Poranek przyszedł szybciej, niż bym chciał. Siedziałem w kuchni z filiżanką kawy, wpatrując się w pustą ścianę naprzeciwko. Ale w moich myślach nie było miejsca na nic zwyczajnego, żadnych planów na dzień, żadnych standardowych rozważań. W mojej głowie cały czas powracał obraz ze wczorajszego wieczoru. Laura. Ręcznik opadający na ziemię. Jej ciało.
Czasem myślałem, że nic mnie już nie zdziwi, że widziałem wystarczająco dużo w swoim życiu, by nauczyć się kontrolować każdą reakcję. Ale wtedy pojawiła się ona – dziewczyna, której niespodziewane zachowanie zawsze rzucało wyzwanie mojej cierpliwości, moim zasadom. I wczoraj... wczoraj przekroczyła granicę.
Laura była... idealna. Jej ciało – młode, piękne, niemal hipnotyzujące – wyryło się w moim umyśle w sposób, który mnie drażnił i złościł. Ale to nie tylko jej wygląd działał na mnie. To była ona cała – sposób, w jaki na mnie patrzyła, jak wyzywająco się uśmiechała, jak zdawała się igrać z ogniem, tylko po to, by zobaczyć, czy zapłonie.
Czy mnie przyciągała? Tak. Czy starałem się opanować? Absolutnie. Walczyłem z tym w każdej sekundzie, gdy stałem tam, patrząc na nią, i próbując nie dopuścić, by cokolwiek z tych myśli pojawiło się na mojej twarzy. Bo wiedziałem, że nie mogę posunąć się dalej. To była linia, której nie wolno mi przekroczyć. Nie teraz. Nie nigdy.
Byłem w pracy. A praca wymagała dyscypliny, kontroli. Chroniłem ją – to było moje zadanie. Ale w takich momentach, jak ten wczorajszego wieczoru, granice się zacierały. I to było niebezpieczne. Nie dla niej, ale dla mnie.
Przesunąłem dłonią po twarzy, czując napięcie w szczękach. Nie mogłem pozwolić, by to, co się wydarzyło, wpłynęło na moje decyzje. Laura była młoda, pełna życia, pewna siebie. Była dokładnym przeciwieństwem mnie – surowego, zdyscyplinowanego, zbyt przywiązanego do swoich zasad. Ale właśnie to mnie do niej przyciągało. Jej energia była jak burza, a ja, mimo że wiedziałem, jak niebezpieczne mogą być burze, nie mogłem przestać jej obserwować.
Podniosłem filiżankę kawy do ust, próbując skupić się na czymś innym, ale obraz Laury wracał jak echo. Jej skóra, gładka i nieskazitelna. Jej włosy, lekko potargane. Jej spojrzenie, pełne wyzwania i prowokacji.
Nie mogłem pozwolić, by to mnie złamało. Wciągnąłem głęboki oddech, próbując uspokoić myśli. To był tylko moment. Jeden moment. Nic więcej.
Usłyszałem kroki dochodzące z korytarza. Laura wstała. Wiedziałem, że za chwilę wejdzie do kuchni, z tym swoim lekkim, beztroskim uśmiechem, jakby wczoraj nic się nie wydarzyło. Jakby to była tylko kolejna noc, kolejny dzień.
Ale dla mnie to nie było takie proste. Wczorajszego wieczoru coś we mnie się poruszyło. I musiałem zrobić wszystko, by upewnić się, że to coś nigdy nie wyjdzie na powierzchnię. Bo jeśli by wyszło, wiedziałem, że nie będzie odwrotu.
Laura weszła do kuchni, z lekkim uśmiechem na twarzy. Była ubrana w coś prostego, luźnego, ale jak zawsze wyglądała, jakby każdy szczegół jej wyglądu był dokładnie przemyślany.
— Dzień dobry — powiedziała beztrosko, otwierając szafkę.
— Dzień dobry — odpowiedziałem, starając się brzmieć neutralnie.
— Jak się spało? — zapytała, nalewając sobie kawy do kubka.
— Dobrze. A tobie? — rzuciłem, choć nie do końca byłem gotów na tę rozmowę.
— Doskonale — odpowiedziała z uśmiechem, jakby wszystko w jej świecie było idealne.
Przygotowała sobie śniadanie, jakieś tosty czy płatki, a potem usiadła naprzeciwko mnie przy stole. Każdy jej ruch był spokojny, jakby celowo przeciągała każdą chwilę. Zaczęła jeść, co jakiś czas spoglądając na mnie, jej spojrzenie było wyczuwalne nawet wtedy, gdy próbowałem je ignorować.
YOU ARE READING
Shadows of Power: The Wolf
RomanceW burzowym i mrocznym świecie Warszawy, Laura Wysocka, młoda i niezależna kobieta, staje się celem zagrożenia, którego źródło jest owiane tajemnicą. Jej ojciec, potężny i wpływowy człowiek, wynajmuje Aleksandra Storma, byłego żołnierza o burzliwej p...