Rozdział XII

276 31 1
                                    

Gdy tylko uchyliły się przede mną sporych rozmiarów drzwi, rozglądnęłam się niepewnie, po czym w bardzo wolnym tempie przekroczyłam próg. Moim oczom ukazał się ciemny, obszerny korytarz, którego ściany pokrywał intensywny burgund. Podłoga wyłożona była dużymi płytkami w kolorze czekoladowym. Pomieszczenie nie było wyposażone w zbyt dużą ilość mebli, gdyż znajdował się w nim jedynie ciemny wieszak, na którym powieszona była jedna kurtka oraz dopasowane kolorystycznie krzesło. Zapewne rzadko używane. Na ścianie, dla poczucia ogromu pokoju, powieszono sporych rozmiarów lustro. Nie rozumiałam skąd pomysł, by optycznie powiększać tak obszerny korytarz...

Od niego odbiegały cztery skrzydła drzwiowe, które idealnie zgrywały się z otoczeniem. Nie wierzyłam, iż mój Jake mógłby sam tak dobrze zagospodarować swoje mieszkanie. Z pewnością skorzystał z pomocy architektów wnętrz. Na końcu korytarz wpadał wprost do dużego, przestronnego oraz przyjemnie jasnego salonu. Kilkoma sporymi krokami przeszłam do pięknie wyglądającego pomieszczenia i uśmiechnęłam się sama do siebie. Prawdopodobnie był to najpiękniejszy salon, jaki w życiu widziałam.

- Kto urządził to mieszkanie?

Spytałam, lustrując wzrokiem dobrze oświetlony pokój. W centrum znajdowała się biała, skórzana kanapa, na której wręcz idealnie ułożone były szaro-czarne poduszki. Czyżby Gosling zatrudniał sprzątaczkę? Dwóch mężczyzn pod jednym dachem z pewnością nie potrafiłoby utrzymać perfekcyjnego porządku. Spoglądając dalej, w pole widzenia wpadł mi ogromny regał, który ustawiono przy ścianie po lewej stronie. Ostatnia książka zalegająca na najwyższej półce stykała się równo z sufitem. Czyżby Gosling interesował się literaturą? Podeszłam z założonymi rękoma do białego regału i rozejrzałam się. Pełen był zarówno winylowych płyt jak i CD. Podejrzewałam, iż była to muzyczna skarbnica mojego przyjaciela. Na jednej z półek dostrzegłam wypolerowany, stary gramofon, a tuż pod nim blondyn schował równo poukładane kable oraz słuchawki, których zapewne było kilkadziesiąt jak nie więcej. Uśmiechnęłam się na widok panującego wszędzie porządku, po czym spojrzałam na mojego towarzysza. Ten opierał się o czysty i lśniący, jak wszystko w tym miejscu, blat kuchenny i czytał coś na ekranie laptopa. Po kilku minutach z impetem kliknął "enter", a następnie uśmiechnął się do mnie szeroko, ukazując przy tym szereg biały zębów.

- Mówiłaś coś? Przepraszam, ale Dublin jest niecierpliwy...

Odetchnął cicho, po czym zgarnął z małego stolika, znajdującego się tuż przy kanapie, pilot i włączył muzykę. Zapewne była to jedna z jego kompozycji, gdyż momentalnie rozpoznałam głos Ed' a.

- Jestem ciekawa kto urządził to mieszkanie.

Przez ogromne przeszklone drzwi, które prowadziły na niewielki balkon ogrodzony gustowną, czarną balustradą, dostrzec można było całą okolicę. Zza chmur powoli zaczęło wyjawiać się słońce, co było przyjemnym zaskoczeniem.

- Zgadnij.

- Czyli jednak architekt.

Odpowiedziałam szybko, po czym odwróciłam się na pięcie i podeszłam do sofy. Gdy już się na niej wygonie rozsiadłam, dołączył do mnie Jake, trzymający dwie szklanki soku pomarańczowego. Postawił je na ławie, a następnie podszedł do telewizora i rozsunął szafkę, która znajdowała się tuż pod nim. Gosling musiał być pasjonatem filmów. Albo po prostu kinomanem. Po odsunięciu drzwiczek, ujrzałam kilkaset, poukładanych jeden za drugim, filmów.

- Architekt Jake Gosling. Co oglądamy?

Spytał, przeglądając kolejno tytuły wypisane na opakowaniach CD. W bardzo szybkim tempie skończył lustrować wzrokiem pierwszy rząd, dlatego zabrał się za kolejny i wyciągnął kilka propozycji, które szczególnie go zainteresowały. Ja przyglądałam się każdemu ruchowi mężczyzny, gdyż sposób w jaki obsługiwał wszystko w tym mieszkaniu, był imponujący.

Love With Ginger Hair as Ed Sheeran FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz