GWIAZDKUJCIE
KOMENTUJCIE
OBSERWUJCIE MÓJ PROFIL
KOCHAM WAS XX
Uczucie niewygody i bólu zaczyna opanowywać moje ciało w momencie, w którym zechciałam ruszyć głową. Chcę podnieść powieki, ruszyć palcem, jednak z każdą choćby najmniejszą chęcią czuję jakby ktoś uderzał mnie wielkim młotkiem w każdą możliwą część ciała.
Zewsząd dochodzą mnie zagłuszone dźwięki rozmów, staram się natężyć słuch, żeby dowiedzieć się czegokolwiek jednak nie daję rady. Czuję się jakbym była między światami i gdyby nie fakt, że zaczynam wyraźniej słyszeć rozmowy, byłabym pewna, że umarłam.
-Chyba się budzi.-na mojej dłoni odczuwalny jest dotyk. Chce dać im znać, że ze mną wszystko dobrze, pomimo bólu, dlatego zbieram całe siły ignorując ból, poruszając dłonią.-Dalej skarbie, otwórz oczy.-głos mamy daję motywację do podniesienia powiek, jednak nie robię tego od razu. Staram się stopniowo przyzwyczajać się do bólu i światła, aby moja głowa nie wybuchła.-Jak się czujesz Melanie? Proszę powiedz cokolwiek.-z czasem otwieram całkowicie oczy, aby zauważyć zrozpaczony widok rodzicielki, która siedzi obok mnie, taty, który trzyma na rękach Elizabeth i poruszoną stojącą w kącie Sandy. Odwracam delikatnie głowę w drugą stronę widząc przyjaciela, który trzyma rozłożone dłonie przy buzi i chlipie cicho, zaraz obok niego stoi Zayn, który patrzy na mnie jakby zobaczył kogoś kto odszedł zostawiając go z rozprutym sercem, ale po jakimś czasie wrócił doprowadzając wszystko do porządku.
Oblizuję usta marszcząc brwi.
-Wody.-mówię od razu. Zauważam jak każdy ze zgromadzonych rozgląda się dookoła za czymś płynnym, jednak jako jedynym zbawcą okazała się moja mama, pomagając mi bez problemu napić się. Dziękuję się uśmiechem ponownie kładąc głowę na poduszkę.
Rozglądam się dookoła zauważają przerażającą szpitalną biel, porozwieszane wokół mnie kroplówki. To wszystko sprawia, że zaczynam odczuwać strach, jakbym miała za chwilę umrzeć a to byłoby moje pożegnanie, pośród beznadziejnych kolorów i tego nieprzyjemnego zapachu drażniącego nos.
O mój słodki Boże nie chce tu umrzeć.
-Pamiętasz cokolwiek?-spoglądam na tatę, który zechciał zabrać głos. Mogłabym mu z miłą chęcią dogryźć jednak nie mam na to ochoty, nie teraz, kiedy mam wrażenie jakby każdy mój organ mógłby przestać pracować.
Jak mam umrzeć to chce być chociaż miła w ostatnich minutach życia.
-Zrobiło mi się słabo i nie mogłam złapać równowagi. Później wszystko zaczynało być niewyraźne i tyle.
-Zemdlałaś.-mówi szybko Zayn jakby chciał zwrócić na siebie moją uwagę.
-Najwidoczniej.-uśmiecham się pocieszająco. Nie chce aby ktokolwiek z nich martwił się moją osobą. Przecież nie jestem najważniejsza.
-Lekarz mówił, że byłaś zbyt przemęczona, odwodniona i prawdopodobnie nic nie jadłaś. Melanie nie możesz robić takich rzeczy.
Przytakuję wiedząc, że ma rację. Od dłuższego czasu czuję się wypruta z życia. Nie wiem, kiedy jadłam coś ciepłego i pożywnego. Byłam tak pochłonięta swoją tragedią miłosną i zwróceniem jakiejkolwiek uwagi rodziców, że przestałam dbać o siebie i o swoje zdrowie. Zaczęłam zachowywać się jak nie ja i z perspektywy dotychczasowych wydarzeń, wiem, że to nie może powtórzyć się nigdy więcej.
-Wiem.-chwytam butelkę skierowaną w moją stroję wypijając kilka łyków. Mam wrażenie jakbym nie piła co najmniej od roku.
-Idziemy z tatą do lekarza po Twoje wyniki. Proszę nie ruszaj się z łóżka i leż spokojnie.-przytakuję ponownie. Za mamą i tatą, który trzyma na rękach Elizabeth, wyszła Sandy i Zayn zostawiając mnie z przyjacielem, który od razu po ich wyjściu usiadł koło mnie i zaczął płakać jak małe dziecko.
![](https://img.wattpad.com/cover/42338815-288-k341120.jpg)
CZYTASZ
Telefon zaufania |h.s|
Fiksi PenggemarOna była zakompleksioną dziewczyną potrzebującą pomocy i kogoś kto mógłby ją wysłuchać. On był pracownikiem telefonu zaufania. Co się stanie, kiedy świat siedemnastoletniej Melanie Carter, zwanej jako dziewczyny bez nazwiska, zderzy się ze światem H...