-Trzymaj.- Harry podał mi pudełko z jajkami i zaczął wykonywać dziwne ruchy rękami.
- Co ty do cholery wyprawiasz?
- Rozgrzewam się, ty też powinnaś.
- Chcesz, żeby nas zobaczyła?
- Jasne, że nie, ale jeśli mam mieć lepsze rzuty to muszę być dobrze rozciągnięty.
- Ja rzucam a ty... rób co robisz.
Wzięłam w dłoń jedno i popatrzyłam na Styles'a.
- No dawaj, ty pierwsza.- wzięłam ogromny zamach i rzuciłam najmocniej jak umiałam. TRAFIŁAM! Prosto w bagażnik! Ze szczęścia wskoczyłam Harry'emu w ramiona i miałam zacząć coś mówić, ale on zaś przycisnął palec do moich ust i mnie uciszył.
- Chcesz żeby cię usłyszała?
- Nie, ale z wf-u byłam zawsze słaba.
- Dobra, teraz moja kolej.
- Ha! Minąłeś się!
- Co się tu wyprawia?! To znowu wy wynoście mi się z mojego podwórza, bo inaczej zadzwonię po policję! Moje auto! Wy przeklęte dzieciaki!
- Już, uciekaj! Szybko.
Dobiegliśmy do pobliskiego drzewa i złapaliśmy oddech.
- To było zarąbiste!