Gwiazdkujcie!
Najlepszy komentarz = dedykacja
Alkohol, który zdążyłam pochłonąć daje znaki w momencie w którym idę w stronę ludzi tańczących na dole z zamiarem przyłączenia się do nich. Nigdy w życiu nie byłam w klubie a moim jedynym popisem był ten w pokoju przed lusterkiem, więc to oczywiste, że nie zrobiłabym tego gdyby w moim organizmie nie było alkoholu.
Pokonuje ostatnie schodki i kiedy chce skierować się na parkiet czyjaś dłoń oplata mój nadgarstek i ciągnie w swoją stronę. Odwracam się w stronę napastnika, jednak nie czuje strachu.
-Stało się coś? - pytam prychając lekkim śmiechem. Nie potrafię myśleć racjonalnie.
Osoba, która trzyma mój nadgarstek wygląda rewelacyjnie. Chłopak ma brązowe falowane dość dlugie jak na faceta włosy. Pomimo ostrych klubowych świateł zauważam jego zielone oczy i zarysowaną szczękę. Jest wyższy ode mnie a ja mam 1,75, więc powoduje nacisk wzrostem na moją osobę. Nie wiem dlaczego, jednak jego spojrzenie i wyraz twarzy wyraża gniew i rozczarowanie. Oblizuje usta, kiedy zaczęły schnąć. Jego ręka cały czas oplata mój nadgarstek i choć nie czuje strachu to w moim organizmie zaczyna budować się dyskomfort. Chce się wyszarpać, jednak chłopa jest zbyt silny a ja zbyt pijana.
-Twój Ojciec się martwi. Czas wrócić do domu. - zauważam jak zaciska szczękę na co marszczę brwi.Co kurwa?
-Słucham? Kim Ty jesteś? - ponownie się szarpie, jednak cały czas bezskutecznie. Jego uścisk się zaciska bardziej na co syczę i potrząsam ręką.
-To nie jest istotne. Odwiozę Cię. - mówi na co prycham śmiechem.Co sie tutaj dzieje?
-Ja Cię nawet nie znam. Poza tym jestem ze znajomymi.-informuje go z nadzieją że zostawi mnie w spokoju. Na marne.
-Skończyłem dyskusje Melanie. Rusz się albo jeden telefon zniszczy całą tą głupią imprezę.
-Pozwól, że powtórzę. Ja Cię nie znam!
-Jestem nowym ochroniarzem Twojego Ojca. Zostałem wysłany tutaj po Ciebie. Koniec historii a teraz sie rusz. Nie jestem w nastroju. - kręcę z dezaprobatą głową i krzywiąc się na mężczyznę, wyszarpuje się kierując w stronę wyjścia.
Nie mogę uwierzyć, że każdy mój krok jest zależny od osoby, która traktuje mnie jak pieska. Chce uwiązać mnie na łańcuchu przy budzie nie licząc się z moim zdaniem. Czuję się zmęczona naciskiem Ojca i chęcią kontroli każdego mojego kroku i decyzji, które świadomie podejmuje. Zawsze wtedy, kiedy go potrzebuje on wybiera Elizabeth, teraz, kiedy czułam się dobrze on postanowił zatroszczyć się o mnie. To takie żałosne i płytkie.
Zatrzymuję się na parkingu czekając na mężczyznę. Nie jestem pewna, które auto należy do nas, więc nie postępując zbyt pochopnie, po prostu czekam.Zauważam jego czuprynę, która kieruję się pod czarne audi, zaraz przy wejściu do klubu. Patrzy na mnie zniecierpliwiony na co wywracam oczami, podchodząc do niego. Chłopak mruczy coś pod nosem na co wywracam oczami i nie czekając aż kolejny raz zacznie nakłaniać mnie groźbami do wejścia, sama to robię, siadając na tyłach.
-Nie sądziłem, że rozczarujesz tyle osób, jednego dnia.-mówi na co moje serce zaczyna drżeć. Nie sądziłam, że poczuje się tak podle przez osobę, której nie znam. Cóż, on ma rację, w końcu zemsta na Ojcu to jedno, a krzywdzenie mamy przez nie dawanie znaków życia to drugie.
Wchodzę do domu i nawet nie staram się przemknąć do pokoju niezauważona. Zdaje sobie sprawę, że tata wyskoczy z salonu i zacznie na mnie wrzeszczeć. Śmieszne, okazuje się, że jestem gotowa na każde jego karcące moją osobę słowo, cóż, jestem w stanie nawet zrozumieć wszystko co skieruje do mnie. Jednak, kiedy zdejmuje buty ku mojemu zaskoczeniu zauważam kroczącą w moją stronę Sandy, której wyraz twarzy ukazuje ulgę. To dziwne.
-Martwiłam się o Ciebie.-wzruszam lekceważąco ramionami. Nie chce wdawać się z nią w żadną dyskusję.
-Niepotrzebnie, jak widzisz nic mi nie jest.-mówię dość nieprzyjemnie na co kobieta wzdryga.-Gdzie tata?
-Poszedł do Twojej mamy, aby załatwić z nią sprawę dotyczącą wakacji. -marszczę brwi, nie rozumiejąc zbytnio o co jej chodzi.
-Nie rozumiem.
-Twoi rodzice muszą się dogadać z kim spędzasz wakacje.-prycham śmiechem, nie wiedząc co innego mogę zrobić.
-Ojciec musi być głupi, jeśli myśli, że spędzę z Wami wakacje.-komentuje omijając kobietę i kierując się do swojego pokoju. Nim wchodzę na drugi schodek uświadamiam sobie, że nie poruszyłam najważniejszego tematu.-Następnym razem postarajcie się nie wysłać po mnie ochroniarzy taty. Daje sobie świetnie radę sama.-syczę patrząc na kobietę przez ramię.
-Nie rozumiem?
-Przyjechał po mnie ochroniarz taty.-mówię szybko.
-To jakieś nieporozumienie. Nie wysyłaliśmy nikogo aby po Ciebie pojechał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Elo elo 3 2 0.
Siemka miśki. Dodaję rozdział prosto z Warszawy! Może nie jest zbyt dobry, jednak tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić.
Tak poza tym dzisiaj wracam do domu o 21, więc rozdział będzie jutro tak na 70%.
Proooszę Was!Komentujcie i gwiazdkujcie! To ważne!
+
klikajcie na moim profilu "obserwuj"
CZYTASZ
Telefon zaufania |h.s|
FanfictionOna była zakompleksioną dziewczyną potrzebującą pomocy i kogoś kto mógłby ją wysłuchać. On był pracownikiem telefonu zaufania. Co się stanie, kiedy świat siedemnastoletniej Melanie Carter, zwanej jako dziewczyny bez nazwiska, zderzy się ze światem H...