- Harry? Co ty robisz?
- Masaż. Mogę przestać jeśli ci się nie podoba.
- Nie, ale czemu akurat ustami?
- Bo myślę, że tak ci lepiej niż rękami.
- Masz rację, więc nie przestawaj.
Całował mnie delikatnie tak, jakby nie chciał mnie uszkodzić. Dotykał mnie przy tym swoimi długimi włosami, co zaczęło mnie trochę łaskotać. Przez to ruszałam się na wszystkie strony i nie mogłam się nie przestać śmiać.
- Odsuń włosy z mojego brzucha Harry, bo łaskoczą!
- Okej.- jeszcze bardziej trzepał głową.
- Ej, obiecałeś przestać!
- Ale ja i tak będę tak robił, bo to lubię.
- Obrażam się na ciebie.- brunet odsuwa głowę i patrzy na mnie smutnymi oczkami.
- Nie przekona mnie to i tak.
- No weź, nawet te smutne słodziutkie oczka?
- Nie, nawet one.
- Okej.- odwrócił się plecami do mnie a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- I z czego się śmiejesz pani obrażalska?
- Z ciebie sir Styles!
- To ja się z ciebie też pośmieję!
- Okej, śmiejmy się z samych siebie!
- Mi pasuje!
- Mi również!