Drugą dłonią objęłam jego kark i przyciągnęłam bliżej swojej twarzy. Czując, jak jego czoło delikatnie opiera się o moje, przygryzłam delikatnie jego dolną wargę. Przez chwilę trzymałam go w niepewności, lecz w ułamku sekundy moje ręce znalazły się na ramionach mężczyzny i odrzuciły go, przez co znalazł się on przy ścianie naprzeciwko. Nie wiedziałam nawet skąd miałam w sobie tyle siły, by z taką gwałtownością odrzucić go w tak krótkim czasie na odległość dwóch metrów. Rozpalona i wciąż podekscytowana właśnie zaistniałą sytuacją, zapaliłam światło, a następnie oblizałam szybko wargi. Ed opierał się plecami o ścianę naprzeciwko. Miał opuszczoną głowę, a jego oddech wariował jak po kilkugodzinnym biegu. Z zupełną obojętnością powiedziałam.
- Szczeniackie zagranie, Sheeran. Widzisz odsłonięte nogi dziewczyny i rzucasz się na nią zupełnie pomijając fakt, że przecież jej nie znosisz.
Uniosłam jedną brew, po czym zaśmiałam się sarkastycznie. Udało mi się w końcu wprowadzić rudzielca w zakłopotanie. Ten ruch wydawał się być odpowiednim odegraniem za jego nieprzyjemne nastawienie do mojej osoby, dlatego odzyskując pewność siebie naciągnęłam sukienkę w dół i odwróciłam się, po czym wykonałam kilka kroków w stronę schodów. Postanowiłam jednak jeszcze coś dorzucić. Zatrzymałam się na moment i wciąż stojąc tyłem do mężczyzny, dodałam.
- Beznadziejnie całujesz.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, celebrując w myślach moje małe, wielkie zwycięstwo. Usatysfakcjonowana ruszyłam szybszym krokiem, gdyż chciałam się już znaleźć w towarzystwie Goslinga.
Gdy tylko przekroczyłam próg namiotu, Jake podbiegł w moją stronę i złapał mnie za rękę, chcąc wyprowadzić mnie na środek parkietu. Wyczuwając jego zamiary zaśmiałam się i założyłam włosy za ucho. Stojąc już pośród tańczących gości, ułożyłam jedną z dłoni na ramieniu towarzysza, a drugą wplotłam w jego palce i uśmiechnęłam się szeroko.
- No i znowu zaczynamy tą katastrofę...
Szepnęłam cicho spoglądając dyskretnie na moje sztywne nogi, które nie wykazywały jakichkolwiek chęci współpracy z resztą ciała. Bez butów szło mi całkiem nieźle, gdyż Jake nie wyczuwał wtedy jak depczę mu po stopach. Jednak stosunkowo wysokie szpilki znacznie utrudniały zadanie. Gdybym choć milimetrowym kawałkiem szpilki zetknęła się z nogą Goslinga, najprawdopodobniej już nigdy nie chciałby ze mną tańczyć.
- Nie, to będzie inna katastrofa. Tym razem zabijesz walca.
Dodał blondyn, również spoglądając w dół. Jego mina nie wykazywała już takiego entuzjazmu jak chwilę wcześniej. Zapewne dostrzegł to narzędzie zbrodni, zwane Valentino, na moich stopach i już wyobraził sobie jak wyglądałyby jego podeptane nogi. Mimo tego, iż moim towarzyszem był Jake, którego opinia o moim sposobie tańca zupełnie mnie nie interesowała, słowo „walc" powodowało u mnie ścisk żołądka. Jak miałby wyglądać Gosling szalejący po całej sali z gracją i wdziękiem, posiadając u boku kalekę w szpilkach i obcisłej sukience?
- Jake, kochanie, chodź tu na chwilkę. Z towarzyszką.
Usłyszałam uprzejmy, damski głos, dobiegający gdzieś z drugiej części namiotu.
- No to potańczyliśmy...
Podirytowany i zawiedziony mężczyzna odetchnął, a następnie złapał mnie za rękę i prowadził w dość szybkim tempie pomiędzy bawiącymi się gośćmi. Cudem było, że jeszcze nie wylądowałam na podłodze, w końcu szpilki nie należały do grona przyjaznych mi butów. Zatrzymaliśmy się przed stolikiem państwa młodych. Pary młodej jednak przy nim nie było, gdyż zapewne dobrze bawili się na parkiecie. Siedziała przy nim wyłącznie Pani Gosling – Beth, oraz Pan Gosling – znany mi już Steve. Imię mamy Jake' a znałam z plakietki. Bethany wskazała ręką na dwa wolne miejsca przy stoliku, a gdy już je zajęliśmy, uśmiechnęła się do mnie szeroko i zaczęła.
CZYTASZ
Love With Ginger Hair as Ed Sheeran Fanfiction
FanfictionJest rok dwa tysiące dwunasty, gdy mieszkająca w Londynie Ola wybiera się na koncert Eda Sheerana. Czekała na ten dzień miesiącami, a w głowie utworzyła już setki scenariuszy wieczoru. W najgorszym wypadku stałaby tuż przy scenie, a muzyk przykułby...