✉27

13.9K 1.2K 125
                                    

GWIAZDKUJCIE

KOMENTUJCIE

OBSERWUJCIE

NAJLEPSZY KOMENTARZ = DEDYK



Chłopak zatrzymuje się pod moim domem. Czuję się rozczarowana końcem spotkania, jednak jest godzina druga i jestem pewna, że moja mama czeka w kuchni wariując a ja zostanę przywitana krzykiem.

-Miło było spędzić z Tobą troszkę czasu.-patrzę na niego, natychmiast czując gorąc w całym ciele. Chłopak łapie palcami dolną wargę bawiąc się nią a ja czuję, że jeśli nie zaczerpnę świeżego powietrza to po prostu zemdleje.

-Mnie z Tobą również.-uśmiecham się do niego delikatnie, chcąc zapanować nad pragnieniem pocałowania go.-Czyli mogę rozumieć, że zostało mi przebaczone?-wywracam oczami czując się jakbym rozmawiała z idiotą. Podczas dzisiejszego spotkania dość wyraźnie powtarzałam, że wszystko jest już dobrze a najlepszym rozwiązaniem będzie zapomnienie o tym przykrym incydencie.

-Ile razy muszę powtórzyć, żebyś w końcu zrozumiał?-odpinam pasy, zmieniając pozycję w taki sposób, aby doskonale widzieć jego postać. Chłopak ku mojemu zaskoczeniu robi to samo.-Poza tym mam pytanie, które frustruje mnie od kawałka czasu.-brunet marszczy brwi jedną podnosząc ku górze na co delikatnie się śmieje.

-W takim razie zadaj je.

-Jak wniosłeś tam tablice korkową?-Styles wybucha śmiechem jakbym opowiedziała mu najzabawniejszy żart na świecie a ja siedzę jak głupia nie wiedząc jak mam się zachować.-Ej, przestań!

-Myślałem, że chcesz zapytać o coś ważnego a tymczasem Ty dopytujesz o tablicę korkową?

-To jest ważne! Spójrz, ona była ogromna, więc jak to możliwe?-wyrzucam ręce w powietrze czując ogromną frustrację, bo cholerka, ta tablica była naprawdę ogromna!

-Ona jest odkręcana, wiesz takie składane coś.-wywracam oczami ponownie, po czym macham ręką.

-Wiedziałam, że coś tu nie gra.-uśmiecham się lekko.-Muszę już iść Harry, jeszcze raz dziękuję za dzisiaj i w sumie wczoraj też.-sama nie wiem co powinnam teraz zrobić, wyjść bez większych ceregieli, podać mu rękę czy pocałować? Ta relacja jest złożona z wariackich papierów a ja doskonale zdaje sobie sprawę, że konsekwencję będą nieuniknione, zważywszy na to, że Harry ciągle jest z Mia.

-W porządku, cóż daj mi buziaka i zmykaj.-uśmiecham się szerzej niż kiedykolwiek indziej. Zbliżam swoje usta do jego i kiedy myślę, że oderwę się za chwilę, on przyciąga mnie bliżej, sprawiając, że uśpione motylki ponownie postanowiły rozbudzić się w środku.

Odrywamy się w momencie, w którym zaczyna brakować nam oddechu. Czuję jak moja twarz piecze, to było niesamowicie a ja naprawdę chwilowo jestem w pełni szczęśliwa.

-Do zobaczenia.-skinam głową otwierając drzwi.

-Przemyślę sprawę.-droczę się wzruszając ramionami. Zamykam za sobą drzwi kierując się w stronę furtki. Zanim jednak przez nią wchodzą zdążyłam usłyszeć przez rozchyloną szybę jego śmiech a później był pisk opon.

Otwieram oczy w momencie, w którym słyszę krzyk z dołu. Nie zamierzam nawet zastanawiać się kto zechciał drzeć mordę o godzinie 9. Zrzucam gdzieś w bok kołdrę, kierując się w stronę szafki. Wyciągam czystą bieliznę, zwykłe spodenki i różowy podkoszulek z dość wyraźnym dekoldem.

Odprawiam poranną toaletkę, związując wysuszone włosy w koka, po czym schodzę na dół.

Czuję jakby serce podeszło mi pod gardło na widok czekoladowego spojrzenia chłopaka, którego naprawdę się tu nie spodziewałam.

Telefon zaufania |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz