ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟚𝟛

1 0 0
                                    

Pov Tommy

Było już późno, gdy skończyliśmy streama, ale musiałem coś wymyślić. Za niecały tydzień Clay i Livia mieli urodziny. Przydałoby się przygotować.

Mówiła mi kiedyś, że od kilku lat nie miała jakiegoś specjalnego prezentu przez rodziców i nawet z Clayem nie mogła spędzać urodzin. Dlatego chciałem przygotować coś, co jej się spodoba... ale nie będzie też przesadzone.

Od razu po dowiedzeniu się, że zbiera pluszaki, zamówiłem pluszaka ze swojego merchu i czerwono-białą bluzę.

Jutro zamierzałem wymknąć się z nią do Disneylandu na cztery godziny. Ale jak spędzę z Livią jej urodziny? Zabrać ją do skateparku, w którym mogłaby dobrze się bawić, jeżdżąc na tych swoich rolkach? Myślałem również, czy nie zabrać jej na jakiś punkt widokowy, mało zwiedzała Florydę.

Jedno było pewne – musiałem pogadać z Philzą i Dreamem. Chciałbym, żeby miała okazję poznać Phila. W końcu zależało jej na nim, prawda? Traktowała go jako przyjaciela i super się dogadywali, oczywiście, nie licząc mnie.

Chłopaki sprzątali syf, który zrobiliśmy. Clay zaniósł siostrę już wcześniej do jej pokoju, żeby miała spokój i ciszę. Napisałem do Phila, żebyśmy mogli porozmawiać. Podszedłem do zielonookiego.

– Dream, mam sprawę do ciebie i Dadzy. Pogadamy później? Sami?

Clay przeniósł zmieszany wzrok na mnie, przerywając pakowanie sprzętu i spojrzałem błagalnie.

– O tej godzinie? – zdziwił się. – Oh, jasne, tylko sprzątniemy do końca. Phil wie?

– Tak, dałem mu już znać.

– No to w porządku. Mało zostało. Jakbyś pomógł, byłoby szybciej.

Jak powiedział, tak zrobiłem, a później zaprowadził mnie do swojego pokoju. Siadając na łóżku, zadzwonił do Phila, który już na nas czekał. Włączyliśmy kamerki.

– Hej, jesteśmy – odezwał się.

– O, cześć. Dobra, Tommy, o czym chcesz gadać? Co się dzieje?

– Planuję zrobić... – Jak to dobrze ubrać w słowa? Nie warto popełniać błędu w tej sprawie. – Bo, jak Clay już wie, za tydzień są urodziny jego oraz Livii. Jeśli dobrze pamiętam, ma dwa dni po tobie urodziny, tak?

Clay pokiwał głową.

– Rozumiem, urodziny rodzeństwa, ale co do tego mam ja? – przerwał mi Phil. – Potrzebujecie czegoś?

– Właśnie w tym rzecz. Wiem, że Liv niesamowicie cię lubi i w ogóle. I pomyślałem, że to byłaby niezła niespodzianka, gdybyś przyleciał.

– Poczekaj chwilę... – zaczął Clay. – Masz już ustalony cały ten dzień?

Prychnąłem. Gdyby on wiedział, co ja miałem w głowie w tym momencie!

– Znaczy... – przyłapałem się na wybieganiu w przyszłość i podrapałem się po karku. – To dopiero plan, ale prezenty już ogarnąłem i czekają w domu.

– Dobra, rozumiem, że mój przylot jest częścią tego planu? – upewnił się Philza.

– To pierwsza część mojego prezentu – zgodziłem się. – Drugim prezentem jest merch, bo widziałem, że jej zależy, no więc ogarnąłem to oraz bluzę, bo często chodzi w twoich bluzach zamiast tych zwykłych. Mogę też ją gdzieś zabrać w dzień twoich urodzin, Clay, bo to wtedy prędzej byście coś robili, niż w jej dniu, racja?

Zamilkli. Patrzyłem to na monitor, to na Dreama... Ten ich szok! Zachichotałem, bo wyglądali, jakbym tłumaczył im mój misterny plan przejęcia DSMP.

– Tommy, ja cię nie poznaję – wyznał chłopak obok. – Od kiedy ty się tak starasz?

– Oh, Clay, nie przesadzaj. Niech dziewczyna dobrze zapamięta ten dzień, nie? – Taki był cel, a przy tym atrakcja dla mnie, a Liv przeżyje urodziny inne niż zwykle. – Fajnie by było, gdybyście spędzili ten czas razem, więc nie będziesz pomagał.

Clay oburzył się:

– Ale skoro ja mam nie pomagać, to po co tu jestem?

– Bo ty musisz mi doradzić, gdzie mam ją zabrać na pół dnia. No, wolę też, żebyś wiedział, że Philip przyjedzie. – Spojrzałem tym razem w komputer. – Mogę nawet opłacić lot, o ile przylecisz na pewno.

– Cóż, jeśli Clay się na to wszystko zgadza, to przyjadę. I nie musisz opłacać, oczywiście. Hm... nie obrazisz się, jak skopiuję twój pomysł z pluszakami? U mnie jest ich więcej. – Zaśmialiśmy się i pokiwałem głową.

– A ja się zgadzam, by przyleciał – potwierdził Clay. – Dla siostry wszystko, jak to się mówi.

Uśmiechnąłem się zadowolony – spełni się wszystko, co zaplanowałem i jak zaplanowałem! Phil od razu zaczął sprawdzać loty.

– Dobra... Co do tego, gdzie zabiorę Livię – zwróciłem się do Claya. – Myślałem, by wziąć ją na ten wielki skatepark, wiesz, o który mi chodzi.

Skinął głową na zgodę.

– I po prostu na punkt widokowy, a raczej ten wieżowiec w centrum.

– Zaskakujesz mnie coraz bardziej, chłopie – zaśmiał się. – Pierwsze na pewno ją zadowoli, a gdybyś zabrał ją na ten wieżowiec, to oczywiście zobaczy więcej miasta.

– No właśnie, o to chodzi. Efekt zaskoczenia i mile spędzony czas – wyjaśniłem, wspominając, kiedy przypadkowo odkryłem to miejsce. – Byłem tam kiedyś, jest piękny widok, ale długo się idzie. Ale podobno mają windę z oknem, także ten.

Chłopaki spojrzeli po sobie porozumiewawczo, co zdążyłem zauważyć. Dream odezwał się pierwszy:

– Wiesz, mam wrażenie, że "simpinnit" było jednak, hm... właściwym określeniem.

Że co?! Niech się odczepi, postarać się dla przyjaciółki nie można? Ale musiałem przyznać, pierwszy raz tak super dogadywałem się z kobietą. Zależało mi na tym i miałem do tego pełne prawo!

– Daj spokój! – Klepnąłem go w ramię. – Nie jestem simpem, chcę po prostu, by miała dobry dzień i tyle.

– Jasne, dzieciaku. Jak ją zranisz czy coś, to wiedz, że stracisz do niej dostęp – ostrzegł w odpowiedzi.

– Za kogo ty mnie masz? – parsknąłem. – Czy gdybym miał zamiar ją zranić, rozmawiałbym teraz z tobą? Gdyby mi nie zależało, dałbym jej kwiatka, usiadł na tyłku i nic. Wyśmiewałbym się, jak to ja, i złożyłbym byle jakie życzenia, też jak zwykle.

Zatrzymałem się. Nie zamierzałem tego mówić, ale z tym ostatnim miałem rację. Dopiero dotarła do mnie myśl, czy nie przesadziłem z tym wszystkim – nie żebym chciał się wycofać.

– Z tym akurat się zgodzę... – zaczął Dzadza. – Do tej pory zależało mu na mnie i Bench Trio, resztę miał bardziej gdzieś.

Dream westchnął.

– Jesteś pewny?

– Wiem, to dziwne, ale tak.

– Eh... no dobra, zaufam wam – odpuścił, chociaż dalej nie był spokojny. – Ale wiedz, Tommy, że jak coś się stanie, będziesz miał ogromny problem u mnie i Sapnapa.

Skinąłem głową. To oczywiste, nie chciałem jej zranić. Skąd w ogóle taki pomysł, nie wiedziałem, może ze zwyczajnej troski.

Obgadaliśmy jeszcze raz całą sprawę. Phil w końcu coś znalazł – miał wylot dziesiątego o dwudziestej. Przyleci na dwa tygodnie.

– Dobra, chłopaki, jest już dość późno, lecę spać – oznajmił Dream, ziewając. – Dzieciak też już powinien.

Tym razem zignorowałem zaczepkę, bo sam czułem się zmęczony. Było parę minut przed północą.

– Tak, okej. Dobranoc, Phil!

– Do zobaczenia! – Pomachał nam.

Rozłączyliśmy się. Pożegnałem się z Clayem i wyszedłem z pokoju. Przebrałem się w piżamę, wszedłem pod kołdrę. Zasnąłem, nie mogąc odpędzić myśli nad tym wszystkim.

~★★★★★~

1062 słów

Jak wyszłam na świat? | Tommyinnit x OC [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz