Rozdział XXXIII

380 36 3
                                    

- A co z... Dominikiem?

W połowie pytania Ed musiał zrobić sobie przerwę. Teoretycznie aby przełknąć ślinę, ale dostrzegłam, iż miał problem z przypomnieniem sobie imienia chłopaka.

Co z Dominikiem? Dlaczego byłam osobą do której kierował to pytanie? Ostatnio widziałam go dzień po wizycie w szpitalu. Z góry założył, że chciałam usunąć to dziecko i zapewnić sobie łatwiejszą przyszłość. Wywnioskował, iż wraz z moją rodziną uknuliśmy świetny plan i mieliśmy mojego partnera za kompletnego idiotę. Było mi go żal. Uświadomiłam to sobie dopiero, gdy zostałam zupełnie sama w Londynie i miałam okazję wszystko przemyśleć. Wcześniej zupełnie nie przywiązywałam uwagi do tego, iż straciłam chłopaka. W czterdzieści osiem godzin dowiedziałam się, że moja matka jest bestią, ojciec... ojciec mógłby w zasadzie nie istnieć, a moje dziecko zostało zabite. Jakie znaczenie miało wtedy rozstanie z Dominikiem? Błądząc wśród najróżniejszych myśli, na twarzy pozostawiałam tajemniczy uśmiech. Sheeran przyglądał mi się dokładnie. Moja odpowiedź była dla niego istotna.

- Nie wiem.

Rozmowa z Rudym sprawiła, że coś się we mnie przełamało. Dopuściłam do głowy myśli, których nie chciałam zbytnio analizować. Unikałam ich odkąd tylko do mnie dotarły, aż w końcu...

Uświadomiłam sobie, że marszczę brwi, a moje oczy są wytrzeszczone i pełne niepokoju. Lekko uchyliłam wargi, czego kompletnie nie kontrolowałam. Siedziałam sztywno, kurczowo zaciskając ręce.

- Bardzo chciałabym go przytulić.

Słowa wypłynęły w moich ust. Poczułam, że jedynie objęcie mnie przez Dominika byłoby w stanie mnie uspokoić. Gdybym była typową Olą, rozpłakałabym się i czekała na tłum ludzi, który zainteresowałby się moim stanem, zaczął przytulać i pocieszać ciepłymi słowami. Wtedy byłam jednak kimś innym. Przerażoną dziewczyną, która pragnęła poczuć, że ktoś kto ją kocha i broni jest blisko. Przez całe życie tak bezinteresowną miłością darzyła mnie tylko jedna osoba. Chłopak, który był ojcem mojego dziecka.

W pewnym momencie Ed chciał mnie przytulić, ale dość szybko się powstrzymał. To dobrze. Nie potrzebowałam wtedy czułości od przypadkowej osoby. Uświadomiłam sobie, iż z Sheeranem praktycznie nic mnie nie łączyło. Ulga, jaka pojawiła się w moim sercu, była nie do opisania. Jeszcze kilka tygodni wcześniej przysięgłabym, iż Rudy był moją bratnią duszą. Teraz, siedząc na ławce, przypominając sobie śmiech Dominika, chciałam uciec daleko od znajdującego się obok mężczyzny i już nigdy nie gościć go w moim życiu.

- Będę się zbierać.

Wstałam, wkładając dłonie do kieszeni i odsunęłam się robiąc kilka kroków w tył. Wciągnęłam powietrze nosem, po czym dodałam.

- Nie musisz dzwonić, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Obiecuję, że wszystko będzie w porządku. Cześć.

Na moment wysunęłam prawą dłoń i wykonałam nią pożegnalny ruch, na twarzy kreując coś na kształt uśmiechu. Był tak cholernie fałszywy, że nawet nie łudziłam się, iż Sheeran się nie zorientuje.

Jak najszybciej dążyłam w stronę mieszkania. Nie żałowałam, że powiedziałam Rudemu o mojej czarnej przeszłości. Powiedziałam o niej również Jake'owi i Ninie. Żałowałam tylko tego, że tak łatwo udało mi się rozkleić. Ostatnio tak dogłębnie przeanalizowałam minione wydarzenia, gdy wraz z Teresą siedziałyśmy na tarasie i nielegalnie piłyśmy szkocką. Było to dzień przed moją ostatnią wizytą w sądzie. Później obiecałam sobie, że będę silna i powstrzymam wybuchy emocji, bo nie chciałam, aby zrujnowały przypadkowo moją przyszłość. Rozmowa z Edem nie do końca ją zrujnowała, ale byłam blisko. Zbyt blisko.

Love With Ginger Hair as Ed Sheeran FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz