Wilk

20 1 0
                                    

Londyn przywitał nas zimnym, wilgotnym powietrzem i szarym niebem, które było bardziej przytłaczające niż to w Polsce. Ale kiedy weszliśmy do mieszkania Laury, wszystko to przestało mieć znaczenie.

Wysocki miał rozmach. To nie było mieszkanie – to była niemal rezydencja w samym centrum Londynu. Przestronny salon z ogromnymi oknami, z których widać było miasto, połączony z nowoczesną kuchnią, jak z katalogu. Sypialnia, do której zajrzałem kątem oka, miała łóżko, które mogłoby pomieścić cztery osoby, i garderobę, która wyglądała jak oddzielne pomieszczenie. Nawet łazienka wydawała się bardziej luksusowa niż przeciętny hotel pięciogwiazdkowy.

— No dobra, kanapa jest dla ciebie — powiedziała Laura, rzucając torbę na podłogę w salonie. — Chyba że wolisz spać ze mną w łóżku?

Zatrzymałem się na środku salonu, odwracając głowę w jej stronę. Jej ton był lekko zaczepny, a na twarzy miała ten wyzywający uśmiech, który widziałem już tysiąc razy. Westchnąłem cicho, postanawiając nie dać się sprowokować.

— Kanapa wystarczy — odpowiedziałem spokojnie, rozglądając się wokół. — Poza tym, łóżko jest twoje, a ja nie jestem tu dla wygody.

— Zawsze taki formalny, Aleks? — zapytała, podchodząc bliżej. — Może czasem powinieneś trochę wyluzować.

— Może — odparłem, rzucając torbę obok kanapy. — Ale nie dzisiaj. Dzisiaj chcę się upewnić, że wszystko tu jest bezpieczne.

Laura przewróciła oczami, opadając na sofę.

— Bezpieczne? Aleks, to mieszkanie w centrum Londynu, a nie pole walki. Tutaj nie ma żadnych zagrożeń.

— Może tak, może nie — odpowiedziałem, patrząc na nią z uniesioną brwią. — Ale dopóki tu jestem, to ja decyduję, co jest zagrożeniem, a co nie.

— Jasne, panie perfekcyjny — rzuciła z irytacją, ale w jej głosie była nuta rozbawienia. — To gdzie są te twoje magiczne metody? Będziesz sprawdzał pod łóżkiem? A może zamontujesz kamery w mojej sypialni?

— Nie muszę montować kamer — odpowiedziałem, opierając się o framugę drzwi. — Wystarczy, że jestem.

— Och, jaki skromny — rzuciła, ale już z uśmiechem.

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy. Laura była trudna, to wiedziałem od samego początku. Ale była też bystra i zbyt dobra w prowokowaniu mnie, co z każdą chwilą wydawało się bardziej niebezpieczne.

— Dobra, Aleks. Kanapa jest twoja — powiedziała w końcu, podnosząc się z sofy. — Ja idę się rozpakować. I nie myśl, że z tym łóżkiem żartowałam. Oferta jest zawsze aktualna.

Nie odpowiedziałem, tylko spojrzałem na nią z chłodnym spokojem, który nauczyłem się utrzymywać w takich sytuacjach. Wysocki może miał rozmach, kupując jej to mieszkanie, ale ja wiedziałem, że prawdziwym wyzwaniem tutaj nie będzie ochrona jej przestrzeni. To będzie ochrona moich granic – i bycie gotowym na wszystko, co jeszcze wymyśli.

Oprócz wyjścia z koleżankami na razie niewiele się dzieje. Londyn, jak zawsze, pulsował swoim chaotycznym rytmem, ale moja praca pozostała taka sama – bycie cieniem Laury, niezależnie od okoliczności. Dzisiejszy wieczór spędzała w jednej z restauracji ze swoimi znajomymi. Siedziałem jak zwykle jakieś parę metrów od niej, przy osobnym stoliku, udając, że jestem zajęty czymś innym. W rzeczywistości każdy jej ruch był pod moją czujną obserwacją.

Tym razem nie była to jedna dziewczyna, a aż trzy – grupa, która wyglądała, jakby znała się od lat. Wszystkie były ubrane w ten nieco nonszalancki, londyński styl – modne, ale z pozorną swobodą. Laura, jak zwykle, wyróżniała się pośród nich. Jej śmiech był bardziej donośny, gesty bardziej energiczne. Wyglądała, jakby była w swoim żywiole.

Shadows of Power: The WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz