Po wyznaniu Harry'ego chodziłam cały dzień smutna. Ale jednak pomimo tego co mi napisał i tak miałam zamiar do niego pojechać. Zamówiłam sobie wczoraj bilet i kupiłam nową sukienkę, tak jak powiedział Harry- elegancką. Wyszłam z domu o 11:45 a pociąg miałam o 12:15. Na umówionym miejscu byłam przed czasem, ale wiedziałam że Harry nie przyjdzie, dlatego poszłam do jego domu. Kiedyś powiedział mi ulicę i numer. Gdy w końcu się tam znalazłam zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt nie otworzył, dlatego powtórzyłam to ponownie. Za drugim razem się udało. Otworzył mi Harry. Wyglądał tragicznie. Włosy były roztrzepane, oczy posmutniałe i zmęczone. Patrzyliśmy na siebie do tego momentu, aż się do mnie odezwał.
- O Boże, Acacia ja tak cię bardzo przepraszam. Wybacz mi, wiem zachowałem się jak c*ota, ale ja nie chciałem.- uklęknął przede mną i dokończył- Czy zechcesz mi wybaczyć i zobaczyć niespodziankę w środku?
-Tak wybaczę ci, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
-Jak dasz mi plaster, bo skaleczyłam palec o jakiś kawałek metalu.
- Jasne, chodź ze mną.
Weszłam do środka i rozejrzałam się wokoło. Wszystko wyglądało bardzo schludnie i ładnie. Poszłam za brunetem do łazienki i usiadłam na wannie. Czekałam chwilę na Harry'ego, gdyż szukał plastra.
- Znalazłem!- wykrzyczał z dołu.
Harry pojawił się w mgnieniu oka obok mnie i chwycił moją rękę. Wyprostowałam wskazujący palec a Harry go przytrzymał. Z ostrożnością przykleił plaster i pocałował palec patrząc mi w oczy.
- Lepiej?
- Tak, dziękuję.
- Nie, to ja dziękuję. Teraz chodź na dół, ale zamknij oczy.
- Okej.
Zeszłam z pomocą Harry'ego po schodach a to co tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.