Apetyt

15 1 0
                                    

       Cholera, starałem się nie palić. Starałem się panować nad sobą, trzymać dystans, który w teorii miał być moim ratunkiem. Ale nie potrafię. Laura... Ona jest wszystkim, czym nie powinna być – kuszącym wyzwaniem, nieosiągalnym marzeniem.

Tak wiele chciałem z nią zrobić. Tak wiele mogłem. Ona mi się poddaje, bez ograniczeń pozwalając na wszystko. Jej ciało było jak otwarta księga, której stron nigdy nie miałem odwagi czytać w całości, a teraz mogłem doświadczać każdej litery, każdego słowa. Mogłem mieć wszystko. I to mnie przerażało.

Z papierosem w ręku wsiadłem do samochodu. Śnieg sypał coraz mocniej, a zimowy krajobraz rozpościerał się przede mną niczym biały ocean, bez końca. Zakupy to była wymówka, by złapać oddech, by odzyskać choć odrobinę kontroli nad sobą. Ale nawet w tej chwili, gdy siedziałem sam, myślałem tylko o niej. O Laurze.

Po kilkudziesięciu minutach wróciłem do domku. Wnętrze było ciche, spokojne, niemalże nierzeczywiste. Odłożyłem zakupy na blat w kuchni, starając się nie robić hałasu. Była późna godzina, a jedynym dźwiękiem był trzask śniegu pod moimi butami, zanim zdjąłem je i postawiłem na macie.

Udałem się do sypialni. Drzwi były lekko uchylone, a przez szparę widać było Laurę. Spała. Leżała na boku, jej włosy rozsypane na poduszce. Na twarzy miała ten spokojny wyraz, który pojawiał się tylko wtedy, gdy była całkowicie zrelaksowana. Nie mogłem oderwać od niej wzroku.

Niech śpi. Potrzebuje odpoczynku. Będzie go potrzebować.

Oparłem się o framugę drzwi, przez chwilę tylko patrząc na nią. Czułem mieszankę emocji – poczucie winy, pragnienie, frustrację. Musiałem zapanować nad sobą. Ale jak, skoro ona była tutaj? Tak blisko. Tak bardzo moja.

Chwyciłem za telefon zapasowy, ten, do którego dostęp miał tylko Marek. Był to nasz sposób na komunikację w sytuacjach, w których nie mogliśmy sobie pozwolić na ślady. Telefon zawibrował, gdy pojawiła się nowa wiadomość od niego.

— Młoda dalej chce wracać do Warszawy? — napisał.

Westchnąłem. Co miałem mu odpowiedzieć? Laura... Czasem wydawało mi się, że sama nie wie, czego chce. Odpisałem krótko:

— Tak.

Telefon zawibrował niemal natychmiast z odpowiedzią.

— Tutaj na razie spokój, ale ma coś się zacząć niebawem. Trzymaj się!

„Coś się zacząć." Te słowa odbijały się echem w mojej głowie, gdy odłożyłem telefon na stół. Wiedziałem, że Marek nie pisze takich rzeczy bez powodu. Jeśli coś miało się wydarzyć, to znaczy, że sytuacja w Warszawie była daleka od opanowania. A Laura... Ona wciąż myślała, że jej życie wróci do normalności, że znowu będzie mogła wrócić do swojego świata.

Spojrzałem w stronę sypialni. Ona spała spokojnie, nieświadoma wszystkiego, co działo się za kulisami. To ja miałem jej to zapewnić – bezpieczeństwo, ochronę przed tym światem, którego nigdy nie powinna była poznać.

Usiadłem przy stole, czując ciężar odpowiedzialności, który spoczywał na moich barkach. Jak długo jeszcze będę w stanie ją chronić? Jak długo będę w stanie walczyć z tym, co czułem do niej, i z tym, co działo się wokół nas?

— Trzymaj się. — Marek zawsze potrafił wybrać słowa, które jednocześnie mnie uspokajały i przypominały, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli w każdej chwili.

Przejechałem dłonią po twarzy, czując, jak zmęczenie zaczyna mnie przytłaczać. Ale nie mogłem sobie na to pozwolić. Nie teraz. Nie, gdy Laura była tutaj, całkowicie zależna ode mnie.

Shadows of Power: The WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz