Znam te numery

8 1 3
                                    

     Laura podeszła do mojego stolika z tym swoim wyzywającym uśmieszkiem, który od razu zapowiadał kłopoty. Za nią szła jej koleżanka, Karolina, równie podekscytowana, jakby właśnie odkryły, że wygrały los na loterii.

— Idziemy do klubu — oznajmiła, opierając dłonie na biodrach. Jej ton był bardziej stwierdzeniem niż pytaniem.

Spojrzałem na nią spokojnie, biorąc łyk wody, zanim odpowiedziałem.

— Do klubu? — zapytałem, choć nie wydawałem się szczególnie zaskoczony. — Myślałem, że miałaś ochotę na spokojny wieczór z koleżanką.

— Zmieniam plany. — Uśmiechnęła się słodko, jakby to było najoczywistsze na świecie. — Karolina zna świetne miejsce. Poza tym chyba nie masz wyboru, prawda? Idziesz z nami.

Nie odpowiedziałem od razu, tylko wstałem, poprawiając bluzkę . Znałem ten typ sytuacji – młoda dziewczyna, pełna pewności siebie, testująca granice. W takich momentach nie ma sensu wdawać się w dyskusje. Byłem tu po to, żeby ją chronić, nie po to, żeby mówić jej, jak żyć.

— Dobrze. Ale jeśli coś pójdzie nie tak, wychodzimy natychmiast. — Mój głos był spokojny, ale stanowczy.

Laura przewróciła oczami, a Karolina tylko zachichotała. Wyszłyśmy z restauracji, a ja podążyłem za nimi, trzymając się kilka kroków z tyłu, jak cień, którym zawsze miałem być.

Klub znajdował się w centrum miasta. Z daleka już było słychać basy, które wibrowały w powietrzu. Światła neonów odbijały się od mokrego chodnika, a przed wejściem ustawiła się niewielka kolejka. Laura i Karolina poruszały się pewnym krokiem, jakby ten świat należał do nich. W ich ruchach było coś magnetycznego, coś, co przyciągało uwagę każdego wokół.

Przy wejściu ochroniarz spojrzał na mnie uważnie, a potem na Laurę. Skinąłem głową, dając mu do zrozumienia, że jestem z nimi. Wpuścił nas bez słowa, a ja wszedłem za nimi, rozglądając się po wnętrzu. Klub był ciemny, pełen migających świateł i ludzi poruszających się w rytm muzyki. Zapach potu, alkoholu i perfum unosił się w powietrzu, tworząc chaotyczną mieszankę.

Laura od razu ruszyła na parkiet z Karoliną, a ja usiadłem na jednej z kanap ustawionych pod ścianą. Miałem idealny widok na parkiet, na wejście i na bar. Obserwowałem, jak obie dziewczyny wchodzą w tłum, przyciągając spojrzenia, gdziekolwiek się pojawiły.

Laura była w centrum uwagi. Jej ruchy były swobodne, ale jednocześnie prowokujące. Tańczyła z taką pewnością siebie, jakby wiedziała, że wszyscy patrzą właśnie na nią. Obracała się, kołysząc biodrami w rytm muzyki, a jej dłonie delikatnie przesuwały się po biodrach i włosach. Była w swoim żywiole, uśmiechając się i śmiejąc z Karoliną, która próbowała dotrzymać jej kroku.

Mężczyźni na parkiecie zaczynali zwracać na nie uwagę, a ja wyprostowałem się na kanapie, śledząc każdy ich ruch. Laura była piękna – to było oczywiste. Jej blond włosy falowały w migających światłach, a jej ciało poruszało się z gracją, której nie można było nie zauważyć. Ale ta uwaga, którą przyciągała, była zarówno jej siłą, jak i słabością.

Siedziałem, obserwując, jak Karolina coś do niej mówi, a Laura wybucha śmiechem, odrzucając głowę do tyłu. Jej spojrzenie na moment powędrowało w moją stronę, jakby chciała sprawdzić, czy nadal patrzę. Oczywiście, że patrzyłem. To była moja praca.

Ale gdzieś w głębi wiedziałem, że obserwowanie jej nie jest tylko obowiązkiem. Było w tym coś więcej. Coś, co nie powinno mieć miejsca.

Siedziałem na kanapie, obserwując, jak Laura i Karolina śmieją się na parkiecie, kiedy zauważyłem, że coś przyciągnęło jej uwagę. Młody mężczyzna, może w jej wieku, podszedł do niej z uśmiechem. Wyglądał nieszkodliwie – jasne włosy, schludny strój, pewność siebie, ale nie arogancka. Przywitał się z nią, a ona, ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedziała z uśmiechem.

Shadows of Power: The WolfWhere stories live. Discover now