- To było kilka lat temu, byłem wtedy na wakacjach z moim bratem i byliśmy ze sobą pokłóceni. Bradley w ostatnie dni chodził przygnębiony, jak się go spytałem o co chodzi to nawet nie ruszył ustami. Gdy w końcu chciał, żebym mu pomógł powiedziałem mu żeby przestał mi przeszkadzać, no i na następny dzień wiedziałem, że źle postąpiłem, bo zabił się tylko dlatego, że inni mu dokuczali a ja to skończyłem na zawsze.- po wyrazie twarzy Harry' ego myślałam, że on naprawdę się popłacze.
- To nie twoja wina, chodź pójdziemy na spacer i pogadamy o wszystkim co cię trapi dobra?- zapytałam z wielką nadzieją, że się zgodzi.
- Jasne, tylko nie mogę wyjść tam w takim stanie- zaśmiał się cicho.
- Okej doprowadź się do porządku i za chwilę pójdziemy, poczekam w salonie na ciebie.
Harry ogarnięty już szybko dołączył do mnie i poszliśmy w stronę lasu. Harry cały czas był jakiś zachmurzony, więc postanowiłam opowiedzieć mu kawał.
- Co mówi piłkarz, gdy przychodzi do fryzjera?
Harry patrzy na mnie dziwnym wzrokiem. Po chwili zastanowienia mówi.
- Gol!- odpowiada pewnym siebie głosem.
- Ej skąd to znasz?
- Stare jak ty.
- To mój tekst.
- Ups, teraz też mój
- Haha, to wymyśl coś lepszego.
- Dobra, czym się różni blondynka od frytek?
- Nie wiem, kolor mają ten sam- śmieję się.
- Frytki się soli a blondynki pieprzy.- nie wytrzymałam i zaczęłam się chichrać jak głupia.
- To było śmieszne
- Ty jesteś śmieszna a w szczególności twój śmiech.
- Widzisz od razu polepszył ci się humor od MOICH żartów.
- To chyba ja go sobie polepszyłem.
- Ale masz szczęście, że nie jestem blondynką, bo już byś nie żył.
- Mam ogromne szczęście jak zauważyłaś, spotkałem cię a do tego mnie nie zabiłaś
- Ale mogłabym gdybyś nie był taki przystojny.- ups, chyba powiedziałam to na głos.
- Słucham, bo nie dosłyszałem
- Że...ugh, słyszałeś Harry- odpowiedziałam oburzona.- Kupię ci po prostu aparat słuchowy, może tak będzie najlepiej.
- Nie jest mi potrzebny, ale fakt, że potwierdziłaś, że jestem przystojny mnie uszczęśliwia jeszcze bardziej.
- Spadaj idę sobie.- odwróciłam się i kierowałam się w stronę domu idąc wdłuż jeziorka, które znajdowało się po mojej prawej stronie.
- Ej zaczekaj idę z tobą.- szliśmy obok siebie popychając się ramionami. Postanowiłam jednak popchnąć Harry' ego mocniej, ale to co wydarzyło się później uświadomiło mi, że nie warto było go popychać.