Rozdział VI

377 30 7
                                    

- I pomyśleć, że jeszcze wczoraj stałam w pierwszym rzędzie na Twoim koncercie...

Odetchnęłam głęboko i odchyliłam głowę do tyłu układając ją dzięki temu na wygodnej podpórce. Nieustannie wpatrując się w sufit zastanawiałam się jakim cudem człowiek uwielbiany przez tylu fanów mógłby być aż tak chamski. Przecież większość jego słuchaczy uważała, iż jest on uroczy, naturalny, miły, towarzyski. Aż ciężko było mi uwierzyć w przed chwilą zaistniałą sytuację.

- Właśnie tracisz jedną fankę.

Dodałam półgłosem bez przerwy kłębiąc w głowie myśli, które wcale nie tworzyły pozytywnego obrazu Eda.

- Ok.

Odpowiedział szeptem nie przeszkadzając sobie w pisaniu wiadomości. Każda kolejna czynność którą wykonywał doprowadzała mnie do szału i utwierdzała w przekonaniu, że najlepszym rozwiązaniem akcji byłoby opuszczenie pomieszczenia. Niestety nie mogłam wykonać tego działania, gdyż głównym powodem dla którego pojawiłam się w studio był Jake, którego bardzo lubiłam i nie chciałam go zostawiać. Jedyne co mogłam to zacisnąć mocno pięści i czekać. Bo przemoc niestety również nie wchodziła w grę. Po kilku minutach wrócił Gosling, rozmawiający przez telefon. Gdy tylko wszedł uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, po czym kontynuował rozmowę. W myślach tylko modliłam się, aby skończył już pracę i wyszedł ze mną gdzieś daleko od tego wrednego rudzielca. Nie minęło kilkanaście sekund a blondyn skończył rozmawiać i zwrócił się do Sheerana.

- Idziesz z nami?

Spojrzał na niego, a następnie szybko zerknął na mnie.

- Może iść, prawda?

Słysząc to co właśnie powiedział zbladłam jak ściana. Moja twarz nie przybrała żadnego konkretnego wyrazu, a gardło zacisnęło się i nie mogło wydobyć z siebie dźwięku. Czułam na sobie wzrok obu mężczyzn, którzy oczekiwali odpowiedzi. Hm, może jednak tylko jeden z nich oczekiwał odpowiedzi. Wredny rudzielec raczej ponaglał mnie, abym na jego oczach zaakceptowała fakt, iż będzie nam towarzyszył.

- Nie wydaje mi się.

Odpowiedziałam szybko cały czas patrząc w wyczekujące spojrzenie Goslinga. Gdy czułam, że za długo łapię z nim kontakt wzrokowy, szybko zerknęłam na Eda, który z powrotem wrócił do przeglądania Twittera. Zapewne był zaskoczony moją odpowiedzią, ale duma nie pozwalała mu tego po sobie poznać. Jake raczej nie był zadowolony z uzyskanej odpowiedzi i wyglądało na to, że oczekiwał jakiegokolwiek wyjaśnienia.

- Umówiłam się z moją przyjaciółką i chciałam Cię wziąć ze sobą. Caroline na pewno nie umiałaby usiedzieć w spokoju, gdyby zobaczyła Eda. Jest jego wielką fanką.

Mój sztuczny, udawany uśmiech powędrował prosto do Sheerana. Powiedzenie tego było chyba najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić. Dla samej siebie. Jake słysząc moje słowa kilkukrotnie pokręcił głową i zacisnął wargi spoglądając na przyjaciela.

- No sorry Ed, cena sławy.

- Spoko stary i tak nie chce mi się nigdzie wychodzić.

Gosling klepnął Sheerana w ramię, a następnie zgarnął z biurka swój portfel i założył kurtkę, która zawieszona była na oparciu fotela.

- Zostajesz tu czy wychodzisz? Pamiętaj, że tylko ja mam klucze do mieszkania...

Jake dodał wyłączając przy tym sprzęt i gasząc światła. Wciąż trzymał rękę na ostatnim wyłączniku.

- Zostanę jeszcze chwilę. Może nagram coś akustycznego, zobaczymy.

Odpowiedział zapatrzony w wyświetlacz telefonu jak w obrazek. Czy on nie miał innych zainteresowań? Ciekawe jak nagrywał z Jake'iem. Pewnie grał na gitarze jedną ręką, a drugą siedział na portalach społecznościowych lub pisał SMSy.

Love With Ginger Hair as Ed Sheeran FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz