5

415 5 0
                                    


Koła samochodu ruszyły z miejsca a ja ciągle poprawiałam płaszcz chcąc szczelnie zasłonić najmniejszych skrawek ciała.
Jak na złość najwygodniej było mi kiedy moje ciało było skierowane w kierunku mężczyzny co niezbyt mnie cieszyło więc powoli zaczęłam się przekręcać. Miałam wrażenie że ból promieniuje mi w górę ciała wprost do mózgu , natychmiast włożyłam zgięty palec między usta zaciskając na nim zęby .

- Wszystko dobrze? Pan Williams się poruszył a kierowca wjechał w dziurę, podskoczyłam niczym poparzona .
Wbiłam wzrok w szybę patrząc jak krople deszczu tańczą na szkle , wypuściłam ciężko powietrze starając się uspokoić szukając wciąż wyjścia z sytuacji .

Kiedy zadzwonił telefon szofera zerwałam się łapiąc za klatkę piersiową , byłam tak wyczulona na najmniejszy hałas przez ostatnie zdarzenia że miałam wrażenie jak moje moje serce przestaje bić. Chwyciłam dłonią za klamkę chcąc wyskoczyć z pędzącego samochodu jednak ta nie drgnęła. Spojrzałam na bruneta a on się roześmiał odwracając głowę w drugą stronę .

- Wszystko gotowe , odparł kierowca .
- Świetnie . Mężczyzna siedział w bezruchu sprawdzając coś w telefonie a ja modliłam się żeby moje serce zatrzymało się nim dotrzemy na miejsce gdziekolwiek zmierzamy .

Po dłuższej chwili jazdy w zupełnej ciszy za oknem pojawiła się sciana muru która zdawał się nie mieć końca . Pierwszy z samochodów zbliżył się do bramy a ta natychmiast się otworzyła , pierwszy samochód ruszył mijając strzeliste wrota . Limuzyna w którym siedziałam minęła wjazd a mnie ogarnęła panika . Zaczęłam nerwowo szarpać za klamkę z trudem łapiąc powietrze .

- Otwórzcie drzwi ! Krzyczałam aż brakowało mi tchu , jednak żaden z mężczyzn nie zamierzał spełnić mojej prośby .

- Jesteście chorzy kto normalny robi takie coś ! Samochód się zatrzymał a drzwi z mojej strony się otworzyły , wyskoczyłam na zewnątrz jak poparzona kierując się prosto w stronę bramy . Wokół było pełno bodygardów lecz żaden nawet nie ruszył małym palcem u dłoni . Kiedy usłyszałam jak drzwi od limuzyny się zamykają mężczyźni natychmiast się obrócili w drugą stronę a ja zaczęłam biec ile sił w nogach . Wyjścia nigdzie nie było z żadnej strony , załamana upadłam na kolana szarpiąc się za włosy unosząc głowę ku chmurom a kolejne krople deszczu spadały mi na twarz .

- Co to ma być? Boże co ja ci zrobiłam że tak mnie każesz!! Uniosłam się wiedząc że nie ma stąd ucieczki , westchnęłam bezsilnie . Kiedy się odwróciłam miałam ochotę rzucić się na mężczyznę z pazurami , stał sobie jak gdyby nigdy nic cały przemoczony trzymając dłonie z kieszeniach czarnych garniturowych spodni.

- Długo tak stoisz? Wysyczałam przez zęby .

- Dość długo , wiejdźmy do środka bo się rozchorujesz .

- Oby tylko choroba była na tyle ciężka żebym szybko skończyła swój żywot. Wszystko będzie lepsze od została tutaj . Mówiłam pewnie ale tak naprawdę w środku zdążyłam rozpłakać się kilka razy .

- A więc mam cię przełożyć przez ramię i zanieść? Stał niewzruszony jak to możliwe pytałam siebie kolejny raz .

- Prowadź zatem . Spuściłam wzrok kurczowo trzymając się płaszcza. Nie uniosłam głowy choćby na chwilę , patrzyłam na brudny płaszcz i ubłocone buty które były na mnie o dwa rozmiary za duże. Nie zwracałam uwagi nawet przez jakie pomieszczenia szłam.

- To twój pokój , moja sypialnia jest na przeciwko twojej , resztę wyjaśnię ci później.
Nie chciałam dłużej słuchać co mówi więc minęłam go szybko próbując zatrzasnąć drzwi tuż przed jego nosem . Dłoń mężczyzny szybko wbiła się między futrynę a skrzydło drzwiowe rozchylając je jednym ruchem a on przekroczył próg. Kroczył pewnie za mną przytwierdzając moje ciało do ściany .

- James Williams , mężczyzna wyciągnął w moją stronę dłoń.

- Jak dla mnie to możesz być nawet wróżka zębuszką , moją dłoń odepchnęła jego dłoń z taką siłą że było słychać uderzenie.

Mężczyzny palce natychmiast oplotły się wokół mojej szyi zaciskając na niej palce . Złapałam za jego rękę próbując się uwolnić , z trudem łapiąc oddech.

- Puść mnie .

- Opuść ręce wzdłuż ciała , palce jeszcze bardziej się zacisnęły a ja natychmiast zrobiłam co chciał . Dłoń mężczyzny nie znikła całkiem , jedynie lekko popuścił uścisk.

- Zdejmij płaszcz , uniosłam natychmiast oczy do góry a palce bruneta znów mocniej oplotły moją szyję uciskając tchawicę .

- Proszę nie ...Ledwo wydukałam z trudem łapiąc powietrze w płuca.

- Chcę teraz go odzyskać, stwierdził wbijając czarne oczy w moje .

- Wyjdź a natychmiast go ściągnę. Proszę ...

- Prosisz ? Jeśli już , to rób to tak jak należy .

- Proszę ... Pa...nie wyjdź z pokoju . Ledwo mówiłam a na twarzy pewnie byłam burgumdowa.

- Głośniej i wyraźnie , odwagi ci przecież nie brakuje. Czyżbyś miała problem z pewnością siebie ?

- Pann...ie...e proszę wyjdź , słowo Pan nie chciało mi przechodzić przez usta i nic nie byłam w stanie na to poradzić . Mężczyzny ręką ustąpiła a ja znów mogłam napełnić płuca powietrzem . Chwyciłam drżącymi dłońmi szyję lekko dotykając obolałej skóry , a na usta cisnęło się przekleństwo za przekleństwem . Kiedy jego nogi przekroczyły próg wpuściłam z ulgą powietrze .

- Na co czekasz ?

Nie mów mi PanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz