliśmy z bratem. Miałam też gotówkę, chociaż pewnie użyję karty, w końcu po streamie trochę tam dostałam.

Usłyszałam pukanie.

– Proszę!

Wszedł Tommy, czego tak naprawdę się spodziewałam. Zamknął drzwi, by podekscytowany podbiec do mnie.

– Wiesz co – zaczął szeptać – bo nie jedziemy na deski, ale weźmiemy je, by nikt nic nie podejrzewał.

Oczy mu się błyszczały, gdy mówił. O czym nie chciał mówić chłopakom?

– C-co? – wydukałam zdziwiona, na co Tommy poklepał mnie po ramieniu.

– Ej, nie martw się! – zaśmiał się. – Zabieram cię gdzieś, ale to niespodzianka. Nie mogę ci powiedzieć, jaka, bo wiesz, zepsułbym niespodziankę.

Odetchnęłam z ulgą. Ciekawe, gdzie mnie zabierze.

– Czyli... mam coś specjalnie brać? – spytałam.

– Jakieś picie, jedzenie już tam będzie. Jedziemy na około cztery godziny.

Pokiwałam głową, chociaż nie wiedziałam, czy tyle mogłam wytrzymać. Wrzuciłam butelkę wody do plecaka.

Wyszliśmy z pokoju, biorąc deski. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy do domu chłopaka, gdzie miałam zostawić swoją deskę. Dotąd nie poznałam mamy Innita, więc byłam ciekawa, jaka będzie.

Doszliśmy po trzydziestu minutach – faktycznie, czekała już w aucie. Tommy wziął moją deskę i poszedł do domu, a w tym czasie ja wsiadłam do auta.

– Dzień dobry – przywitałam się.

– Dzień dobry – Spojrzała na mnie. Trudno było nie dostrzec podobieństwa między nią a Tommym. – Więc dzisiaj wycieczka. Uwierz, spodoba ci się!

Jak wyszłam na świat? | Tommyinnit x OC [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz