Piosenka się skończyła a ja otworzyłam oczy. Popatrzyłam na Harry'ego a on na mnie. Odsunęłam się od niego i zwróciłam swój wzrok na zegar.
- O której masz pociąg?
- 20:23 odjazd.
- Czyli zostało nam jakieś pół godziny.
- Och. To chodź już na peron wejdziemy gdzieś po drodze.
- Okej tylko się przebiorę.
- Ale rusz dupę, okej?
- Jasne.
Pobiegłam do łazienki, żeby poprawić wygląd i przeczesać włosy. Ubrałam trampki i dołączyłam do bruneta. Wstąpiliśmy do kawiarni przy rogu ulicy i zamówiliśmy sobie po herbacie różanej, gdyż Harry zaproponował, żeby ją wziąć, gdyż jest, cytuję: Napojem bogów.
- Myślisz, że kiedyś się jeszcze spotkamy?- pytam go z nadzieją w głosie.
- Jasne i myślę, że niedługo.
Nasze zamówienie w końcu przyszło. Spróbowałam herbaty. Jest naprawdę pyszna, ale nie dam Harry'emu tej świadomości.
- I jak?
- No wiesz lepsza jest zielona, ale nie jest zła.
- Jak to, przecież to jest najzaczepistsza herbata na świecie, nie wierzę, że ci nie smakuje.
- Nie, że mi nie smakuje tylko piłam lepsze.
- Mhm na pewno kłamiesz.
- Nie kłamię.
- Dobra, dobra ja wiem swoje.
- Okej ta herbata jest nieziemska.
- Wiedziałem, nikt się jej nie oprze.
- Dobra pij i chodź na peron.
Delektując się herbatą zgubiłam czas. Popatrzyłam na ekran telefonu. 20:18.
- Harry! Za 5 minut masz pociąg. Szybko!
Wybiegliśmy z kawiarni w kierunku peronu, przeciskając się przez wszystkich. Widzieliśmy już pociąg do którego wchodzą ludzie. Harry przyśpieszył i na ostatnią chwilę zdążył. Zmachany podszedł do okna i pokiwał mi ręką a ja mu odmachałam. Odjechał.
Hazz: Tęsknię <3.