Rozdział XLII

451 36 28
                                    


Opuściliśmy niewielkie, skąpo urządzone pomieszczenie. Sheeran przekręcił klucz w zamku, zamykając tym sposobem drzwi od garderoby. Stałam tuż obok, podpierając się bokiem o ścianę i przyglądając się dokładnie każdemu wykonywanemu przez niego ruchowi. Przygryzałam dolną wargę niczym zauroczona licealistka. Z trudem chowałam szeroki uśmiech.

- Przyjedź do mnie, jak skończysz. Zostaniesz na noc - rzuciłam, bez zastanowienia.

Nie musiałam się zastanawiać. Potrzebowałam go. Pragnęłam go tak, jak nikogo innego w moim życiu. Nasze zbliżenie jedynie utwierdziło mnie w tym przekonaniu.

Mężczyzna wsunął klucz do kieszeni, z zawadiackim uśmiechem mierząc wzrokiem moje wargi.

- Nie masz pojęcia, ile razy marzyłem, abyś zaprosiła mnie do siebie na noc...- z podziwem pokręcił głową.

Widząc mój szeroki, radosny uśmiech, uchwycił ostrożnie prawą dłonią mój podbródek.

- Jednak tym razem... to ty przyjedziesz do mnie, okej? - uniósł jedną brew, wyczekując odpowiedzi.

- Nie. Widzimy się u mnie - szepnęłam, po czym złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.

Odskoczyłam dość szybko o kilka kroków w tył, a następnie ruszyłam w kierunku wyjścia. Sheeran stał w miejscu. Mimo tego, iż znajdowałam się do niego plecami, czułam, że mierzył mnie wzrokiem.

- Ola! - usłyszałam jego krzyk.

Spojrzałam za siebie, zaintrygowana. Zaczęłam, zanim zdążył odezwać się słowem.

- Niech zgadnę... odwołujesz nocne spotkanie, bo masz inną? Zdradzasz mnie z facetem? Wciąż twierdzisz, że umawiam się z Tomem Williamsem? Jesteś śmiertelnie chory? - rzucałam propozycjami, widocznie rozbawiona.

Rzeczywiście - jedynym, czego brakowało, był bolesny zwrot akcji. No dawaj, Sheeran! Tym razem mnie nie zaskoczysz!

- Kocham cię - obojętnie wzruszył ramionami.

Udałam, że przecieram dłonią twarz. Tak naprawdę chciałam zakryć gorące rumieńce i prawdopodobnie najszerszy uśmiech świata. Przymknęłam oczy, niemożliwie szczęśliwa.

- Jest z tobą gorzej, niż myślałam... - przeczesałam palcami włosy, wycofując się w stronę drzwi wyjściowych. Potrzebowałam chłodnego, świeżego powietrza.


Gdy w końcu w moją twarz uderzyła fala mroźnego wiatru - wzrokiem odnalazłam Toma. Byłam przekonana, że tuż po mojej ucieczce na backstage, mężczyzna przestał mnie szukać i wrócił do domu. Ten jednak, mimo późnej godziny, stał przed wejściem głównym, dyskutując z jakimś facetem.

- Ty wciąż tutaj? - zaczęłam, unosząc kącik ust w górę i przyglądając się mu z zaciekawieniem.

- Ola? - zmrużył brwi, wyraźnie zaskoczony moją obecnością. - To jest Ola, moja koleżanka.

Wskazał na mnie dłonią, biegając wzrokiem między twarzą moją, a starszego mężczyzny.

- Dobry wieczór - przywitałam się grzecznie, po cichu licząc na to, że Williams szybko zakończy rozmowę ze znajomym.

Tak też się stało. W kilkanaście sekund później Tom pożegnał się z, jak się okazało, Davem, po czym całą uwagę poświęcił mnie.

- Cały czas byłaś w środku? - uśmiechnął się grzecznie, zdziwiony.

W odpowiedzi przytaknęłam. Miałam nadzieję, że nie będzie dociekał, dlaczego zostałam wewnątrz.

- Mogę zaprosić cię na... sam nie wiem - zaśmiał się, intensywnie myśląc. - Na lampkę whisky? Mieliśmy dzisiaj porozmawiać o twoich studiach, a wylądowaliśmy na koncercie Sheerana. Moja wina. Głupio mi.

Love With Ginger Hair as Ed Sheeran FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz