- I tak jest już...
Spojrzałam na zegarek, który znajdował się na moim lewym nadgarstku, zakładając przy tym kosmyk włosów za ucho. Ponownie spojrzałam w oczy Goslinga.
- Druga w nocy.
Wzdrygnęłam lekko ramionami, czując jak moje oczy ze zmęczenia mrugały coraz wolniej. Nie zastanawiając się ujęłam dwoma palcami papierosa, którego blondyn już dopalał i zaciągnęłam się mocno. Mentolowy dym wypełnił nieco boleśnie, acz zarazem przyjemnie, moje płuca. Odczekałam kilka sekund, po czym wypuściłam go powoli. Ostatnio paliłam prawdopodobnie na imprezie urodzinowej mojej przyjaciółki. W liceum.
- To niegrzeczne zabierać starszym kolegom papierosy, panno Aleksandro.
Jake zaśmiał się i pstryknął mnie lekko w nos. Uniosłam ku górze kącik ust i po raz drugi, a zarazem ostatni, zaciągnęłam się dymem. Rzuciłam peta na ziemię, a mężczyzna zgniótł go nogą.
- To był okropny dzień.
Odetchnęłam głośno, kręcąc przy tym lekko głową. Blondyn uniósł jedną brew i rzucił w moją stronę pytającym spojrzeniem. Powiedzenie, iż jego najlepszy przyjaciel okazał się być w moich oczach obojętnym dupkiem zapewne nie zabrzmiałoby najlepiej. W celu wytłumaczenia dorzuciłam szybko.
- Koncerty mnie kiedyś wykończą.
Na mojej twarzy zagościł wymuszony uśmiech. Dwa kłamstwa w jednym zdaniu. Pierwszym było to, że oczywiście nie wyczerpujący koncert był powodem mojego złego samopoczucia. Drugie kłamstwo – jakim cudem koncerty mogłyby mnie wykończyć, skoro nawet na żadne nie chodziłam?!
- Może w ramach odetchnięcia po ciężkim wieczorze dasz się zaprosić na piwo, co Alex?
Gosling uśmiechnął się i oczekiwał mojej odpowiedzi. Stan upojenia alkoholowego był ostatnią rzeczą jakiej potrzebowałam. Miałam na tyle słabą głowę, że po dwóch piwach byłam w stanie opowiedzieć wszystkim w barze historię mojego życia. Jake najwyraźniej zauważył, że zbyt długo myślę nad odpowiedzią, więc dodał.
- Mam pełną paczkę...
Uchylił kieszeń kurtki, z której wystawała paczka papierosów.
- I zniżki na piwo w pubie niedaleko.
Uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów. Przekręciłam głowę w prawo, przeczesując przy tym włosy palcami. Jedyne na co miałam ochotę to powrót do domu, napicie się gorącej herbaty i położenie się w wygodnym łóżku, ale nie mogłam odmówić temu uśmiechniętemu blondynowi.
- Nie palę... Ale jedno piwo raczej mi nie zaszkodzi.
Z powrotem odwróciłam głowę i spojrzałam w duże, błękitno-zielone oczy mężczyzny.
- A kto przed chwilą ukradł mi papierosa?
Zaśmiał się i niespodziewanie przeskoczył przez barierkę. Ruszył w stronę sceny, lecz po kilku sekundach odwrócił się i spojrzał na mnie, wciąż stojącą po drugiej stronie.
- Idziesz, czy będziesz tam stała?
Zapytał donośnym głosem, a ja nie zastanawiając się ani chwili dłużej złapałam dłońmi metalową poręcz i podskoczyłam, aby przedostać się na drugą stronę.
Bar do którego mnie zaprowadził był dość niewielki. Zajmował parter brązowej kamieniczki, która specjalnie nie rzucała się oczy. W ogromnym oknie, znajdującym się tuż obok drzwi wejściowych, dostrzec można było blask świeczek, które stały na niewielkich, drewnianych stolikach. Jake otworzył przede mną drzwi, a ja weszłam niepewnie. Wewnątrz panował istny chaos. Pomyślałam, że fakt, iż pub położony był najbliżej „Hammersmith Apollo" sprowadził tu tyle osób. Przepychając się między stolikami tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu, gdyż znaczna część klientów komentowała głośno i z ekscytacją dzisiejsze wydarzenie.
CZYTASZ
Love With Ginger Hair as Ed Sheeran Fanfiction
FanfictionJest rok dwa tysiące dwunasty, gdy mieszkająca w Londynie Ola wybiera się na koncert Eda Sheerana. Czekała na ten dzień miesiącami, a w głowie utworzyła już setki scenariuszy wieczoru. W najgorszym wypadku stałaby tuż przy scenie, a muzyk przykułby...