ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟜𝟘

4 0 0
                                    

Pov Tommy

Obudziłem się przez budzik, który ustawiłem na dziewiątą, aby wyrobić się ze wszystkim. Na razie ubrałem się w luźnym stylu. Umówiłem się z Livią koło szesnastej, także miałem dużo czasu.

Ogarnąłem się i wraz z mamą pojechałem do kwiaciarni. Wszedłem do środka i poprosiłem o połączenie białych i fioletowych róż w bukiecie. Nie wiedziałem, ile kupić, więc spytałem się kwiaciarki, która doradziła mi siedem. Zapłaciłem i po dłuższej chwili dostałem bukiet – był piękny, pasowały te kolory. Ale co oznaczały? Byłem ciekawy, koniecznie musiałem sprawdzić ich znaczenie.

Wróciłem do auta, odłożyłem bukiet do bagażnika i szybko wyjąłem telefon. Sprawdziłem w internecie, że siedem róż oznaczało zauroczenie – jeny, tak, to tak bardzo pasowało! Ta kwiaciarka dobrze mi doradziła.

Potem wyszukałem fioletową różę. Ona symbolizowała miłość od pierwszego wejrzenia, a biała to lojalność i szacunek.

Wróciłem do domu i zawołałem przyjaciela.

– Livia to jednak umie dobierać kolory! – stwierdziłem radosny i pobiegłem do auta, gdzie pokazałem bukiet. – Sprawdzałem znaczenia i to jest super.

– Przyznam, że pasują do siebie. Dobra, idziemy ogarniać jedzenie. Wystarczą kanapki i pamiętaj, by spakować słodycze.

– No, to ruszamy po przygodę do kuchni!... Znowu.

Zaśmialiśmy się i poszliśmy przygotować koszyk. Do bidonu wlałem herbatę i inny ulubiony napój Livii, w razie, gdyby nie chciała herbaty. Wrzuciliśmy przekąski i zrobiliśmy gofry – nie będą takie dobre jak jej, ale się staraliśmy.

Nadeszła piętnasta, więc wróciłem do pokoju. Ubrałem białą koszulkę i luźne czarne dżinsy. Poszedłem z Philem do auta – prawie zapomniałem wziąć koszyk, ale mniejsza. Pojechaliśmy do Dreama.

– Stresuje się strasznie – sapnąłem, odwlekając chwilę, gdy wysiądę. – Niby mam przygotowane wszystko, ale mogę coś zepsuć...

– Tommy, niczego nie zepsujesz, obiecuję ci to. – Podjechał pod dom. – Idź po nią, chłopie!

Wyszedłem z auta i skierowałem się w stronę domu. Zapukałem i poczekałem, aż ktoś mi otworzy, tupiąc nogą z ekscytacji. Otworzyła mi Livia, już przygotowana i na swój cichy sposób radosna.

– Hej! – Uśmiechnęła się.

– Cześć, Livia, zabieram cię w jedno fajne miejsce. Phil jest w aucie, chodź! – Też uśmiechnąłem się do niej. – Dream, oddam ci ją za jakieś trzy godziny!

– Jasne, bawcie się dobrze! I zachowuj się, dzieciaku!

Zaśmiałem się i poszliśmy do Dadzy. Dzisiaj nic nie mogło zepsuć mojego nastroju i nie zirytowało mnie, że nazwał mnie „dzieciakiem”. Wsiedliśmy do auta.

– Phil, wyjdziesz wcześniej by coś schować?

– Tak, oczywiście – przytaknął pewny siebie. – W to miejsce, o którym mówiliśmy. Livia, zasłonimy ci oczy, jak będziemy blisko. To miejsce jest niespodzianką.

Kiwnąłem szybko głową. Gdy byliśmy już blisko, Phil podał mi opaskę, którą założyłem Livii. Zauważyłem po chwili tą piękną, jasną polankę. Wokół rosły drzewa, wysokie krzewy i mnóstwo, mnóstwo kwiatów. Te z łatwością można było zrywać i robić wianki.

Phil wyszedł i widziałem, gdzie schował kwiaty. Gdy na mnie spojrzał, uniosłem kciuk i wyszedłem z auta, okrążając go. Pomogłem Livii wyjść i ustawić się twarzą do tego miejsca. Odsłoniłem jej oczy. Otworzyła szerzej oczy z zaskoczenia i spojrzała na mnie.

Jak wyszłam na świat? | Tommyinnit x OC [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz