Przed sobą widzę całą czerwoną ze złości sąsiadkę. Na sobie ubrany ma szlafrok w kotki a na nogach kapcie z różowymi kotkami. Czuję na ramieniu rękę Harry' ego.
- Coś się stało?- pytam z jak najszczerszym uśmiechem.
- Owszem stało się wasza dwójka powinna zachowywać się ciszej!
- A pani powinna zmienić swój styl ubierania- dodał niegrzecznie Harry.
- Podam was na policję kiedyś!
- Do widzenia pani- oboje odkrzyknęliśmy.
Ja i Harry od razu padliśmy na fotel ze śmiechu. Nagle przypomniało mi się o zapiekance w piekarniku, którą włożyłam 2 godziny wcześniej.
- Harry zapomniałam o zapiekance.
Chciałam ruszyć, ale Harry uczepił się moich bioder.
- Harry puść mnie proszę!
Nie wytrzymałam i niechcący, powtarzam niechcący kopnęłam bruneta w brzuch, na co ten jęknął z bólu przewracając się na podłogę. Najpierw pobiegłam wyłączyć piekarnik a następnie zajęłam się Harrym.
- Gdzie cię boli?- zapytałam z przejęciem.
- Czy ciebie powaliło do reszty? Mógłbym się przez ciebie zabić.
- To wszystko i wyłącznie twoja wina, gdybyś mnie nie trzymał to może nie oberwałbyś. O Jezu na pewno coś ci się stało, chodź zobaczę to.
- Szczypie jak cholera- syknął Harry.
- No nie marudź tylko chodź szybciej.
Wpadłam szybko do łazienki i zaczęłam szukać apteczki. Gdy ją znalazłam poprosiłam Harry' ego, żeby podciągnał bluzkę do góry. Nie wyglądało to najlepiej. Nagle coś przykuło moją uwagę- czarny tatuaż w kształcie serca z imieniem Bradley w środku.
- O co chodzi z tym tatuażem?- pytam się go.
- To trudne, ale ci opowiem.