18

180 5 0
                                    


- Dlaczego dałeś mi broń ? Nie mogłam się oprzeć zapytaniu , w ciągu dwóch dni zafundował mi taki emocjonalny roller coaster że będę żyć co najmniej dziesięć lat mniej .
- Musiałem się upewnić że nie chcesz mi zrobić krzywdy .
- Krzywdę z chęcią bym ci zrobiła ale zabicie to przesada . Co innego zlecić to komuś , poza tym broń pewnie nie była nabita . Roześmiałam się marszcząc czoło , raziłonie słońce przez co niewiele widziałam  .

Zatrzymał samochód wkładając mi na nos okulary przeciwsłoneczne które jeszcze chwilę temu miał na swoim nosie . Poprawiłam je przyglądając się mężczyźnie który ściągał marynarkę z ramion , był chodzącą czerwoną flaga ale za to nieziemsko przystojną .  Złożył ją dokładnie odkładając na moje kolana uśmiechając się przy tym szeroko . Szybko wyciągnął broń z pokrowca strzelając przez otwartą szybę a nabój zatrzymał się na pobliskim drzewie przy drodze .

- Jesteś szalony , schowaj to bo nas zamkną . Wskazałam na broń odwracając się w przeciwnym kierunku.
- Nik tutaj nie ma takiej władzy .

*****

Kiedy dotarliśmy do willi rodziców Jamesa poczułam się niepewnie , byłam kobietą po przejściach nie należałam do tych które siedziały cicho chichocząc przytakując mężczyznom. Krótko mówiąc nie byłam najlepszą partia dla przyszłej głowy państw . Przy drzwiach stali jego rodzice a obok dwóch młodszych braci ciemnookiego wszyscy prócz Christophera nie wyglądali zbyt przyjaźnie .

- Nie dam rady ,  ścisnęłam mu dłoń błagając by zawrócił .
- Poradzisz sobie , mężczyzna dodawał mi otuchy ale sama jego obecność nie gwarantowała że dzień zakończy się sukcesem .
Wyszłam z sercem w gardle nie czekając aż otworzy mi drzwi ochrona jak zwykle obróciła się tyłem do nas czekając aż bezpiecznie wejdziemy do środka . Czułam że nie pasuje do tego świata i życia które oferowała mi ta rodzina . Dłoń Jamesa spoczęła na moich plecach a kciuk wsunął pod materiał spodni z wysokim stanem zachaczajac nim tak aby mnie podtrzymywać . Szłam obok najstarszego brata patrząc pod nogi , nie chciałam się się przewrócić i narobić sobie wstydu na dzień dobry .

- Z pokorą mi nie do twarzy , wiesz ? Poprawiłam na szybko włosy zakrywając szyję .
- Uśmiechnij się bo z tym zdecydowanie ci do twarzy . Popchnął mnie lekko do przodu zmuszając moje ciało by wyszło naprzeciw gospodarzom .

- Dzień dobry . Kiwnęłam głową na powitanie czekając aż głowa rodziny wyciągnie dłoń na przywitanie .
- Dzień dobry , miło cię poznać Julio . - Charles William a to moja żona Kaitlyn William wyciągnął dłoń na powitania a w ślady za nim poszła rodzicielka ciemnookiego  .

- Bardzo dziękuję za zaproszenie . Ujęłam jej dłoń a kobieta ciepło się uśmiechnęła zapraszając nas do środka .
Dom był znacznie większy i przestronniejszy od domu w którym mieszkalismy razem , styl w jakim był wykończony zdecydowanie był bardziej elegancki ale nie staromodny . Służba prowadziła nas do dziennej jadalni połączonej ze sporym salonem , po bokach stały pikowane jasne sofy które idealnie pasowały do lameli na ścianach i złotych dodatków .

Nie wyglądało to jak jama uzurpatora , wyobrażałem sobie to zupełnie inaczej . Wnetrze było bardzo dobrze doświetlone naturalnym światłem które wpadało do środka przez dłuże prostokątne szyby .
- Usiadłam zajmując miejsce po prawej stronie stołu obok Jaemsa on zaś siedział po prawej stronie swojego ojca . Naprzeciw siedziała jego matka i dwóch braci podział miejsc miał duże znaczenie dawał do zrozumienia że najstarszych syn jest jego prawą ręką , będą jego kobieta zawsze powinnam być obok niego i tak też było .

- Julio jak się czujesz w nowej roli . Zapytał pan Charles nie przerywając jedzenia , zastanawiam się co mam odpowiedz bo nie do końca byłam pewna jaką rolę pełnię .
- Staram się sprostać oczekiwaniom proszę pana  . Odparłam starając się nie jąkać, a wszyscy zaczęli się śmiać nawet glowa rodziny nie mogła się powstrzymać .
- Nie bądź taka oficjalna skarbie jesteś wśród swoich .
- Drodze proszę Pani .
- To twoja wina kochanie . Mama Jamesa uśmiechnęła się łapiąc męża za dłoń , pewnie to ciebie się tak boi .
Starszy mężczyzna przeniósł wzrok na mnie a następnie na najstarszego z synów - A może to jego sprawka .
Gregory nie mogę się powstrzymać dorzucając drewna do ognia .
- Nie możliwe ojcze James ma łagodne usposobienie po matce . Starałam się powstrzymać śmiechem zasłaniając usta serwetką .

- Sądząc po śladach na szyi Juli raczej nie masz racji  . Christopher William ściszył głos ale i tak wszyscy przy stole go słyszeli . Kobieta obrzuciła syna gniewnym spojrzenie przywracając go do porządku  w mgnieniu oka .
Obiad bez dalszych kompilacji dobiegł końca a służba kończyła sprzat . Ojciec Jemesa zaprosił nas na rozmowę do gabinetu gdzie udaliliśmy się bezzwłocznie .

Szpakowaty mężczyzna z brodą usiad za biurkiem na skórzanym fotelu a my naprzeciw .
- Mój syn jest zdecydowany aby ogłosić oficjalnie wasz związek , jesteś pewna że chcesz tego samego ?

Nie mów mi PanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz