Rozdział XVIII

277 28 1
                                    

Eddie... ? Dla Ciebie wszystko... ? Oj Ty nieodpowiedzialna dziewucho, zdecydowanie przegięłaś z tą wódką z rana.

- Po alkoholu jesteś dość miła. Wręcz zbyt miła. To przerażające.

Jednak z mojej twarzy nie znikał ten bezpretensjonalny uśmiech nad którym zupełnie nie potrafiłam zapanować. Wciąż bacznie obserwowałam wzrokiem mojego towarzysza i śledziłam każdy jego ruch. W pewnym momencie z ust upadło mu na ziemię piórko do gitary. Oczywiście, z pełnym optymizmem, podbiegłam pośpiesznie, by pomóc Sheeran' owi. Skąd we mnie tyle życzliwości?! Nie oddałam mu jednak kawałka plastiku, a ścisnęłam go mocno w dłoni i powiedziałam w spowolnionym tempie.

- Teraz ja coś zagram, Panie Sheeranie!

Ostatnie dwa słowa niesamowicie mnie rozśmieszyły, do tego stopnia, iż zaczęłam się podśmiewać pod nosem. Ed zapewne ciekaw był mojego talentu muzycznego, więc z lekkim zaskoczeniem, ale i rozbawieniem, przełożył mi przez głowę pasek od instrumentu. Nie odczuwałam nawet ciężaru gitary, gdyż wykonana była z niezwykle lekkiego drewna.

- No słucham...

Rudy usiadł na jednym z wysokich, metalowych krzeseł znajdujących się w studio i zniecierpliwiony założył ręce. Ja, przekonana o swoim wrodzonym talencie, zaczęłam brzdąkać prawą ręką, zahaczając długimi paznokciami o struny. Nie zważałam na fakt, iż moja lewa ręka nawet nie drgnęła, by rozłożyć palce w okolicach progów. Instrument bez odpowiedniego podtrzymania przechylał się raz w prawo raz w lewo i cudem było, że nie potłukłam go o pulpity, mikrofony i stojaki znajdujące się w pomieszczeniu. Sheeran widząc moją improwizację nie mógł powstrzymać śmiechu. Zapewne nigdy nie widział, aby ktoś aż tak nie znał się na choćby trzymaniu gitary.

Zza szyby przyglądał mi się Jake. Dopiero teraz dostrzegłam jego obecność. Nie byłam do końca pewna czy był rozbawiony, czy też raczej zażenowany. Alkohol robił swoje i silnie oddziaływał na pogorszony wzrok.

- Alex, kochanie, chodź za szybę. I oddaj gitarę Sheeranowi zanim skończy jak trzy poprzednie.

Posłusznie odłożyłam instrument na ręce Rudego, oczywiście uśmiechając się przy tym uroczo, a następnie ciężko stawiając kroki przeszłam do pomieszczenia obok. Za dosyć masywnymi drzwiami, czekał na mnie podpierający głowę blondyn. Na uszach miał ogromne słuchawki, które idealnie do niego pasowały. Moją uwagę przykuła jednak bardziej kanapa, na której miałam już kiedyś okazję zasiadać. Wyglądała na bardzo wygodną, dlatego nawet nie odzywając się do mężczyzny słowem, podeszłam prędko do sofy i rozłożyłam się na niej. Poczułam się jak u siebie w domu i nie zważając na to, czy moje zachowanie jest w dobrym guście czy też nie, rozłożyłam na siedzisku nogi i zamknęłam powoli powieki, gdyż dopadło mnie zmęczenie.


- ... no jeśli chcesz możesz tu nawet zamieszkać. My idziemy do domu.

Ocknęłam się i uchyliłam gwałtownie powieki. Słowa, które dopiero co doszły do moich uszu nieco mnie przestraszyły. Były najwyraźniej skierowane do mnie, śpiącej na kanapie w studio nagraniowym. Szkoda, że usłyszałam jedynie końcową część monologu.

- Długo spałam... ?

Spytałam zachrypniętym głosem, ziewając przy tym niewidocznie.

- Długo?! Całą naszą sesję! Ponad pięć godzin! A teraz od dwudziestu minut wylegujesz się i przewracasz z boku na bok... Alex ja idę. Mam za pół godziny gości i nie mam już siły ściągać Cię z kanapy.

Pokręciłam lekko głową, a na mojej twarzy pojawił się grymas. Pięć godzin?! Przesadziłam. Czułam się, jakby ktoś wyciął cały dzień z mojej pamięci. Przespanie doby było najgorszym co mogło mi się przytrafić. Ale zaraz... Gości?

Love With Ginger Hair as Ed Sheeran FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz