KOMENTUJCIE GWIAZDKUJCIE OBSERWUJCIE. KOCHAM WAS
DEDYK ZA NAJLEPSZY KOMENTARZ!
Wstaję z łóżka w momencie, kiedy budzik zaczyna brzęczeć. Wyłączam go szybko i mogę od razu poczuć okropne uczucie zwane kacem. Nie sądziłam, że będę czuła się tak źle zaledwie po dwóch drinkach i jednej kolejce. Związuje włosy w kucyka wstając z łóżka. Kieruję się do szafy, z której wybieram najbardziej odpowiedni strój na zakończenie roku (u góry? powinno być zdjęcie).
Prysznic i makijaż wykonałam dość szybko, przez co znalazłam czas na śniadanie. Chociaż nie sądzę, że jest ono najlepszym wyjściem jestem strasznie głodna.
Schodzę po schodach i zaskakująca jest cisza, to nie jest ta spokojna cisza, w której można odpocząć, to jest ta, która mówi, że mam przejebane.
Wchodzę do kuchni i przypomnijcie mi proszę, abym ukłoniła się swoim przemyśleniom, ponieważ mój tato patrzy na mnie jakbym była jego wrogiem numer 1. Zagryzam wargę i dla bezpieczeństwa postanawiam usiąść z drugiej strony stołu. Jak zwykle w momencie, w którym Margaret nakłada pozostałym domownikom posiłek, ja robię to sama. Na moim talerzu ląduje jajo poszetowe na co wywracam oczami. Margaret ma osiem rąk czy co? Widzę jej spojrzenie mówiące, abym zostawiła to jak jest, więc jedynie skinam zauważalnie tylko dla nas głową.
-Masz mi coś do powiedzenia?-słyszę jego nieprzyjemny ton i wiem, że to śniadanie jak każde inne nie skończy się dobrze. Wczoraj w moim ciele znajdowały się wyrzuty sumienia, jednak teraz, kiedy jego zimne spojrzenie skanuje moją buzie, chce jedynie plunąć mu w twarz, wziąć rzeczy i uciec gdzieś daleko. Jak człowiek, który kiedyś mówił mi, że mnie kocha teraz traktuje mnie w ten sposób?
To nie jest mój tata, już nie.
-Przykro mi..
-Myślisz, że..
-Nie przerywaj mi!-syczę w jego stronę, wycierając usta chusteczką.-Przykro mi, że jesteś takim skurwysynem.-dodaję wstając od stołu.
-Jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób! Jesteś bezczelnym małym prostym gównem, które nie ma nikogo!-staję w miejscu przyglądając się mężczyźnie, który mocno trzyma dłonie na stole, oddycha jakby coś naciskało mu na klatkę. Zauważam Sandy, która każę iść Elizabeth do pokoju a sama staję zaraz koło Theodor'a. Patrzę na nich i przejeżdżając spojrzeniem w prawo napotykam wielkie lustro, które pokazuje mnie. Brunetkę, która nie może uwierzyć, że ktoś kogo kochała, chociaż sprawiał jej ból, nazwał ją gównem. Zauważam, że po czerwonych od złości i żalu policzkach dziewczyny, zaczynają sączyć się łzy.
-Jak mogłeś powiedzieć do własnego dziecka takie okropne słowa?-Sandy patrzy z wyrzutem na męża a ja nie myśląc zbyt wiele wbiegam na górę. To dzieje się tak szybko, wiem, że ta dziewczyna nie chce już walczyć, nie chce być już obciążeniem, nie chce być już małym prostym gównem.
Pakuje cichu do plecaka i leżącej torby. Wrzucam wszystko chaotycznie, nie licząc się z jakimikolwiek szkodami. Moje dłonie drżą a coś w gardle nie pozwala złapać oddechu. Siadam na łóżku, zasłaniając buzię dłońmi.
-Melanie?-spoglądam w górę, zauważając stojącą w progu Sandy. Widzę jak marszczy brwi i chce coś powiedzieć, tylko nie wie co.
Kiwam głową nie chcąc rozmawiać, jedyne czego chce to spakować resztę rzeczy i wynieść się stąd.
Wstaję z łóżka zasuwając plecach i torbę. Dostrzegam, na stoliku nocnym, zdjęcie moje taty i mamy. Śmieje się pod nosem, wycierając jednocześnie łzy. Moje nogi prowadzą mnie w tamtą stronę. Chwytam zdjęcie i rzucam nim o ziemie. Sandy piszczy cicho, ale nie mówi nic, jak zwykle.
-Tak mi przykro Melanie.-mówi, kiedy dochodzę do niej.
-Mi też.-odpowiadam cicho, czując bolące od krzyku i płaczu gardło. Przechodzę obok kobiety, jednocześnie schodząc po schodach. Odwracam lekko głową w stronę stołu i widzę, że mężczyzna nadal tam siedzi. Jego wzrok w sekundzie skupia się na mnie, ale ja nie mam zamiaru już nigdy więcej patrzeć na niego. Odwracam spojrzenie, zawieszając plecak przez ramię. Słyszę jak samochód Peter'a trąbi dwa razy, więc żegnając się z Margaret, wychodzę. Podchodzę do auta, wrzucając torbę i plecak na tylne siedzenia. Siadam koło przyjaciela, zapinając pasy.
-Jedziemy do mnie?-skinam głową, ścierając łzy z policzków. -Porozmawiamy o tym później.-ponownie przytakuję, wyjmując z kieszeni telefon. Wybieram numer Harrego i piszę wyjaśniającego sms'a. Wczoraj wysłał do mnie kilka wiadomości i dzwonił chyba milion razy.
✉ ja : Nie chciałam abyś czuł do mnie niechęć lub rozczarowanie. Nie chce aby ktokolwiek miał takie mniemanie o mnie. Wczorajszy dzień był błędem, ale nie liczyłam, że konsekwencjami będzie nazwanie mnie "małym prostym gównem". Nie jestem bez winy Harry, wiem to. Jednak ja mam naście lat, potrzebuję uwagi i rozmowy a on mi tego nie zapewnia.
Chcąc być szczerą do końca, nie odbierałam Twoich telefonów, ponieważ spanikowałam. Bałam się, że nie spodoba Ci się mój głos, to jak mówię. Może wydać się to głupie i w sumie to jest żałośnie głupie, ale wczoraj było usprawiedliwieniem.
Przepraszam i do kiedyś tam.
Melanie x
Spoglądając przez szybę, wiem, że dziewczyna bez nazwiska, która płakała dzisiaj tak żałośnie i bez odzewu, nie zrobi tego nigdy więcej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okej! Wiem, że te cholerne dwa dni, które obiecywałam się przeciągnęły ale nie mogę nic poradzić na to, że kiedy jest tak gorąca ja nie mam ochoty na nic!
Muszę Wam się również pochwalić, że poznałam kogoś. Co prawda już w zeszłym miesiącu, ale od niedawna zaczął mi się podobać. Wczoraj spotkaliśmy się w grupce, ale szedł koło mnie i rozmawiał tylko ze mną, albo ja jestem aż tak głupia i zaślepiona, że widzę tylko to co chce widzieć.
Nie mniej jednak jestem zbyt onieśmielona faktem, że kilka dni wcześniej jak byliśmy nad wodą, mojej koleżanki kolega się opił i postanowił pieprzyć swoje mądrości "Wiesz (tutaj imie tego chłopaka), ona czuje do Ciebie miętę" i skąd on to wiedział?!
o Boże nie ważne! Przepraszam.
Jak rozdział? Wiem, że Mel ciągle kłóci się z ojcem ;/
KOMENTUJCIE GWIAZDKUJCIE I OBSERWUJCIE
KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE
PS. DZISIAJ NOC SPADAJĄCYCH GWIAZD!
CZYTASZ
Telefon zaufania |h.s|
FanfictionOna była zakompleksioną dziewczyną potrzebującą pomocy i kogoś kto mógłby ją wysłuchać. On był pracownikiem telefonu zaufania. Co się stanie, kiedy świat siedemnastoletniej Melanie Carter, zwanej jako dziewczyny bez nazwiska, zderzy się ze światem H...